Pięć Dni Później

70 11 0
                                    

... P się obudził. Przed sobą miał jedynie kamienną cele. Bardzo bolała go głowa, trzeba było nie brać alkoholu od niedoszłych czarodziejek.
-P! Bogom niech będą dzięki, obudziłeś się! - usłyszał czyjś troskliwy głos. Ryszard siedział nad nim z błagalną miną. 42 podniósł się na równe nogi z kocią zwinnością, mimo pulsującego bólu.
-Jesteśmy w Cintrze- odezwał się Rys.
-Czemu zamknęli nas w lochach? - zapytał P unosząc jedną brew.
-Wiesz...
-Stój. Jednak nie chcę wiedzieć - odpowiedział spokojnie.
Potężne drzwi otworzyły się i w wejściu ukazali się Cintryjscy żołnierze.
-Idziecie z nami- odezwał się wyższy z nich. „Zaskakująco dobre wyczucie czasu" pomyślał wtedy P42. Chwycili chłopców za ramię i pociągnęli za sobą. Szli przez ciemne korytarze, dopóki nie znaleźli się na wyższym piętrze. Tam weszli do niewielkiego pomieszczenia (z pewnością nie była to sala tronowa) . Przed nimi stała przepiękna kobieta w szykownej sukni, P nigdy nie widział tak cudownej niewiasty- królowa Cirilla. Obok niej stała Wiktoria. Uśmiechała się tak samo głupkowato jak zwykle.
-Czyli to wy jesteście winni tego... zamieszania- spojrzała na nich z politowaniem i rozbawieniem. P już zamierzał zabrać głos, gdy przy lewym boku Ciri pojawił się ciemny dym. Gdy opadł, spomiędzy cieni wyłonił się Tam.
-Przepraszam za spóźnienie- uśmiechnął się mężczyzna. "Akurat spóźnienie, pewnie siedział przed drzwiami z zegarkiem w ręku, aby zrobić swoje pokazowe dobre wejście" pomyślał wiedźmak.
-Cześć Ryszardzie- Ciri zwróciła się do Tama. Uśmiechnęła się zawadiacko i sprzedała mężczyźnie całusa w policzek. Takim zachowaniem pozostawiła w konsternacji obu chłopców.
-Ryszard... skąd ja znam to imię? - zapytał sam siebie przyjaciel P, Rys. 42 spojrzał na niego ze skonfundowaniem wymalowanym na twarzy.
-Jeśli już skończyłeś Rysiu- zwróciła się Ciri do ukochanego- zacznijmy nasz proces.
-Proces?! - wiedźmak wykrzyknął, prostując się niczym strzała.
-Tak łatwo zapomniałeś co się stało pięć dni temu? - zapytała królowa Cintry z rozbawieniem w głosie.
-Nie miał nawet okazji zapamiętać- uśmiechnęła się Wiktoria. Na dźwięk jej głosu P42 syknął agresywnie. Ostatnia rzecz jaką pamiętał było wyzwanie, którego się podjął i które zadała mu czerwonowłosa (co prawda nie pamiętał treści, ale jednak) . Miał jeszcze przebłyski miękkiej, białej wełny, ale to pewnie Rysiek przykrył go kocem.
-Dobrze, postawione zostały wam dwa zarzuty...- kontynuowała Cirilla.
-Proszę zaczekaj wasza wysokość... - wtrąciła się Wiktoria- są naszymi przyjaciółmi. Wiadomo, ich wybryki były karygodne- pokręciła smutnie głową- ale ze względu na nas odpuść im kary. Tam (a raczej Ryszard) pokiwał twierdząco głową.
- I tak miałam zamiar ich uniewinnić.- Ciri westchęła głośno- Jeśli istotnie uważacie ich za „przyjaciół", to cóż ugościmy ich jak przyjaciół- uśmiechnęła się radośnie.
-Potraktuj to jako spłatę długu za uratowanie życia - Wiktoria mrugnęła do P42.
-Słucham?! To ty mnie w to wkopałaś!- szczekał wiedźmak.
Wielka Trójca nie zwracając na niego uwagi zaczęła opuszczać salę, we wtór ogólnego chichotu.
-Rozumiem, że widzimy się na kolacji - rzucił na odchodne starszy Ryszard.
Pokój wydawał się teraz całkiem pusty mimo chłopców i dwóch strażników między nimi.
-Zaprowadzimy was do pokoi - odezwał się wyższy. 42 wzdrygnął się na dźwięk jego głosu. Niższy natomiast wskazał ręką drzwi i cała czwórka ruszyła w drogę. Tym razem chłopcy mieli swobodę ruchu. Szli barwnym korytarzem malowanych pejzaży, dopóki nie doszli do odpowiednich drzwi. Ryszard zatrzymał się.
-Ale nam się poszczęściło - szepnął Rys, zanim P ruszył w dalszą drogę- uniknęliśmy kary!
-Od początku nie było żadnej kary! To wszystko była jedna, wielka szopka. Jak myślisz dlaczego królowa Cintry miałaby osobiście zajmować się sprawą dwóch pijanych żołdaków? - wyszeptał P42. Ryszard zmarszczył jedynie brwi w odpowiedzi, na twarzy malowało mu się zakłopotanie.
-Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - westchnął - przynajmniej jestem bliżej do realizacji... - rozejrzał się w obie strony zanim zaczął kontynuować - mojej misji.
-Co zamierzasz zrobić? - zapytał.
-Jeszcze nie wiem, ale jeśli usłysz, że ktoś śpiewa romantyczne piosenki dla samotnych gospodyń domowych daj mi znać- odpowiedział i popędził za niższym strażnikiem.

Białe zimno is comingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz