Wilk Biały

29 4 2
                                    

Tak się wyjątkowo złożyło (całkiem przypadkowo), że data spotkania z tajemniczym nadawcą listu miała miejsce w pierwszą noc nowego roku. Była ona wyjątkowa, ponieważ księżyc świecił na tyle mocno, aby oświetlać wszystko włącznie z rzeką i wodospadem. Królowa Cirlilla zwykle w te noce siedziała na kolanach u swojego męża i razem oglądali spadające gwiazdy. P42 zagłębiał się w lekturę. Natomiast Andriew jeździł na sylwester z dwójką. A dzisiaj? Cała trójka niczym drużyna próbowała ratować świat!

Szli od dobrej godziny. Prowadził ich kot pocztowy P, co pewien czas marudząc, że nie dostał swojej przydziałowej porcji mleka tego wieczoru. Chłopak próbował mu tłumaczyć, że Tamlin jest ciężką osobą w kontaktach międzyludzkich i nie sposób go było przekonać do praktycznie czegokolwiek.  Cirilla szła dumnym krokiem bujając się na boki. Maszerowali brzegiem jeziora w kierunku wodospadu pod którym rzekomo miał się znaleźć tajemniczy jegomość. Gdy dotarli na miejsce, pod Wodospad ze Światła Gwiazd (swoją drogą czy to nie dziwne, że na dworze miejsce miało taką nocną nazwę?), było już trzydzieści po drugiej w nocy . P42 był ewidentnie poddenerwowany, bo nie miał pojęcia z kim ma się spotkać, ani gdzie dokładnie.

- Musimy się rozdzielić - powiedział P - w ten sposób zwiększymy prawdopodobieństwo spotkania tego kogoś. - Andriew pokiwał z uznaniem głową podziwiając matematyczne ciągotki 42.

- Tak w ogóle - powiedział Andriew unosząc niebezpiecznie prawą brew - to może to był jakiś bardzo nieśmieszny dowcip?

Ciri pokiwała twierdząco głową i spojrzała na P pytająco.

- Musimy ukończyć tę misję - pokręcił przecząco łepetyną - To jest jeden z naszych ostatnich promyczków (hehe) nadziei na uratowanie tego świata. Mimo, że idziemy w ciemno, że być może nikogo nie znajdziemy, musimy mieć nadzieję, że ten człowiek, który na nas czeka, da nam jakąś wskazówkę dotyczącą syna Cirilli.

Królowa i Andriew pokiwali głowami i cała trójka się rozdzieliła.

Śpiewak wziął na swoje barki przeszukanie prawego brzegu rzeki, 42 lewego, a królowa ruszyła przetrząsać wodospad. Był on bardzo wysoki. Ze ściany wody wystawały gdzieniegdzie kamienie. Kobieta jednak, nie zważając na nic wskoczyła piruetem do wody i zaczęła szukać czegoś abo kogoś.

Dochodziła trzecia, a oni czuli się mocno zrobieni w balona. Nie znaleźli niczego poza kilkoma jaskrami, które właśnie wąchał Andriew. Ciri ciągle brodziła w wodzie, dotykając rękami skał za wodospadem. W pewnym momencie wyczuła pod rękami powietrze i zdała sobie sprawę, że za ścianą wody nic nie ma.

- Hej, chyba coś znalazłam! - krzyknęła Ciri w kierunku P42 i Andriew w tym samym momencie potknęła się, straciła równowagę i zaczęła lecieć w dół z krzykiem.

Lot jednak nie trwał długo, po chwili wpadła z pluskiem do wody, która była na szczęście na tyle głęboka, że królowa się nie poobijała. Kiedy wypłynęła na powierzchnię zdała sobie sprawę że znajduje się w jaskini z jeziorem. Do brzegu dobiegał korytarz na którego końcu Cirilla dostrzegła światło: to tam musiał być cel ich wyprawy.

- Mamo! - usłyszała z góry przerażony, a zarazem śpiewny głos Andriew.  - Nic Ci nie jest?

- Chyba coś znalazłam! - odkrzyknęła Ciri - Skaczcie śmiało! Tutaj jest mnóstwo wody.

Po chwili królowa usłyszała plusk i poczuła jak ochlapuje ją lodowaty strumień. Białe zimno robiło swoje. Tuż obok niej z wody wynurzył się nieziemsko przystojny P42 i zarzucił swoimi krótkimi blond włosami.

Andriew jednak nie zdecydował się na skok.

- Poczekam tutaj na was - oznajmił - Ktoś musi strzec tyłów.

Cirilla nie widziała powodu do protestów. Razem z P42 wyszli na brzeg i  ruszyli w kierunku światła na końcu korytarza.

Czym bardziej się zbliżali tym jasny punkt wyraźniej przypominał ognisko. I rzeczywiście nim się okazał.

Na końcu jaskini znajdowała się wnęka, w której na stosie drewna palił się ogień. Obok niego zasiadał ktoś od stóp do głów ubrany w czerń. Nawet głowę miał ukrytą w kapturze. Gdy podeszli jeszcze bliżej zdali sobie sprawę, że piecze on nad ogniskiem coś na kształt jabłek i bananów. A może to było złudzenie?

W pewnym momencie jegomość musiał zdać sobie sprawę, że jacyś intruzi się do niego zbliżają, bo podniósł głowę. Cirilla i P42 wstrzymali oddechy. Spoglądała na nich spod kaptura para żółtych ślepi.

Chłopak i królowa bez zastanowienia dobyli broni i przybrali pozycje bojową. Nieznajomy jednak nawet się nie ruszył żeby wstać. Jedyne co zrobił to zdjął z głowy kaptur.

Jeżeli królowa i 42 byli przed chwilą przerażeni, to w tym momencie stali całkowicie osłupiali nie będąc w stanie wykonać kroku, ani nawet wydać dźwięku zdziwienia. Stał przed nimi biały wilk (Tylko już nie tak biały, bo miał głowę ogoloną na zero): Gerald.

Białe zimno is comingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz