Rozdział 33

12.5K 624 63
                                    

Obudziłam się następnego dnia z myślą,że dzisiaj 10 lipiec.Wiecie co dzisiaj za dzień?Moje urodziny.I tak pewnie przesiedze ten dzień w domu przed telewizorem.Ewentualnie przed laptopem.Było piękne słońce,ale i tak nie chciało mi się nigdzie wychodzić.Pewnie jak zawsze tylko mama złorzy mi życzenia.
-Cześć mamuś.
-Hej córuś-przywitała się gdy zeszłam na dół zrobić śniadanie.Serio?Żadnego tekstu typu "wszystkiego najlepszego" czy "sto lat kochanie"?Zdziwiłam się,ale może zapomniała.
Zdziwiłam się jednak gdy stanęła obok kalendarza i przesunęła czerwony kwadracik na 10 listopada.Nic.Dalej zero reakcji.Wzruszyłam tylko ramionami i zaczęłam jeść swoje śniadanie.
-Wybierasz się gdzieś dzisiaj?-spytała popijając kawe.
-Um...chyba nie.
-Aha-mruknęła cicho wychodząc z kuchni.
Zrobiło mi się przykro.Pierwszy raz zapomniała o urodzinach.

Aż dziwie się,że to robie,ale napisałam do bliźniaczek czy nie chciałyby gdzieś pójść,ale odpisały,że nie mają jak i że spotkają się innym razem.Trudno...może mają coś ważniejszego niż spotkanie ze mną.
Do trzynastej siedziałam w domu.Zaniepokoiło mnie dziwne zachowanie mamy która chodziła tu i tam i nie mogła usiąść w jednym miejscu.
Po chwili zadzwonił mój telefon.
-Cassie,hej!-krzyknął Drake.
-Idioto,nie tak głośno.Czego chcesz?
-Przejść się.Co ty na to?
-Nie chce mi się...
-Będe za dziesięć minut-i się rozłączył.No pięknie.Mam dziesięć minut na wyszykowanie się.Załorzyłąm krótkie spodenki i białą boskerke.Szybki makijaż i wybiegłam z domu mówiąc mamie z kim idę.
-To gdzie idziemy?-spytałam.
-Nie wiem.Przejść się.

Wzruszyłam ramionami i poszłam za nim.Szliśmy chwile w ciszy,a ja wahałam się czy powiedzieć mu o swoich urodzinach czy nie.W końcu stwierdziłam,że nie mu nie powiem.Bo po co?
-Idziemy na najlepsze naleśniki z mieście-zaproponował i już po chwili siedzieliśmy w kawiarni zajadając naleśniki z owocami i bitą śmietaną cały czas się wygłupiając i opowiadając sobie historie życia.
-Gdzie teraz?-spytałam wychodząc z kawiarni.
-Teraz moja droga pójdziemy do parku-odparł.Nie wiem czy zrobił to celowo czy nie,ale objął mnie w talii i tak szliśmy całą droge widząc jak przechodzące obok laski zabijają mnie wzrokiem.
Dotarliśmy do parku,a tam oczywiście nie zabrakło wygłupów i śmiania się,zwłaszcza gdy Drake zaczął zjeżdżać na zjeżdżalni,a małe dzieci i ich rodzice patrzyli się jak na kosmite.Płakałam ze śmiechu i prawie sie turlałam,aż rozbolał mnie brzuch.
-Jesteś nienormalny-rechotałam.
-Wiem-odparł obejmując mnie.-gdzie teraz?
-Do domu?Oglądniemy coś na przykład?
-Um...niee.Pójdziemy gdzieś jeszcze.
-Nogi mnie bolą.
-Dlatego pójdziemy do kina.Horror czy komedia?
-Do kIna?Nie mam kasy.
-Oj przestań.Ja płace,bo ja proponuje.Chodź.
-Nie wiem.Nie lepiej oglądnąc na laptopie za darmo.
-Nie.W kinie jest lepsza atmosfera.
-Komedia-powiedziałam po chwili,a Drake spojrzał na mnie dziwnie.-wole komedie-wytłumaczyłam.
-Aaa..sie robi.Zaraz znajdziemy film i kupimy bilety.
***

Wyszliśmy z kina cali popłakani.Komedia-niesamowita.Cały czas się śmialiśmy,aż rozbolały nas brzuchy.Ja wyszłam z połową popcornu,bo nie dojedliśmy.Nikt się nie śmiał tak głośno jak my.
-Która godzina?-spytałam gdy Drake pisał do kogoś na telefonie.
-Siedemnasta.Możemy wracać.
-Mhm-mruknęłam.-nogi mnie bolą.
-To wskakuj-schylił się,a ja wywróciłam oczami i wskoczyłam na jego plecy.Złapał mnie za uda,podniósł się i ruszył dalej ze mną na plecach.
-Ciężka jestem.
-Chyba żartujesz-prychnął.-jak piórko.
Zaśmiałam się i przez całą droge siedziałam na jego plecach,a on odprowadzał mnie do domu.
-Wejdziesz?-spytałam gdy zeskoczyłam z niego.Drake kiwnął głową i wszedł do środka szczerząc się jak głupi.-a ty coś taki zadowolony?-spytałam.Było ciemno,więc mamy pewnie nie było.Ciekawe czemu.Zaświeciłam światło patrząc na Drake'a.
-A tak jakoś-zaśmiał się.
-NIESPODZIANKA!!!-usłyszałam głośny wrzask więc odwróciłam głowę i zaniemówiłąm.W domu stały dla mnie najbliższe osoby.Nie było ich dużo,ale jednak.Mama,rodzice Drake'a z siostrą,bliźniaczki i ich chłopcy.Na stole stało jedzenie,a dom przyozdobiony był serpentynami i kolorowymi balonami.Zatkałam usta ręką,aby się nie rozpłakać.Wszyscy rzucili w moją strone serpentyny,a ja dalej stałam nie wiedząc co powiedzieć.
-Myślałaś,że zapomnieliśmy o twoich urodzinach?-szepnął Drake do mojego ucha trzymając ręce na mojej talii,ale zaraz się odsunął gdy podbiegły bliźniaczki i przytuliły mnie.
-Kochana,najlepszego!-pisnęły.Obie miały rozkloszowane czarne sukienki.
-Dziękuje-wyszeptałam nadal zszokowana.-a wy nie mieliście czasem zajętego dnia.
-To tylko pretekst-machnęła ręką Harley,a Hope się zaśmiała.-to dla nas-podały mi dwie torby.Przytuliłam je dziękując i odstawiłam prezent na stół w korytarzu.Gdy podeszli bliźniacy troche się zdenerwowałam,ale widziałam,że Drake był obok.
-Sto lat stara-zaśmiał się Oscar i rozłorzył ramiona.Nieśmiało się do niego przytuliłam,a potem to samo zrobiłam z Brandonem.Podali mi prezent,a ja podziękowałam.
-Kochanie sto lat-zaśpiewała mama podając mi prezent i obejmując.-nie zapomniałam,nie bój się.
-Dobrze udajesz-zaśmiałam się.
-Cassie,to dla ciebie!-Ellie czyli siostrzyczka Drake'a podbiegła do mnie z laurką.Wszędzie były brokary i koraliki.
-Dziękuje-kucnęłam i uściskałam małą odkładając jej prace na stos innych prezentów,a potem wysłuchałam życzeń i odebrałam prezenty od rodziców Drake'a.Usłyszałam jak mama puszcza muzyke i rozmawia z dorosłymi.Bliźniaczki z chłopakami i Ellie wywijali na parkiecie,a ja stałam z boku pijąc szampana.Witaj legalna osiemnastko!
-I jak?Podoba ci się?-Drake stanął obok mnie,a ja się w niego wtuliłam.
-Najlepsza niespodzianka.Wiedziałeś o wszystkim,tak?
-No ba-zaśmiał się.-musiałem cie wyrwać,aby wszystko przygotowali.
-Jest świetnie.Myślałam,że zapomnieliście.
-O osiemnastce sie nie zapomina skarbie-powiedział,a ja się zaśmiałam i spojrzałam na mame która zawzięcie o czymś dyskutowała z rodzicami Drake'a,a potem na małą Ellie która tańczyła z bliźniaczkami i ich chłopakami w kółku.
-A ja nadal nie dałem ci prezentu-odbił się od ściany i podszedł bliżej mnie kładąc dłonie po moich bokach czyli na blacie.Odsunęłabym się,ale nie miałam gdzie.
-A jaki to jest?-wyszeptałam z uśmiechem.
-Mam dwa-mruknął.
-Mhm.Jaki jest pierwszy?-spytałam,a Drake od razu złączył nasze usta.Boże,całuje się z nim kolejny raz.Myślałam,że te wcześniejsze pocałunki nic dla niego nie znaczyły,bo w ogóle tego nie wypominał.Jakby się to nie zdażyło.

Gdy oddałam pocałunek on złapał mnie za biodra i posadził na blacie,a ja połorzyłąm dłonie na jego klatce piersiowej czując pod koszulką jego mięśnie.Podszedł bliżej mnie pogłębiając pocałunek.On jest taki cudowny.Tak cudownie całuje.Nie wierze,że to robie.Ale mi się podoba.
Pod koniec przygryzł moją dolną warge i lekko pociągnął,a następnie się odsunął.
-A to drugi prezent-wyszeptał i podał mi pakunek.-chociaż pewnie bardziej podobał ci się pierwszy.
-Nie pochlepiaj sobie-prychnęłam i zeskoczyłam z blatu,aby odstawić prezent na stos innych.

Naucz mnie kochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz