Jeśli kraść to z jednego uniwersum

84 12 1
                                    

P42 i reszta ekipy siedzielia przy ognisku. P miał po dziurki w nosie tej dwójki, ich rozmowy brzmiały jak rozmowy 400 latków. Prawdopodobnie całkowicie wyłysieje, po raz setny słuchając o łóżkowych podobjach Wiktori. Do tego Tam, przy każdej, takiej historii wołający „Och, jak bardzo za tobą tęskniłem". Za czym on tak właściwie tęskinił?
-Nudzi mi się, zagrajmy w coś!- wykrzyknęła kobieta, ogrzewając ręce w cieple ogniska.
-No nie wiem czy spodobają mi się twoje gry... - wymruczał obraźliwie pod nosem P. Wyraźnie usłyszeli aluzje, bo spojrzeli po sobie z rozszerzonymi oczyma. Po chwili Wiktoria roześmiała się głośno.
-Nie wiedziałam, że w ogóle umiesz mówić wiedźmaczku- zaczeła rozbawionym głosem.
-Aktualnie wolałbym nie słyszeć- odwarknął cicho. Bardzo nie podobała mu się postawa kobiety i to z jaką łatwością przychodziło jej manipulowanie mężczyznami.
-Spokojnie wiedźmaczku i tak jesteś za młody na „moje gry" - mówiła wciąż z rozbawieniem w głosie.
-W co konkretnie chciałabyś zagrać Wiktorio? - Tam uniósł zmysłowo jedną brew. Każda ich rozmowa wydawała się być próbą flirtu. Wyglądało to strasznie dziwnie, zważywszy na P42 między nimi.
-Sama nie wiem... w butelkę? - Czerwonowłosa przeciągnęła się. „W trzy osoby?" zapytał w myślach P.
-W butelkę w trzy osoby? - powiedział tajemniczy głos zza krzaków.
Pokazała się blond-włosa postać o niebieskich oczach. Chłopak był w wieku P i uśmiechał się słodko. „Słodcy bogowie, toż to Ryszard" pomyślał 42.

Ryszard był dobrym kumplem wiedźmaka. Poznał go na praktykach w siatce szpiegowskiej króla. Polubili się i P wprowadził go do swojego małego „biznesu".

-Możemy was na chwilę przeprosić - Rys uśmiechnął się słodko do zebranych i pociągnął chłopca za ramię. Wiktoria i Tam spojrzeli po sobie. Widocznie byli zainteresowani całym zajściem.
-Rysiek! Co ty tu robisz? - wykrzyczał szeptem P.
-Uciekłem z domu... to przez ojca... - potarł ręką ramię wyraźnie zakłopotany -nie mam dokąd się udać. Próbowałem wysłać ci wiadomość kotem, ale nie odbierałeś. Dlatego...użyłem magi namierzania. Gniewasz się? - Rys zrobił minę niczym zbity pies. P42 dał kilku zaufanym osobom próbkę swojej krwi, dzięki niej mogli, bez problemu zlokalizować miejsce pobytu chłopaka. Oczywiście potrzebny był do tego dobry mag i sporo many. Bogata rodzina Ryszarda zapewniała mu obie te rzeczy.
-Nie... - wymruczał, choć dało się słyszeć pewną nutkę irytacji w głosie P.
-Błagam, mogę zostać z wami? Jesteś jedyną osobą do, której mogę się udać- był bliski płaczu. Niezależnie od tego jak ważna była jego misja, Ryszard był jego przyjacielem. Należało pozwolić mu zostać. Dodatkowo upewniał go w tym fakt zabrania ze sobą tych dwóch dziadyg.
-Tak, jasne Rys... - powiedział-... ale wiesz jestem na tajnej misji- dokończył zniżając teatralnie ton głosu.
-Nie będę przeszkadzać! - wykrzyczał, chwytając P za dłonie w błagalnym geście. Wyglądał przy tym niebywale słodko.
-Nie chodzi o to... - westchnął-... ale jadę do Cintry, cały czas będziemy w drodze, a potem... - zamilkł na chwilę - Dasz sobie radę?
-Tak! Nie będę sprawiał problemów, obiecuję- uśmiech wkradł mu się na usta.
-Niech ci będzie- westchnął przeciągle i odwrócił wzrok. I tak zamierzał się zgodzić, w końcu wziął Tama i Wiktorię.
Na te słowa Ryszard agresywnie przytulił P, wysyłając liczne „dziękuję" w plecy chłopca.
-Jasne, jasne, ale teraz wracajmy do obozu- odezwał się P na ten atak
-Jeszcze raz dzięki P- powiedział ocierając łzy szczęścia.
-Mów mi Paweł- powiedział nie spoglądając na Ryszarda. Szedł wprost do płonącego ogniska, odwrócony plecami.

***

-To jak, kolega z nami gra? - zapytała Wiktoria z zainteresowaniem w głosie.
-No nie wiem, czy umiem w to grać- zarumienił się Ryszard.
-Po prostu kręcisz butelką- powiedział P ze zdziwieniem, opierając jedną ręką głowę. Wiktoria uśmiechnęła się pod nosem.
-Jako kobieta, kręcę pierwsza- powiedziała i zmysłowym ruchem ciała sięgnęła po pustą butelkę. Flaszka zakręciła się szybko między czwórką. Padło na Ryszarda.
-Pytanie czy wyzwanie?- zapytała zerkając z ukosa.
-Pytanie? - odparł niepewnie Rys.
-To może... kim jesteś?
Rys nabrał powietrza w płuca.
-Urodziłem się w szlachetnej rodzinie. Mój ojciec jest despotą, a matka- Felicja Wyzwolicielka wariatką. To znaczy... jest niestabilna emocjonalnie, odeszła od byłego kochanka, po którym dostałem imię. Zważywszy, że nie był moim biologicznym ojcem, to trochę dziwne- P42 dał znaczący gest ręką, przyjaciel podawał zdecydowanie zbyt wiele informacji. Gdy uznał, że nic nie zdziała ukrył twarz w dłoni z zażenowania. Z nieznanego bliżej powodu, Tam wyglądał na szczególnie przejętego - mój ojciec ma szczególnego bzika na punkcie wiosny. Jestem ich jedynym dzieckiem i powinienem przejąć tytuł, ale... - w tym momencie przerwał- Teraz ja kręcę butelką! - uśmiechnął się radośnie.
Szyjka wskazała P42.
-Pytanie czy wyzwanie? - zapytał z ekscytacją.
-Wyzwanie- powiedział szybko.

Białe zimno is comingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz