Rozdział 20

14.2K 611 48
                                    

Cieszyłam się jak głupia.Dzisiaj przyjeżdża mama.Stęskniłam się za nią.Miała tu być już godzine temu,ale wiadomo-korki,albo jakieś opóźnienia.
Ale gdy spóźniała się trzecią godzine zaczęło mnie to niepokoić.Siedziałam jak na szpilach wyczekując.Specjalnie ubrałam dzisiaj coś innego niż dresy.Miałam zwykłe jeansy i różowy sweterek z białymi serduszkami.Szczerze powiedziawszy podobał mi się taki styl.Chciałam się tak pokazać mamie,która powinna tu być pare godzin temu.

Gdy zadzwonił telefon podskoczyłam i spojrzałam w ekran.Numer nieznany.Dziwne.Odebrałam.
-Halo?

-Czy rozmawiam z córką Violetty?-spytał jakiś męski głos.
-Um...tak.O co chodzi?-spytałam.Zignorowałam fakt,że mówi do mnie mężczyzna.Martwiłam się o mame.
-Z tej strony lekarz Stevan Hamington.Pańska matka leży w szpitalu.
-W...szpitalu?-wyjąkałam.O boże.Nie nie nie.-co się stało?
-Ktoś ją napadł i dźgnął nożem.Ma poważne rany.Więcej dowie się pani w szpitalu.
-Dziękuje.Już...już jade-gdy się rozłączyłam do moich oczu napłynęły łzy.Moja mama walczy o życie w szpitalu.Dlatego jej tu nie ma.O cholera.Ze strachu drżały mi ręce.Szybko wystukałam numer do Drake'a.Tylko on mógł mi pomóc.
-Hej Cassie,co tam?-odebrał.
-Musisz mi pomóc-załkałam.Jedną ręką przytrzymywałam telefon,a drugą ubierałam buty.
-Cassie,płaczesz?Co się stało?

-Musisz mi pomóc.Zawieź mnie w jedno miejsce-wychlipiałam.
-Czekam przed twoim domem-odparł i rozłączył się.
Ubranie kurtki trwało wieki.Ręce tak strasznie mi się trzęsły,że nie mogłam nic zrobić.Cały czas płakałam.Wybiegłam z domu i zobaczyłam samochód w któryms iedział Drake.Od razu wisadłam do środka.Zanim zdążył coś powiedzieć wyszlochałam:
-Prosze.Zawieź mnie do szpitala.Szybko.Potem ci opowiem.

Drake kiwnął głową i wyjechał na ulice z piskiem opon.Oby mamie nic nie było.Oparłam głowę o zimną szybe szlochając całą drogę.
Drake zatrzymał się obok szpitala.Oboje wybiegliśmy z samochodu jak poparzeni.
-Cassie,powiesz co się stało?-zapytał gdy weszliśmy do środka.Zapach szpitala zawsze mnie odrażał.
-Mama...mama tu jest-wyłkałam.-ktoś ją dźgnął nożem.Drake,a co jak ona umrze.
-Nie umrze,spokojnie-wyszeptał.Podeszłam do niego i mocno się w niego wtuliłam szlochając w skórzaną kurtke.Drake objął mnie i pocałował w czubek głowy.To było słodkie,ale ja w tym momencie myślałam tylko o mamie.
-Wyjdzie z tego.Jest silną kobietą-pocieszał mnie tuląc do swojej klatki piersiowej.
-Boje się.Nie chce jej stracić.Tylko ona mi została.
-Nikogo nie stracisz.Nie bój się.Chodź,spytamy się co i jak,okey?

Kiwnęłam głową i poszłam do recepcjonistki.Siedziała tam młoda,wytapetowana blondynka która podniosłą wzrok i wyszczerzyła się do Drake'a,ale ten tylko prychnął pod nosem i objął mnie w talii.Nie wiem co to znaczyło,ale okey.Powiedział imie i nazwisko mamy,a ta wystukała coś w komputerze.
-W tej chwili ją operują.
-O boże-wyszeptałam,a serce prawie mi stanęło.
-Która sala?-spytał.
-Dwadzieścia dwa na samej górze,ale nie wolno tam wchodzić.Powiedz mi...masz dziewczyne?-zachichotała i zaczęła bawić się swoimi włosami.
-Zajmij się swoją pracą wytapetowana pusta blond szmato-warknął i ruszyliśmy razem do windy.Czułam,że zaraz zemdleje.To nie może być prawda.Mama musi żyć.
Gdy tylko weszłam do windy Drake objął mnie ramieniem i przytulił do siebie.Nie przestałam nawet przez chwile płakać.
-Będzie dobrze-odparł.Gdu drzwi od windy się otworzyły wyszliśmy zukając odpowiedniej sali.
Chciałam tam pobiec,ale Drake złapał mnie za reke.
-Nie możemy tam wejść.Poczekajmy tutaj,okey?Pewnie ją operują.Nie przeszkadzajmy.

Kiwnęłam tylko głową i bezradnie opadłam na krzesło ukrywając twarz w dłoniach.
-Zaraz będe-powiedział Drake i oddalił się,a ja zostałam sama szlochając.Mamo,nie poddawaj się.Żyj.To nie może być prawda.

-Masz-Drake podał mi kubek z kawą.Odebrałam napój i zaczęłam pić,a ten usiadł obok mnie.
-Drake...a co jak ona...
-Nawet tak nie myśl-warknął.-twoja mama jest silna,masz to po niej.Da radę.Nic jej nie będzie.
-Obyś miał racje-oparłam głowę o jego ramie,a w dłoniach trzymałam wciąż gorącą kawe.
***

Zobaczyłam,że z sali wychodzi lekarz.Wstałam na równe nogi,a zaraz za mną Drake.Ignorowałam,że jest mężczyzną.Musze się przełamać i go o wszystko wypytać.Dasz rade Cassie.
-Co z mamą?-spytałam błagając,aby nie powiedział najgorszego.
-Trwa operacja.Prosze być dobrej myśli-uśmiechnął się i odszedł,a ja znowu zaczęłam płakać mimo,że nie miałam już czym.
Drake nic nie mówiąc przytulił mnie do siebie.
Siedziałam trzy godziny razem z Drakiem.
-Idź już do domu Drake-wyszeptałam zmęczona.-ja tu posiedze.
-Nie ma mowy.Nie zostawie cie.
-Dziękuje,ale...ja na prawdę sobie poradzę.
-Wiem.Zdaje sobie z tego sprawe,ale tu z tobą zostane.

Uśmiechnęłam się,bo po chwili z sali wyszedł lekarz.
-I co z moją mamą?-zapytałam przerażona.Lekarz zmierzył mnie wzrokiem.
-Serce przestało pracować-stwierdził,a ja poczułam,że moje się zatrzymało.Nie nie nie.To cholerny sen.To nie prawda.Moja matka żyje!ŻYJE!-ale udało nam się przywrócić jego prace.Pacjentka zostanie przewieziona gdzie będzie się wybudzać.

Boże,nigdy nie czułam jeszcze takiej ulgi.Płakałam.Tym razem ze szczęścia.Wpadłam w ramiona Drake'a która mocno mnie przytulił.
-Mówiłam mała,że operacja się uda-wyszeptał,a ja uśmiechnęłam się przez łzy.Miał racje.Jestem mu za to cholernie wdzięczna.
***
-Mogę odwiedzić mame?-spytałam widząc jej lekarza na korytarzu.
-Przykro mi,ale w tym momencie nie.Może jutro.Dzisiaj musi odpoczywać.
-Nawet na chwile?

-Niestety nie-pokręcił głową,a ja podziękowałam i usiadłam na krześle.
-Cassie,chodź.Prześpisz się u mnie-odparł Drake.
-Nie chce robić kłopotów.
-Jakich chłopotów?Chodź,jutro tu przyjedziemy.Już późno,a ty wyglądasz okropnie.Nie chce ci się spać?
-Troche.
-No właśnie,chodź.Napisze do mojej mamy.Pewnie się ucieszy.
-Nie będe się narzucać?

-Przestań-prychnął.-przyjedziemy tu jutro z samego rana.Obiecuje.Teraz chodź,prześpimy się,zjemy coś i wrócimy.

Kiwnęłam głową i chwiejnym krokiem wyszłam ze szpitala,a potem wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy.Oczy mi się zamykały,ale nie chciałam teraz spać.Byłam cholernie zmęczona.Dochodziła już północ.Tyle czasu tu spędziłam?Szok.Ale ciesze się,że moja mama jest cała i zdrowa.

Naucz mnie kochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz