A imię jego było P42

133 10 4
                                    

Zbierzcie się by podziwiać Jaśnie oświeconego, promyczek nowego świata, wyzwoliciela, ojca smoków, trzeciego swojego imienia - Tego, którego imienia nie można wymawiać!- rozniósł się doniosły głos, gdy na głównym placu pojawił się królewski orszak. Czwórka mężczyzn niosła lektykę, a pozostała setka tłoczyła się w około. Całemu wydarzeniu, przyglądały się młode wiedźmaki, wystawiając głowy przez okna Akademii. Jeden chłopiec omal nie spowodował krwawego wypadku. Pojazd zatrzymał się wprost przed stopami Pierwszego Wiedźmaka. Wszystkim zamarł dech w piersi, gdy z pomiędzy pozłacanych drzwiczek, wyłoniła się łysa głowa Brandona.

-Witaj, Ten, którego imienia nie można wymawiać-  dyrektor ukląkł na jedno kolano.

-Proszę, wystarczy Promyczek Nowego Świata- uśmiechnął się król. Brandon pokazał jednoznaczny gest ręką, nakazujący wiedźmakowi wstać.

-Oczywiście- Pierwszy wyszczerzył zęby serdecznie

-Czemu zawdzięczamy to przybycie?- zapytał strzepując piasek ze spodni.

-Jak to? Posłaniec do was nie dotarł?- król sprawiał wrażenie sztucznie przejętego, był przy tym niezwykle ekspresywny.

-Przybyłem tu na uroczystości zakończenia nauki rocznika P mojej Akademii!- Brandon wykrzyczał to tak głośno, że nawet dziewiąte piętro fortu nie miało problemu z dosłyszeniem słów.

-To dla nas zaszczyt- dyrektor zastygł na chwilę, z przejęcia. Nie planowali wielkiego przyjęcia, a koślawy napis „Żegnajcie, będziemy tęsknić" nie był czymś odpowiednim dla króla. Mało który wiedźmak miał zdolności manualne. Dyrektor był zdziwiony tym, że umieją chociaż pisać. Prowadzili taką naukę?

Chytry pół-uśmieszek Brandona wyrwał dyrektora z rozmyśleń.

-Tak... Czy byłby Promyczek Nowego Świata łaskawy zgodzić się na odprowadzenie do pokoju?- Pierwszy Wiedźmak wyciągnął ramię.

-Nie trzeba, znam drogę. Dzisiaj wielki wieczór, przygotuj się dyrektorze- król minął Pierwszego Wiedźmaka i podążył w głąb budynku. Na dziedzińcu wciąż rozbrzmiewały melodyjny, zbyt ekspresywny głos monarchy.

***

-Dobrze dzieci, jakie pytania zadacie królewskiemu namiestnikowi?- zapytała czarodziejka swoich najmłodszych wychowanków. Na ceremonii znajdowało się wiele zacnych person, grzechem byłoby obejść to obojętne.

-Dlaczego nie możemy mieć normalnych imion?- zabrał głos jeden.

-Już to tłumaczyłam, imiona to przeżytek, zobaczycie kiedyś wszyscy będą się tak nazywać- powiedziała głośno.

-Mnie to wygląda na formę uprzedmiotowiania człowieka- odparował.

-U81, jak walniesz coś takiego przy namiestniku, osobiście wysuszę ci głowę- zagroziła opiekunka. Grupa osunęła się na bok starając przedrzeć się przez tłum do prawej ręki króla. Sala ledwo mieściła tyle osób, zważywszy na to, że miała być to skromna uroczystości. Nikt nie przewidział całego legionu żołnierzy króla. Już zaczynało brakować pączu, do tego docierały skargi jakoby ktoś dolewał alkoholu do napoi. Dwóch dwunastoletnich wiedźmaków leżało podpitych pod sceną.

Zgraja rozbieganych i hałaśliwych ludzi zastygła w miejscu, gdy na scenę wparował król z dyrektorem u boku.

-Proszę, o ciszę- rozległ się donośny głos Pierwszego Wiedźmaka.

-Obchodzimy dziś zakończenie nauki pierwszego rocznika Akademii Wiedźmaków. To niewątpliwie wiekopomna chwila, zważywszy na odwiedziny tak zacnego gościa- dyrektor odwrócił się w stronę Brandona. Ludzie na sali zaczeli synchronicznie klaskać.

-Mamy lekkie opóźnienie, dlatego przejdę od razu do wywołania absolwentów- kontynuował.

-P21 z klasy wojownika, P15 z klasy zabójcy, P12 z klasy wojownika...- na scenę wchodziły co nowe osoby o kocich oczach. Po każdym nazwisku następowała salwa braw.

-P42 z klasy szpiega- kolejna osoba wyszła na scenę. P42- najlepszy ze swojego rocznika, najprzystojniejszy i z dziwnym zamiłowaniem do kobiecej literatury młodzieżowej. Zawsze wiedział co powiedzieć i świetnie przy tym wyglądać. Miał blond włosy i całkiem przystojną twarz. To co wyróżniało go z pośród pozostałych to czarne okulary przeciwsłoneczne w okrągłych oprawkach. Do tego biła od niego dziwna charyzma.

P42 stanął przy P31, pamiętał numery wszystkich uczniów ze szkoły.  Dyrektor skończył wyczytywać ostatnie numery. Uczniowie mieli czas by pożegnać się z przyjaciółmi, za nim na dobre opuszczą próg akademii.

-Czy mam przyjemność z P42?- królewski namiestnik Darem chwycił chłopaka za ramię. P obrócił się z gracją i spojrzał pewnie na mężczyznę.

-Mam do ciebie pewną sprawę... - Darem przeczesał ręką posiwiałe włosy.

-Spokojnie, oto moja wizytówka- P podał mu małą karteczkę „Kontakt tylko poprzez gołębie<3".

-A cóż to?!- zapytał.

-Oferujemy najlepsze usługi, nie to co M32- na ostatnie słowa prychnął z oburzeniem -Poza tym jeśli ma pan kogoś kogo nie lubi...- zakreślił dłonią kółka w powietrzu.

-Chłopcze to nielegalne!- oburzył się namiestnik. W jednej chwili zrozumiał o co mu chodziło...

-Najlepszym na roku nie zostaje się przez przypadek- powiedział przeczesując palce i uśmiechając się słodko pod nosem.

-Wiesz z kim rozmawiasz młodzieńcze? - Darem był coraz mniej pewny planu króla.

-Wybaczy pan moją zuchwałość, ale... - chłopak zachowywał kamienną twarz- z zdesperowanym rozwodnikiem?- dokończył unosząc jedną brew.

-Z królewskim namiestnikiem! - powiedział głośnym tonem.

Nawet poprzez czarne okularki można było dojrzeć przerażenie. Chłopiec zaczął się dyskretnie wycofywać, jednocześnie nie spuszczając wzroku z Darema.

-Zaczekaj!- namiestnik chwycił go za nadgarstek - Zapomnę o tym...- westchnął głęboko - nie po to tu przyszedłem, jestem tu w imieniu króla... - powiedział.

-Mamy dla ciebie propozycję nie do odrzucenia- dokończył król. Nie wiadomo w jaki sposób znalazł się tuż przy Daremie, ale jego ładny głos już rozbrzmiewał w uszach.

Białe zimno is comingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz