dzień dwudziesty pierwszy

862 139 6
                                    

Znowu nastał poniedziałek. Jedyną dobrą informacją tym razem było to, że to był już ostatni poniedziałek w roku szkolnym. Te trzy tygodnie bardzo szybko zleciały. Zostało 5 dni do cudownej wolności. Luke musiał przyznać, że pewnie będzie trochę tęsknił za tym wszystkim. Przez kilka lat zdążył się przywiązać do ludzi, jak i do samego budynku. Poza tym miał bloga, który miał za chwilę przestać istnieć. Jednak, kto nie cieszyłby się z wakacji. Jasne, że Luke był szczęśliwy. Nawet bardzo. Nie wiedział tylko, jak powinien rozwiązać sprawę z Michaelem. Nie miał czasu się zastanawiać, bo właśnie dostał od niego wiadomość.

clifferd: casey moreta

ja: co z nim?

clifferd: nie udawaj

clifferd: jesteś pierdolonym caseyem

clifferd: może i dobrze, że wszyscy wiedzą

Luke nawet nie wiedział, jak powinien zareagować. Dlaczego Mike sądził, że Luke to Casey i dlaczego sądził, że wszyscy wiedzą. Ten poniedziałkowy poranek stracił właśnie cały urok.

ja: po pierwsze, to wcale nie jestem caseyem

ja: a po drugie, to dlaczego tak sądzisz i jakie „wszyscy wiedzą"

clifferd: nie udawaj :)

clifferd: cała szkoła jest w plakatach

clifferd: powodzenia, bo masz przejebane :-) 

To wydawało się być absurdalne. Co sprawiło, że ktoś twierdził, że Casey prowadzi szkolnego bloga i dlaczego porozwieszał w szkole plakaty. Jedno było pewne — Hemmings jak najszybciej musiał udać się do szkoły i coś z tym zrobić.


[miłego dnia/nocy/życia]

iwasfirst.com | mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz