Rozdział 4

1K 54 3
                                    

*Jack
Otwieram oczy. Jak tu cieplutko i milutko. Dawno nie leżałem w tak wygodnym łóżku. Odwracam się. Cholera. O mało co nie spadłem z łóżka. Mark? Jest w samych bokserkach. Czy my wczoraj... Spojrzałem na siebie. Nie, jestem ubrany. Gdyby to się stało wolał bym to zapamiętać. Odetchnąłem z ulgą i wstałem z łóżka. Zerknąłem na godzinę - 8:46. To sobie pospałem. Spojrzałem na Mark'a. Jest taki uroczy. Z chęcią bym go wycałował, ale nie mam na co liczyć. Westchnąłem i poszedłem do łazienki wziąć odświeżający prysznic.
*Mark
Obudziłem się w swoim łóżku. Która to godzina? Podnosze telefon. 9:02. Obracam się w stronę Sean'a. Nie ma go. Pewnie poszedł do łazienki. Tak, na pewno. Słyszę spuszczane wody zza drzwi od łazienki, która jest połączona z moim pokojem. Wstałem niechętnie z łóżka i udałem się w stronę kuchni. Zamknąłem za sobą drzwi od sypialni i idąc przez korytarz dostrzegłem coś na podłodze. Cholera. Czy to... Paczka prezerwatyw? Podniosłem ją z podłogi zakłopotany. Przecież swoją paczkę wrzuciłem do szuflady z ubraniami. Prawda? Teraz jak głupek stoję i patrzę się na opakowanie nie wiedząc co zrobić, ani co myśleć. Do mojej głowy wpadła jedyna z możliwych historii. Więc gdy wczoraj zanosiłem Jack'a do łóżka, musiało mu to wypaść z kieszeni... Ale po co mu to? Może chciał się trochę zabawić z jakimiś dziewczynami, aby zapomnieć o Wiishu? Albo... Nie! Mark! On nic do ciebie nie czuje... Prawda? Mam mętlik w głowie.
*Jack
Gdy już się umyłem, zorientowałem się, że wczoraj nie wyciagneliśmy mojej walizki z samochodu. Świetnie. Mam nadzieję, że Mark nie będzie zły jeśli pożycze od niego kilka rzeczy. Uchyliłem drzwi od łazienki. Nie ma go w łóżku. Ubrany jedynie we wczorajsze bokserki wszedłem do pokoju i podeszłem do komody. Otworzyłem pierwszą szuflade, ale tu była tylko bielizna. Postanowiłem więc sprawdzić drugą, w której znajdowało się coś czego się tam nie spodziewałem. Prezerwatywy. Może to po Amy? A może... Pomyślał o mnie? Głupota prawda? Przecież on jest hetero. Mimo wszystko chcę z nim to wytłumaczyć. Jakoś dodało mi to odwagi by powiedzieć mu prawdę. Mam nadzieje, że czuje to samo... Albo przynajmniej nadal będziemy się przyjaźnić. Chuj tam. Raz się żyje, co nie? Ubrałem koszulkę z jego logem i wyszedłem z pokoju. Stał na korytarzu, niedaleko drzwi od sypialni... W samych bokserkach. Poczułem jak moje policzki płoną.
*Mark
- Um... Mark? - podskoczyłem gdy usłyszałem głos Jack'a. Odwróciłem się w jego stronę, zapominając o tym co trzymam przed sobą w dłoni. Przyjrzałem mu się dokładnie. Jego zielone włosy znajdują się w totalnym nieładzie. Ubrany jest tylko w bokserski i moją koszulkę. Na twarzy dostrzegłem duży rumieniec. Swoje piękne niebieskie oczy skierował na moją uniesioną rękę. Jego ręka też znajduje się w górze. Przyjrzałem jej się. Czy to..
- Po co ci prezerwatywy? - spytaliśmy w tym samym czasie. Po tym pytaniu nastała głucha cisza. Żaden z nas nic nie powiedział. To takie niezręczne! W końcu Jack wziął głęboki oddech.
- Wiesz Mark... Chyba muszę ci coś powiedzieć... - opuścił rękę, zrobiłem to samo.
- Słucham. - odparłem i dostrzegłem w jego oczach przejęcie. - Przecież wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko.
Chyba chciał zrobić krok w moją stronę, jednak coś go powstrzymywało. W końcu opuścił wzrok i przegryzł wargi.
- Chciałem ci to powiedzieć już od dawna, ale nie miałem odwagi. Może to nie najlepszy moment, ale... Kocham cię Mark. - powiedział tak cicho, że ledwo go usłyszałem. Serce zaczęło mi bić szybciej. Sean schował swoją czerwoną twarz w dłoniach. Wiedziałem co powinienem zrobić. Zero słów. Tylko czyny mogą pokazać co czuję. Podszedłem do niego i pociągnąłem jego brodę w górę łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku.
*Jack
O cholera jasna! On mnie pocałował! Na zewnątrz jestem spokojny, ale w środku cieszę się i krzycze jak mała dziewczynka, która dostała ogromnego lizaka. Boże drogi, dziękuje ci! Poczułem jak delikatnie się odsuwa. Nie mogłem pozwolić, żeby to tak szybko się skończyło. Czekałem na to zbyt długo i jestem spragniony jego ust. Złapałem go za kark i przyciągnąłem do siebie całując namiętnie. Poczułem jak się uśmiecha. Gdy tylko uchyliłem swoje usta, skorzystał z okazji i wpełzł do środka mojej jamy ustnej. Nasze języki tańczą miłosny taniec. Mam nadzieję, że nie jest to tylko mój sen i że zaraz nie obudze się z erekcją w swoim łóżku... Wskoczyłem na niego opierając nogi na jego biodrach. Poczułem dłonie na swoich pośladkach. Zrobiło mi się gorąco. Czy to będzie ten dzień?
*Mark
Ah te wspaniałe pośladki... Przypomniałem sobie o prezerwatywie, którą nadal trzymam w dłoni. Nie przerywając naszego pocałunku otworzyłem drzwi do sypialni. Rzuciłem go na łóżko korzystając z okazji aby złapać powietrze. Patrzy na mnie rozpalony. Definitywnie tego chce. Rzuciłem się na łóżko kładąc ręce po obu stronach jego głowy. Po raz kolejny zaczęliśmy się całować. Ściągnąłem z niego bluzkę odsuwając się na sekundę od jego ust, przy okazji znowu łapiąc powietrze, po czym wróciłem do pocałunku. Teraz oboje jesteśmy tylko w bokserkach. Językiem jeżdże po jego podniebieniu co wyraźnie sprawia mu przyjemność. Postanowiłem pójść krok dalej.

______________________________________

*No więc tak. Nie było nas już jakiś czas bo P. (odpowiedzialna za Jack'a) ma zapiernicz w szkole, więc ten i poprzedni rozdział pisałam sama (L.). Soooo jak coś to krzyczcie na mnie ^^ Mam nadzieję, że mimo wszystko wam się to podobało. Co więcej pisać? Do następnego rozdziału~ *^*

Septiplier Away! (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz