VIII. Więzień

522 68 8
                                    


Zekk opuścił pokład „Sokoła Millenium" żwawym krokiem, pogwizdując pod nosem i podrzucając do góry rękojeść miecza świetlnego Kylo Rena. Rey ogromnie to irytowało. Mężczyzna powinien być skupiony i poważny – w końcu czekała ich poważna misja przeniknięcia w szeregi Najwyższego Porządku. Tymczasem on zachowywał się niczym dzieciak, najwyraźniej podekscytowany tym, że będzie mu dane przeżyć przygodę. Gdy natomiast znudziła mu się już zabawa mieczem świetlnym, sprawnie przypiął jego rękojeść do pasa i dla odmiany zaczął okręcać sobie dookoła palca kajdanki ogłuszające. Trwało to aż do momentu, gdy dotarli do pozostawionego nieopodal wahadłowca Rena. Rey syknęła i chwyciła mężczyznę za nadgarstek.

— Przestań się tym bawić!

Zekk zatrzymał się w pół kroku. Kajdanki zsunęły się z jego palca i upadły na ziemię. Schylił się i podniósł je szybko. Popatrzył na Rey. Zamrugał, a po chwili jego usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. Dziewczyna skrzywiła się. Wiedziała, że za chwilę usłyszy coś głupiego. I nie pomyliła się.

— Ostra jesteś — powiedział Zekk, obrzucając ją dziwnym spojrzeniem od stóp do głów. — Lubisz dominować, co? Podobają mi się takie. — Znacząco poruszył brwiami. Rey mocno zacisnęła zęby. Już miała zamiar skopać mu ten jego głupi tyłek, gdy nagle pilot skrzywił się. Wyczuła promieniujące od niego fale smutku. — Trochę przypominasz mi Megan... — rzekł nieco ciszej. Na krótką chwilę uśmiech znikł z jego twarzy, lecz później, jakby nigdy nic, pojawił się z powrotem. — Chodźmy, mój więźniu — rzucił.

Rey skinęła głową. Ich misja była ważniejsza niż jej osobiste sympatie, czy antypatie. Zaraz po Zekku weszła na rampę promu Kylo Rena. Zanim jednak znalazła się na pokładzie statku, odwróciła się, rzucając ostatnie, pożegnalne spojrzenie w stronę „Sokoła Millenium". Stary, mocno pokiereszowany okręt właśnie wznosił się w powietrze, aby opuścić powierzchnię Yavina. Z głośnym wizgiem zapłonęły silniki nadświetlne i statek skoczył w nadprzestrzeń. Dziewczyna mocno zacisnęła usta.

— Niech Moc będzie z tobą, mistrzu — wyszeptała, chociaż wiedziała, że Luke Skywalker nie może jej usłyszeć, ani nawet odebrać jej przekazu poprzez Moc, ponieważ uniemożliwiały to obecne na pokładzie „Sokoła" isalamiry. W głębi serca była jednak przekonana, że mistrz życzy jej tego samego. Odkąd zaczęła pobierać u niego nauki, wytworzyła się pomiędzy nimi silna więź, nie mająca jednak nic wspólnego z Mocą. Luke Skywalker troszczył się bowiem o nią niemal jak o własną córkę. I stał się dla niej ojcem, którego nigdy nie miała.

Kiedy Rey po raz pierwszy zasiadła za sterami koreliańskiego frachtowca, aby udać się na Ahch-To, skrycie wierzyła, że mistrz Skywalker będzie znał najskrytsze tajemnice dotyczące jej życia. Wyjawi jej, kto i dlaczego porzucił ją na Jakku, kim byli jej rodzice... Okazało się jednak, że nie znał on odpowiedzi na żadne z tych pytań. Dziewczyna była po prostu kolejną powojenną sierotą, przez zupełny przypadek obdarzoną Mocą. Być może w jej żyłach płynęła krew starożytnych mistrzów Jedi, lecz tego Luke nie mógł wiedzieć. Przecież nigdy wcześniej jej nie spotkał. A Rey, choć słyszała różne opowieści o Akademii Jedi, którą stworzył, zawsze sądziła, że to najzwyklejsze legendy, które nie mają nic wspólnego z prawdą. Cóż, na własnej skórze przekonała się, że wszystko, co było jej dane usłyszeć na temat Jedi, było prawdą. I to o wiele bardziej okrutną, niż kiedykolwiek byłaby to sobie w stanie wyobrazić. Choć Luke przyjął ją dość niechętnie, ze sporą dozą nieufności, widząc jej rozczarowanie nim samym – w końcu, przygotowała się na spotkanie z żywą legendą, a zamiast tego spotkała zgorzkniałego starca, który usiłował uciekać przed samym sobą – po pewnym czasie zgodził się ją trenować. Być może na jego decyzję wpłynął nieco także fakt, iż dziewczyna nie miała się gdzie podziać. Mógł odesłać ją z kwitkiem do bazy Ruchu Oporu, lecz na szczęście w porę dotarło do niego, że nie jest tak bezużyteczny, za jakiego pragnie się uważać. Wziął dziewczynę pod swe skrzydła, i nie pożałował. Posiadała w sobie ogromną Moc. W dodatku, pragnęła wiedzy. Chciała się uczyć. I rozumiała, że Najwyższy Porządek oraz kir ciemności, który ten wlókł za sobą, stanowią zagrożenie dla galaktyki. A z Ciemnością należało walczyć i pokonać ją. Nie mogli się poddać.

Star Wars - PoświęcenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz