Rozdział 42

12.4K 540 66
                                    

-Cassie!-przybiegły do mnie bliźniaczki.Miały rozmazany makijaż,pomięte sukienki i rozczochrane włosy.Po pierwsze były nieźle pijane,a po drugie widać co przed chwilą się działo.
-Idziemy na spacer,idziesz z nami?

-Jesteście pijane.Wracajcie do domu.
-Nah.Chcemy iść na plażę,chodź.
-Po co?

-Pospacerować!-pisnęła Hope i zaklaskała w dłonie.Mhm,na bank pijane.
-Nie wolicie wracać do domu?
-Nah.Do piero północ.Zaszalej kobieto!
-Trzecia w nocy-poprawiłam ich,a one machnęły ręką.
-Oj tam.No chodź-powiedziały,a ja wywróciłam oczami.
-Okey,idę was pilnować-powiedziałam i wstałam z kolan Drake.
-Gdzie ty idziesz?-spytał chłopak.
-Przejść się z dziewczynami po plaży.
-Tylko ostrożnie.Jakby co to dzwoń.
-Okey-powiedziałam i dogoniłam je,bo te chwiejnym krokiem ruszyły już w strone plaży.W rękach wciąż trzymały piwo które piły bardzo szybko.
-Nie starczy już wam alkoholu?-powiedziałam.
-Cassie,luuzuj-zachichotała Harley.-powinnać też się napić.W ogóle dziś nie piłaś.
-Coś tam piłam,ale nie tyle,żeby sie opić.
-Ja jesteś trzeźwiutka-powiedziała Hope po czym potknęła się o patyk i obie wybuchnęły niepohamowanym śmiechem.

Gdy dotarłyśmy na plażę dziewczyny ściągnęły szpilki,bo byłoby im niewygodnie,a ja miałam wygodne buty więc nie musiałam sie ich pozbywać.
Miałam ochote uciec widząc jak się zachowują.Na szczęście o tej porze nikogo na plaży nie było poza mewami.Śmiały się i co chwile wywracały tarzając po piasku.
-Kocham cie Hope!-Harley przytuliła siostre.
-Ja ciebie też-wybełkotała.-idziemy do wody.
-O nie-powiedziałam szybko.-jesteście pijane.Do żadnej wody...-nie zdązyłam dokończyć,bo dziewczyny rzuciły puste butelki po piwie na piasek i zaczęły biec w strone morza.W sukienkach.Pijane.Krzycząc jak debilki,że sa królowymi świata.
W oddali widziałam jak pływają i chlapią się wodą.Wiem,że pływanie po spożyciu alkoholu jest niebezpieczne,ale co ja sama mogłam zrobić jak nie chcą mnie słuchać?

Wyciągnęłam telefon i wystukowałam numer do Drake'a który po chwili odebrał.
-Drake,pomógłbyś?Bliźniaczki zalane w trzy dupy pływają w morzu i krzyczą coś.Zaraz stanie im się krzywda.
-Jasne.Już idę.Nie ruszajcie się z tamtąd.

-O to sie nie martw-mruknęłam i rozłączyłam się.Obserwowałam dziewczyny jak pływają i śmieją się.Nieważne,że jest zimno.Oj jutro pożałują tej decyzji.
Zobaczyłam,że ktoś koło mnie staje.
-Nadal pływają?-spytał Drake chowając ręce do kieszeni jeansów.
-Mhm.Nie wiem jak je z tamtąd wyciągnąć.
-A ja wiem!Dziewczyny!Leonardo Dicaprio tu jest!
-CO!?-wrzasnęły niesamowicie podekscytowane i natychmiast zaczęły wybiegać z wody.Nigdy nie widziałam,żeby tak szybko biegły.Były całe mokre i rozmazane.-gdzie on jest!?
-Ups,już poszedł-Drake uśmiechnął się.
-Musi tu być.Chodź,znajdziemy go-powiedziała Hope i chciała biec,ale Drake je powstrzymał.
-Chodźcie do samochodu.
-Po co?Tak cudownie się bawimy.I musimy znaleść Dicaprio.
Drake chwycił je za ręke i zaczął ciągnąć,a te śmiały sie i mruczały coś pod nosem.
-Przecież piłeś.Jak pojedziesz?-spytałam.
-Zamówiłem taxówke.
Wsiedliśmy do pojazdu wkładając pijane bliźniaczki i mówiąc adres mieszaknia dziewczyn.

Szybko wprowadziłyśmy bliźniaczki bezpiecznie do pokoji i pojechaliśmy do domu.
-Boże,jestem padnięta-powiedziałam gdy taxówkarz zatrzymał się obok mojego domu.
-Nic dziwnego,dochodzi czwarta.Dobranoc mała.
-Dobranoc-pocałowałam go w policzek i wyszłam z domu.I tak skończyła się moja kolejna impreza.
***

Mój łeb...co jest dziwne,bo nie wypiłam za dużo.Pare drinków i piwo.Jęknęłam pod nosem i przykryłam się szczelniej kołdrą.Zostaje w domu.Nigdzie nie idę.Cały czas leje.Hiro również śpi na moim łóżku,bo godzine temu mama wypuściłą go do ogrodu,aby się załatwił i teraz śpi wtulony w mołą kołdrę.
-Czas wstać,co?-spytałam cicho widząc jak pies od dłuższego czasu się mi przygląda.Po chwili zamachał ogonem,a ja się zaśmiałam i przeciągnęłam.Wstałam i zeszłam na dół ubierając szlafrok.Hiro potruchtał za mną.
-Wstałaś już?-spytała mama siedząc w salonie i oglądając coś.
-Mhm-przetarłam oczy.-wcześnie,wiem.
-Jest trzynasta-zaśmiała się.
-Serio?No to pospałam-weszłam do kuchni i wzięłam coś na śniadanie,a następnie udałam się na górę.

Byłam w trakcie oglądania jakiegoś serialu gdy nagle zobaczyłam,że ktoś dzwoni do mnie na messengerze.Wcisnęłam zieloną słuchawke i krzyknęłam cocho widząc na ekranie bliźniaczki.Wyglądały...jak nie one.Blade,z poszarpanymi włosami,z worami pod oczami...bez makijażu,a wiem,ze nakładały tego sporo więc to było dla mnie zaskoczenie.
-Nic.Nie.Mów-westchnęła Hope.-czuje się do dupy.Boże,masakra.Ile wczoraj popiłyśmy.
-Bardzo dużo-zaśmiałam się.
-Czemu ty tak nie wyglądasz?-warknęła Harley.
-Bo tyle nie piłam.
-I dlaczego...nasze sukienki są mokre?

-Cóż...zachciało wam się spaceru,więc poszłam z wami na plażę.Wskoczyłyście do morza i pływałyście.
-Jezu-jęknęła jedna z nich.-mogłaś nas powstrzymać.
-A myślisz,że nie próbowałam?Ale nie chciałyście słuchać.Do piero gdy przyszedł Drake i powiedział,że jest tu DiCaprio to wybiegłyście jak poparzone.
-A był tam DiCaprio!?-pisnęła Hope,a ja parsknęłam śmiechem.
-Nie.Nie było-poprawiłam laptopa na kolanach,aby bardziej je widzieć.
-Cholera,a już myślałam...ale wracając do temu...głowa mi zaraz pęknie.
-Weź tabletki.
-Biore.Cały czas.Nie pomaga.
-Pierwszy i ostatni raz.
-Mhm-pokiwałam głową.
-Nie wierzysz mi?
-Nie-zaśmiałam się.
-No dobra.Masz racje.Kocham pić i to będe robić-powiedziała i obie się zaśmiałyśmy.
-Ej,a gdzie Harley?-spytałam,bo od dłuższego czasu na ekranie laptopa widziałam tylko Hope.Po chwili dziewczyna odwróciła głowę i znów spojrzała w ekran.
-Śpi.
-Ojej.Zasnęła.
-No.Ja chyba też zaraz zasnę.
-No to idź spać.
-Mhm-mruknęła ledwo słyszalnie.Widać,że zamykały jej się oczy.
-Papa-porzegnałam się i rozłączyłam.

Mój spokój nie trwał nawet piętnastu minut,bo po chwili drzwi się otworzyły.
-Hej hej hej-do pokoju wszedł Drake z siatkami.
-Cześć.Co tu robisz?

-Przyszedłem odwiedzić przyjaciółke.
-A skąd wiesz,że ci pozwole?
-Mam żelki,popcorn,chipsy...wymieniać dalej?

-Chodź!-pisnęłam i zrobiłam mu miejsce.Drake usiadł obok mnie,a ja od razu zajęłam się żelkami.
-Jak tam po imprezie?-zagadał gdy oboje szukaliśmy filmu.
-Ujdzie-mruknęłam z pełnymi ustami.-głowa troche boli,ale ty wypiłeś więcej,a wyglądasz normalnie.
-Po prostu ja umiem sie opić tak,żeby rano nie mieć kaca.
-Aha-mruknęłam wkładając kolejną porcje słodyczy do ust.

Udało nam się w końcu wybrać film,więc zaczęłam oglądać cały czas coś żując.Nie moja wina,że lubie słodycze.

Zaczęłam oglądać siedzącpo turecku przed laptopem,a skończyłam z głową ułorzoną na kolanach Drake'a.Film był bardzo ciekawy,a gdy zobaczyłam napisy końcowe wstałam trzymając w ręce paczke żelek.
-Idziemy na spacer-odparł po chwili.
-Zwariowałeś?Teraz?
-Tak.Nawet ładna pogoda.
-Nie ma mowy.Zostaje w domu.
-To nie było pytanie Cassie-powiedział Drake.-ubieraj się i idziemy.
-Drake-jęknęłam i rzuciłam się na łóżko.-daj żyć.
-Nie będziesz siedzieć w domu.Zbieraj się.
-Nie przekonam cie,żebym została w domu?-warknęłam,a mój głos był stłumiony przez poduszke.
-Nie-zaśmiał się.-ruszaj dupe Cassie.

Naucz mnie kochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz