Dzień w szkole?Nudny.Ciągłe docinki i wyzwiska.Przyzwyczajona się.Norma.Rutyna.Zaczęłam chętniej rozmawiać z bliźniaczkami.Są na prawdę fajne i otwarte.Zazdroszcze im tego,że cały czas mają koło siebie chłopaków i każdy chce z nimi rozmawiać.Chodzą do szkoły troche ponad tydzień,a już są tak popularne.
Wyszłam ze szkoły obserwując wszystko dookoła.Gdy wyszłam poza brame szkoły ktoś przycisnął mnie do muru.Jęknęłąm cicho gdy kaptur spadł mi z głowy.Przeraziłam się widząc nieznajomego blondyna.
-Hej brzydula-zaśmiał się,a po moim policzku spłynęła łza.Wspomnienia.One wracają.-taka nudna i cicha w tej szkole,może pokazać ci jak się bawią ludzie w naszym wieku?
Byłam przerażona.Zapomniałam jak się mówi o chodzeniu już nie wspominając.Moje ręce drżały,a oczy były zalane łzami.
-I czego ryczysz?Jeszcze nic ci nie zrobiłem.
Byłam tak przestraszona,że nawet nie umiałam się poruszac.Strach mną zawładnął.Znowu wspomnienia.Cholera jasna!
-To jak?Pokazać ci jak się bawimy?-spytał opierając swoje ręce po bokach mojej głowy.Jego jedna ręka zaczęła gładzić moją talie,a ja zamknęłam przerażona oczy.Z moich ust wyszedł tylko cichy szloch.I nagle ktoś gwałtownie go ode mnie oderwał.Chłopak uderzył w drzewo,a z jego nosa poleciała krew gdy drugi uderzył go pięścią.
Gdy odwrócił się do mnie wiedziałam kto to jest.Drake.Stał obserwując mnie jakby chciał zapamiętać każdy fragment mojego ciała.Uratował mnie.Nikt nigdy mnie nie uratował.A on to zrobił.Nie wierzyłam w to.Gdy zmusiłam swoje nogi do ruchu zrobiłam coś niezwykłego.Podeszłam i...po prostu go przytuliłam.Był dużo wyższy,więć objęłam go w pasie i ułorzyłam swoją głowę na jego klatce piersiowej płacząc cicho.Drake był zdziwiony,ale po chwili poczułam jak odwzajemnia uścisk.
-Dziękuje-wyszlochałam cicho.Nie wiem co we mnie wstąpiło.Zawsze przytulałam się tylko z mamą.Przenigdy z chłopakiem.
-Chodź,odprowadze cie do domu-wyszeptał gdy się od niego odsunęłam.Wytarłam mokre policzki od łez i po woli poszłam do domu.Obok mnie szedł Drake co chwile zerkając na mnie kątem oka.Szliśmy w ciszy,a ja czułam jak drżą mi ręce od stresu.Co while wycierałam policzki mimo,że już nie płakałam.Zatrzymałam się pod moim domem i spojrzałam na niego.
-Dziękuje-wyszeptałam wciąż drżącym głosem.
-Uważaj na siebie-uśmiechnął się,a ja weszłam do domu.Starałam się wyglądać naturalnie,aby mama nie zobaczyła mnie w takim stanie.Rzuciłam jej krótkie "hej" i poszłam do swojego pokoju.
***
I znowu weekend.Znowu mogę posiedzieć sobie cały dzień w domu.Leżałam sobie w piżamie z laptopem na kolanach,gdy ktoś do mnie zadzwonił.
-Halo?-zaczęłam przykładając telefon do ucha.
-No heeej-usłyszałam głos Drake'a.-chcesz gdzieś iść?
Na samą myśl o tym,że mam gdzieś wyjść wzdyrgnęłam się.Nie nie i jeszcze raz nie.Nie będe nigdzie wychodzić.
-Um...zajęta jestem-skłamałam.
-Przyznaj się,że siedzisz w łóżku przed laptomem.
-Skąd ty...
-Wyjrzyj przez okno-zrobiłam co mi kazał i...cholera.Zapomniałam zasłonić rolet przez co Drake wszystko widział ze swojego pokoju.
-No dobra.Masz mnie-westchnęłam.
-To jak?Idziemy gdzieś?
-Ja...no....eee...-jąkałam się.-boje sie-wypaliłam.
-Czego?
-Ty dobrze wiesz czego.
-Cassie,przy mnie nie masz się czego bać.Pójdziemy na spacer tam gdzie jest mało ludzi.Prosze cie.Chodź.
-Drake.To nie jest dobry pomysł.
-Uwierz mi jest.Będe za dziesięć minut-i się rozłączył.Trudno.Postanowiłąm go olać.Włączyłam ponownie film i usadowiłam się wygodnie.
Nagle usłyszałam otwieranie się drzwi.
-Drake,co ty tu robisz?-spytałam.
-Mówiłem,że po ciebie przyjdę.Nie ubrana?
-Nach.Nie chce mi się wychodzić.
-Cassie,prosze.Zaufaj mi.Jeżeli nie będzie ci się podobać wrócimy.Prosze.Nie możesz siedzieć cały dzień w domu.Ubierz się,umaluj i...wyjdziemy na pare minut.Zobaczysz jak fajnie można się bawić.
-Obiecujesz,że wrócimy niedługo?
-Obiecuje-uśmiechnął się.
-Dobra-westchnęłam,chociaż wiedziałam,że to moze być zły pomysł.Zeszłam z łóżka i wyciągnęłam dresy i za dużą bluze.
-Nie gadaj,że w tym idziesz-warknął i podszedł do szafy.Wyciągnął pomarańczową obcisłą sukienke którą dostałam kiedyś od mamy,ale nigdy nie miałam jej na sobie.
-Nie ma mowy.Sukienki odpadają.Zwłaszcza takie obcisłe.Skoro nie w tym to...może...o wiem-wyciągnęłam czarne rurki i bluze z myszką Micki.Drake westchnął.
-No okey.Niech ci będzie.Ubieraj się i wychodzimy.
-Wyjdź to w tedy się ubiore.
-Uparta kobieta-mruknął wychodząc z pokoju.Włorzyłam szybko ubrania i umalowałam się troche,a potem wyszłam z pokoju.
-Cassie,już je...co ty masz na sobie?-spytała oszołomiona mama.-wyglądasz...pięknie.
-Zabieram ją na chwile-odezwał się Drake,a mama prawie zemdlała.
-Ty...ją?Jak ci się udało ją gdziekolwiek wyciagnąć.
-Urok osobisty-zaśmiał się,a ja lekko go uderzyłam.
-No dobrze.To...idźcie.Drake,chyba cie adoptujemy.
-Sądze,że moim rodzicom by się to nie spodobało-zażartował.-dobra,idziemy już.Chodź Cassie.Kiwnęłam głową i chowając telefon do kieszeni jeansów wyszłam z domu.Stanęłam na progu bojąc się zrobić kolejny krok.
-Ej,spokojnie Cassie.Jestem tutaj,tak?Nic ci nie grozi.Chodź-wyciągnął w moją strone ręke i czekał na mój ruch,ale ja bałam się go zrobić.Iść?Nie iść?Właśnie.Nie wiedziałam co mam zrobić.Bałam się.Niby...codziennie chodziłam do szkoły,ale to nie to samo
Po chwili wahania chwyciłam dłoń Drake'a,a ten splótł nasze palce i lekko mnie pociągnął.
-Gdzie idziemy?-spytałam nieśmiało,a on spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Tam gdzie jest mało ludzi.
CZYTASZ
Naucz mnie kochać
Ficção AdolescenteCassie to dziewczyna z trudną przeszłością.Jest nieśmiałą,zamkniętą w sobie siedemnastolatką która przeraźliwie boi się ludzi.Jedyną osobą której ufa jest jej mama. Każdy dzień jest dla dziewczyny bardzo trudny i męczący. Czy dziewczyna kiedykolwiek...