Każda droga ma swój koniec...

35 3 1
                                    

P42 obudził się z potwornym bólem głowy. Miał przed oczami mroczki i nie pamiętał co się wydarzyło. Jak przez mgłę słyszał głosy dobiegające jakby z bardzo daleka.

- Chyba się budzi - powiedział kobiecy głos, który chyba już kiedyś słyszał.

- Spokojnie, moja droga - odparł mu jakiś tubalny, męski - już nie stanowi dla nas zagrożenia.

P powoli odzyskiwał świadomość i z przerażeniem uświadamiał sobie że siedzi na jakimś niewygodnym krześle, co więcej jest do niego przywiązany! Zaczął dostrzegać burzę czerwonych loków przy swoim krześle.

Stał przy nim nie kto inny, ale Wiktoria we własnej osobie. Miała na sobie strój podróżny i karmazynowy płaszcz, który podkreślał kolor jej pięknych włosów.

- Budź się chłopcze - mruknęła słodko i pogłaskała go po główce - Jestem pewna, że stęskniłeś się za moimi matczynymi gestami.

42 szarpnął się na krześle i całkowicie odzyskał przytomność. Pod wpływem jego gwałtownego ruchu krzesło przewróciło się do tyłu, a chłopak uderzył głową w posadzkę i znów go zamroczyło.

- Co za skończony kretyn - wywarczała Wiktoria - podnieście go!

P poczuł jak czyjeś silne dłonie podnoszą go i sadzają razem z krzesłem. Rozejrzał się po pokoju i dostrzegł że wszędzie jest pełno strażników uzbrojonych po zęby. Nigdzie jednak nie widział swoich pobratymców. Koło Wiktorii stał przystojny mężczyzna, którego 42 nigdy na oczy nie widział oraz... Tam.

- Słoneczko - wymruczała Wiktoria - nie mam w zwyczaju zabijać moich ofiar od razu. - uśmiechnęła się Wiktoria i pstryknęła palcami. Twarz Wiktorii zmieniła się nieznacznie, a żołnierski strój zastąpiła karmazynowa suknia. - Jestem Amaranta. - P słyszał o niej z zawiłej baśni o siedmiu dworach, ale wynikało z niej, że kobieta została zgładzona przez Tama - Myślałeś, że nie żyję kochanie? - spytała słodko - Niestety nie byłam taka głupia i naiwna. Tam rozszarpał na kawałki jedną z moich służek, które zostały magią upodobnione do mnie.

Kobieta wybuchnęła śmiechem co spotęgowało ból głowy wiedźmaka. Powoli zaczynał sobie przypominać, że ostatnie co pamięta to ciastka i herbatka pewnego hobbita...

- Czego chcesz? Skąd się tu wziąłem? - spytał P42 z kamienną miną. Bardzo starał się jak prawdziwy mężczyzna nie okazywać emocji.

- Zostałeś tutaj przeniesiony przez naszego szpiega Henryka Torbnika - powiedział mężczyzna, który stał między Tamem i Amarantą. -  Jak zresztą reszta waszej niedorobionej zgrai. Henryk Torbik ma zainstalowany system magnesowania wszystkich osób szwendających się po tunelach. Tego Geraldowi nie udało się przewidzieć. Ciri i jej starożytnej krwi z resztą też. - uśmiechnął się pod nosem mężczyzna.

- Od Ciebie P, w zasadzie niczego nie chcą - stwierdził Tam - W sensie chcą Twojej śmierci, ale  jeszcze Cię nie zabili, bo są głupi i zanim to zrobią, muszą Ci przedstawić ich zabójczo chytry plan zapanowania nad światem.

Amaranta się rozmarzyła.

- Białe zimno nadeszło i wszyscy chcą mieszkać u mnie pod górą, gdzie jest ciepło. Utworzyłam nawet cały system szklarni, który pozwala mi na kontrolowanie przepływu jedzenia, przez co wraz z królem Hyberji stajemy się z dnia na dzień niesamowicie bogaci - po czym spojrzała na P - A Ty mój kochanieńki byłeś tak blisko zniszczenia całego naszego misternie utkanego planu. Na szczęście udało się zaszantażować Tama, żeby porwał Wiktorie, co pozwoliło mi podszyć się pod nią, by zwabić starszego Ryszarda do miejsca, w którym nawet magia najpotężniejszego księcia w historii siedmiu dworów nie zadziała.

- Co zrobiłeś z moim starszym Ryszardem?! Gdzie jest Ciri? Gdzie młodszy Ryszard? - niemalże krzyknął P.

- Nic się nie martw P. - powiedział Tam - Jak tylko Cię zabiją tamci zostaną wypuszczeni na wolność. Jesteś dla nich jedyną przeszkodą.

- Jesteście chorzy - wywarczał wiedźmak - ten świat nie wytrzyma wiecznego zimna. W końcu wszyscy umrzecie. Nastanie epoka lodowcowa. - Król Hyberji tylko się zaśmiał. Mimo ciężkiego stanu i pulsującego bólu głowy, wiedźmak zwrócił uwagę, że mężczyzna trzyma pod pachą jakiś rądelek.

Amaranta zaklaskała w ręce.

- Jako prawdziwi, wytworni złole dokonaliśmy swojej powinności i opowiedzieliśmy głównemu bohaterowi nasz niecny plan! - zaświergotała -  Czas na egzekucję!


Białe zimno is comingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz