dzień dwudziesty piąty 3/3

747 142 39
                                    

Luke wziął kilka głębokich wdechów i podszedł do stojącego do niego tyłem Michaela. Wiele osób uważnie go obserwowało, ale postanowił to zignorować. W tamtym momencie ważniejszy był chłopak stojący kilka kroków od niego, a nie ludzie, którzy nic nie znaczyli w jego życiu.

— Mike, możemy porozmawiać? — zapytał.

Clifford momentalnie odwrócił się w jego stronę. Nie wyglądał na zadowolonego z towarzystwa Hemmingsa.

— Powiedziałem już wszystko. Nie sądzę, żeby cokolwiek trzeba było wyjaśniać — odpowiedział.

Ruszył przed siebie i minął blondyna zanim ten zdążył zrobić cokolwiek. Ale Luke wiedział, że to może być jego ostatnia szansa i nie chciał się poddawać. Prawdopodobnie nigdy by sobie tego nie wybaczył.

Ruszył biegiem, żeby jak najszybciej dogonić chłopaka idącego w stronę drzwi wyjściowych. Złapał go za przedramię, zmuszając go do spojrzenia w jego stronę.

— Czego ty do cholery nie rozumiesz? — warknął zdenerwowany Clifford.

Luke tysiąc razy rozmyślał, co powie w tej sytuacji. Układał w głowie milion scenariuszy, jeden bardziej abstrakcyjny od drugiego. Ale wtedy wszystko wyparowało. Sam zapomniał, o co mu chodziło. Patrzył w zielone oczy Michaela i zaniemówił. Zanim zdążył przemyśleć swoje zachowanie zbliżył się jeszcze bardziej i go pocałował. Ale nie, Michael nie odwzajemnił pocałunku. Odepchnął od siebie Luke'a Hemmingsa i uciekł jeszcze szybciej niż kiedykolwiek. Blondyn miał ochotę zapaść się pod ziemię. Spieprzył sprawę.

iwasfirst.com | mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz