No ile można czekać na ten romans!

85 11 0
                                    

Ostatnie dni były dla Wiktorii bardzo męczące. Rozmowa z Ciri i jej mężem, a także cała masa innych formalności związanych z Pawłem i młodym Ryszardem. Kiedy weszła do swojej komnaty zdała sobie sprawę, że nie ma ochoty na absolutnie nic innego jak tylko położyć się spać. Westchnęła. Promyczek będzie bardzo tęsknił.

W jej pokoju panował cudowny półmrok. Podśpiewując ruszyła do kominka. Pomyślała, że cudownie będzie poczytać jakiś dobry romans grzejąc sobie przy nim nogi. Sen może jednak chwilkę zaczekać. Wiktoria była tradycjonalistką. Uważała, że większość czarodziejek bluźni podpalając drewno w kominku przy pomocy magii. Psują tym całą zabawę. Uklękła więc i cicho nucąc jedną z piosenek napisanych niedawno przez Andriew zaczęła rozpalać ogień.

Wtem jakieś potężne szarpnięcie wyrwało ją do góry i przycisnęło do ściany. Zdezorientowana poczuła nóż przy swojej szyi, a także czyjeś dłonie wykręcające jej ręce i zakładające jej kajdanki od tyłu. Aż jęknęła z bólu kiedy jeszcze nie zagojony łokieć został ustawiony pod nienaturalnym kątem.

- Spróbuj chociaż nierówno odetchnąć, albo zaserwować mi jeden z tych twoich głupkowatych uśmiechów - usłyszała w swoim uchu głos Pawła - a masz moje słowo, że poderżnę ci gardło.

Wiktoria nie miała odwagi nawet oddychać. Była przekonana, że jej twarz jest teraz bladsza od ściany. Ona. Czarodziejka. Taka. Cholernie. Stara. I dała się zrobić jak małe dziecko. Musiała nie zauważyć tego gówniarza stojącego w ciemnym kącie pokoju.

- P... - usłyszała niepewny głos za sobą  z pewnością należący do młodego Ryszarda- Czy aby na pewno jesteś pewny, że to dobry pomysł..?

Paweł rozmasował palcami czoło- Tak, jestem. Ryszard, były dwa warunki- nie odzywać się i wzbudzać strach. Możesz choć raz trzymać się planu- Odwarknął Paweł i znów przybrał swoją maskę.- Kto jak kto, ale czerwonowłosa piękność z pewnością będzie wiedziała, gdzie znajduje się Adriew.

Wiktorii zmroziło krew w żyłach.

- Czego wy ode mnie chcecie? - zapytała drżącym głosem.

- Oh skończczyłaś pozować - zadrwił Paweł, odwrócił czarodziejkę przodem do siebie i mocniej przycisnąl jej nóż do gardła, tak że aż pociekła krew. - Mówiłem ci, że masz siedzieć cicho. - Przyjrzał się dokładnie jej twarzy i uśmiechnął z politowaniem.

Wiktoria poczuła, że kręci jej się w głowie od zapachu zielonych kwiatów i utraty krwi.

- Zaprowadzisz nas teraz do Andriew - rozkazał wiedźmak - I nawet nie próbuj żadnych waszych sztuczek. - Wyciągnął kuszę - Cały czas jesteś na moim celowniku i obiecuję Ci, że nie mam do ciebie żadnego sentymentu. Jesteśmy kwita. Rozpłatam Ci serce na dwoje jak spróbujesz mi się urwać.

Paweł przestał przypierać czarodziejkę do ściany, a ta wzięła głęboki oddech i spojrzała na kuszę wycelowaną prosto w jej brzuch. Skrzywiła się. Ból na szyi był całkiem dotkliwy, chociaż z pewnością przechodziła już o wiele gorsze. Jednakże bardziej dokuczał jej złamany łokieć, który został teraz nienaturalnie wykręcony do tyłu przez młodego Ryszarda, który kulił się w kącie ze strachu. "Żałosny jak jego ojciec" - pomyślała Wiktoria.

- Ruszaj się - warknął Paweł i popchnął czarodziejkę czubkiem swojej broni w kierunku drzwi. Kobieta zdając sobie sprawę, że to nie jest najlepszy moment na protesty, a wiedźmak mimo swojego wieku jest absolutnie poważny, ruszyła ruszyła w kierunku drzwi.

Była już późna nocna godzina, więc po zamku poruszał się mało kto. No i Andriew z całą pewnością nie spał tylko trenował w podziemnych salach specjalnie stworzonych do jego treningów. Ruszyli więc w tamtym kierunku: Ona - blada jak ściana, starająca się nie zemdleć; On - wiedźmak z ponurą miną mający ją na widelcu i skradajacy się za nimi przerażony Ryszard.

W pewnym momencie Wiktoria usłyszała kroki i poczuła jak ktoś ( prawdopodobnie wiedźmak ) ciągnie ją za chorą rękę w bok. Ledwo udało jej się powstrzymać jęk bólu, kiedy zdała sobie sprawę, że znajduje się w jakimś ciemnym pomieszczeniu, a ktoś zakrył jej usta ręką.

- Masz być cichsza niż mysz pod miotłą - wymruczał jej do ucha Paweł i przyciska jej sztylet do brzucha - albo to wszystko źle się dla ciebie skończy.

Wiktoria usłyszała jak z korytarza dochodzą jakieś dźwięki. To chyba młody Ryszard nie zdąrzył się schować i teraz jąkał się przed kimś, tłumacząc co robi o tak późnej godzinie w skrzydle królewskim. Wszystko wskazywało na to, że natknął się na straż. Paweł wiercił się tak niespokojnie, że aż czarodziejka zwróciła na niego uwagę i z braku lepszego zajęcia zaczęła mu się przyglądać. Był taki młody. Powinien być niewinny, ale wcale się jej taki nie wydał. W ciemności dostrzegła tylko zarys jego sywetki. Nawet wiedźmakowe oczy ukrył za czarnymi okularami. Czarodziejka czuła jego ciepło ( i  znów ten nieznośny zapach zielonych owoców ). Nie wiadomo skąd przyszło jej do głowy, że w sumie miłoby było w końcu spędzić wieczór z kimś kto ma mniej niż jaśmieoświecony, piędziesięcioletni promyczek. Po chwili jednak zdała sobie sprawę z tego jak głupie były te myśli i że musiał je wywołać jej ciężki stan chorobowy. 

Usłyszała, że głosy na korytarzu ucichły i że ktoś się oddala zdecydowanym krokiem. Wtem zdała sobie sprawę, że wiedźmak nieznacznie się nad nią nachylił, jakby chciał powąchać jej włosy i podniósł rękę jakby chciał pogładzić burzę czerwonych włosów czarodziejki. Po chwili jednak dostrzegł jej zdziwnione spojrzenie i się zreflektował. Otworzył szybko ( a jednak cicho ) drzwi na korytarz przybierając swój standardowy, obojętny wyraz twarzy.

Wiktoria nie odezwała się do wiedźmaka ani słowem przez całą drogę do sal treningowych. Po części dlatego, że czuła się paskudnie obolała i słaba, a po części dlatego, że miała wrażenie, że chyba zwariowała. Ale była prawie pewna, że w tej cholerniej komórce na miotły jej serce zabiło o jedeno uderzenie szybciej.

Kiedy dotarli na miejsce ich oczom ukazał się widok na salę treningową: wszędzie mikrofony, słuchawki, różne rodzaje adidasów do tańca, czarne kamizelki, lustra, żele do włosów. A w kącie stał mężczyzna mniej więcej w wieku Pawła i bardzo instansywnie coś nucił.

Białe zimno is comingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz