Mutant

27 3 0
                                        

O42 patrzył na P12. Jego kruczoczarne włosy i fiołkowe oczy przynosiły na myśl Dwór nocy (na którym swoją drogą O42 był kiedyś przejazdem, żeby robić interesy z Cienistym Śpiewakiem). 

Włodzimierz Kozia Noga intensywnie wpatrywał się w starszego wiedźmaka. 

- Czy mogę zostać oświecony co do tego po co się tutaj spotkaliśmy - spytał O.

P12 wyglądał na równie zdziwionego i zmieszanego co O42. Włodzimierz kiwnął głową i klapnął sobie wiedźmakowym stylem na ziemi po turecku.

- Usiądźcie koło mnie - rozkazał.

O42 i P12 z dużą dozą nieufności usiedli i spojrzeli na Kozią Nogę.

- Od kiedy świat światem, noc nocą, a wiedźmak wiedźminem istniały dwa rodzaje mutacji. - zaczął staruszek - Jedna z nich, ta bardziej popularna to stara próba traw, dzisiaj przekształcona na próbę źdźbłów. Polega ona na serii prób, które kiedyś pozbawiały wiedźminów płodności, pamięci i wielu innych ludzkich cech, a dzisiaj wiedźmaki po prostu więcej piją.

Jest jeszcze druga, mniej znana próba drzew. Polega ona na czymś zgoła innym i byli jej poddawani tylko niektórzy, najbardziej utalentowani wiedźmini. Jej plusy to boski wygląd, zapach, spryt i siła. Jest jednak jeden haczyk. Żeby stworzyć jednego wiedźmaka potrzeba aż dwóch adeptów.

O42 skoczył na równe nogi, ale P12 wydawał się nieporuszony.

- Co masz na myśli? - warknął podirytowany i przestraszony tym co zaraz usłyszy.

- Przejdziecie mutacje, której efektem będzie złączenie zarówno waszych ciał jak i umysłów. Po niej nie będzie już O42, ani P12. Będzie P42. Będziecie dwójką ludzi w jednym ciele.

O42 nie wiedział czy uciekać, czy może wyjąć miecz i przebić nim Kozią Nogę.

- Co? - zapytał jednak spokojnie.

- Ależ zgodzisz się dla swojego własnego dobra, O - oboje dobrze wiemy, że jesteś śmiertelnie chory i mutacja jest twoją jedyną deską ratunku. 

O ciężko oddychał.

- A co z nim?! - wskazał na P12.

- P12 ma swoje powody, żeby zgodzić się na tę mutacje.  - powiedział spokojnie Włodzimierz - Na jego życie poluje wielu łowców głów, a po mutacji w P42 nikt nie będzie już na niego polował.

O42 stał z rękami we włosach. Wiedział, że jest między młotem i kowadłem. Że nic nie może zrobić, musi przejść mutacje i złączyć swoje ciało z P12, albo już niebawem umrze od dręczącej go od urodzenia padaczki.

***

P ( a może O) zdjął okulary i wszyscy wstrzymali oddech. Jedno oko wiedźmaka było zielone jak trawa, natomiast drugie fioletowe.

- No i co O? Musiałeś nas wydać? Teraz moja cholerna matka nie da mi spokoju i będzie chciała, żebym poświęcił swoje życie dla jej cholernych ideałów. - powiedział P/O w przestrzeń. Wszystko wskazywało na to, że mówi sam do siebie.

- Uspokój się P12 - rzekł znów P/O i chyba znów sam do siebie.

Wszyscy oprócz mnicha Geralda wydawali się mocno zdezorientowani.

- O42 - powiedział Ravix z Czteroroga - musisz zapanować nad swoim ciałem i swoją drugą częścią. Wiem że możesz tego dokonać. To jest jedyny sposób na powstrzymanie białego zimna.

Andriew patrzył na P12/O42 z ewidentną fascynacją. Wyciągnął z prawej kieszeni kartkę i pióro i zaczął pisać poemat na cześć wiedźmaka-dwójniaka.

P42 wyciągnął miecz i zaczął nim wywijać na prawo i lewo. Wszyscy odsunęli się, żeby zrobić mu miejsce. Wszyscy oprócz Geralda, który wyciągnął również swój srebrny miecz na potwory i ruszył w kierunku wiedźmaka. 

- Walcz ze mną - rozkazał biały wilk - zrobimy z Ciebie prawdziwego mężczyznę.

Fiołkowe oko P42 skrzyło czystą nienawiścią, ale drugie zielone i spokojne wpatrywało się w rzeźnika z Blaviken ze spokojem i determinacją.

- Bardzo dobrze O - pochwalił go Gerald. - jesteś w stanie go pokonać. Obserwowałem Cię od maleńkości, wiem jaki jesteś dzielny i waleczny. 

Z tymi słowami Gerald zaczął swój wiedźmiński taniec śmierci wokół potwora, którym okazał się P12-O42. Potwora, którego nie można było zabić, ponieważ był jedyną szansą na uratowanie świata.

Białe zimno is comingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz