Rozdział 12

430 28 10
                                    

*Mark
Przyszło kilka osób. Tyler, Ethan, Bob i Wade. Czyli męska impreza. Przygotowaliśmy przekąski i napoje. Cieszyłem się, że Jack chociaż na chwilę zapomniał o problemach i dobrze się bawił. To był ciężki dzień, ale mimo zmęczenia i paru rzeczy, które mnie trapiły było naprawdę dobrze. Wiedziałem, że w końcu musimy im o tym powiedzieć, bo przecież po to ich tu zebraliśmy. Podeszłem do Sean'a.
- Myślę, że to odpowiedni moment. - Wyszeptałem mu do ucha. Spojrzał w moje oczy pełen nadziei, że chociaż oni przyjmą to dobrze i pokiwał głową.
- Mógłbyś ty to zrobić? - Spytał łapiąc mnie za rękę.
- Jasne. - Posłałem mu ciepły uśmiech. Spojrzałem po gościach. - Słuchajcie. Mamy wam coś ważnego do powiedzenia.
Wszyscy spojrzeli w moją stronę. Wziąłem głęboki oddech.
- Nie zebraliśmy was tutaj bez powodu. Chcieliśmy wam powiedzieć... - zerknąłem na chłopaka. - ...że ja i Jack jesteśmy razem.
Wszyscy spojrzeli po sobie w ciszy, gdy nagle wybuchli wielkim entuzjazmem.
- Gratuluje chłopaki. - Powiedział Bob podchodząc do nas.
- Zawsze wiedziałem, że septiplier to prawda! - Wykrzyczał Ethan.
- To było do przewidzenia. - Odparł Tyler.
- Już sie bałem, że nigdy sobie tego nie powiecie. - Zaśmiał się Wade. W oczach Jack'a widziałem iskierki szczęścia. Reszta wieczoru minęła nam szybko, bo graliśmy w karty przeciwko ludzkości popijajac drinki. Gdy pożegnaliśmy już ostatniego gościa udaliśmy się do łazienki. Sean pod wpływem ciepłej wody zasypiał już pod prysznicem opierając się o mnie. To było urocze. Pogłaskałem go po głowie.
- Chodź, pójdziemy już spać. - Wyszeptałem. Pokiwał zaspany głową. Wytarł się i bez ubrań po prostu runął na łóżko. Rozbawiło mnie to, jednak ja też byłem już wykończony. Przykryłem go i położyłem się obok. Zasnąłem od razu.

*Jack
Obudziłem się pierwszy. Spojrzałem na zegarek - 9:56. "Nieźle wczoraj zabalowaliśmy." pomyślałem patrząc na Mark'iego. Dałem mu calusa w policzek i sięgnąłem po telefon. Sprawdziłem jego Tweetera i Instagrama, aby zobaczyć czy coś się zmieniło w sprawie suczki. Czytałem pobieżnie komentarze, gdy nagle jeden komentarz rzucił mi się w oczy. "Znaleźli ją! Ona żyje!" chciałem krzyczeć. Poczułem ogromną ulgę. Od razu rzuciłem telefon i zacząłem budzić Mark'a.
- Mark! Mark! Wstawaj! Znaleźli ją!
- Co? Kogo? - Pytał zaspany nie otwierając oczu.
- Chice! - Słysząc jej imię od razu otworzył szeroko oczy i podniósł się do pozycji siedzącej.
- Kto? Gdzie jest? - Pytał szybko, ale widziałem u niego ogromną ulgę.
- Jakaś dziewczyna. Napisała tu swój adres, szybko, wstawaj i jedziemy! - Na te słowa Mark od razu wystrzelił z łóżka jak z procy i rzucił się w stronę szafy. Ja zrobiłem tak samo. Ubrałem pierwsze lepsze rzeczy, czyli czarne dżinsy i zieloną bluzkę, po czym popędziłem do łazienki chociaż trochę się ogarnąć. Tym sposobem po 5 minutach siedzieliśmy już w samochodzie. Mark nacisnął na pedał gazu i z piskiem opon ruszyliśmy w wyznaczone miejsce. W normalnym tempie bylibyśmy tam w 20 minut, a tak zajęło nam to 10 minut. Wyszliśmy z samochodu i zadzwoniliśmy do drzwi. Byliśmy bardzo zniecierpliwieni. W domu słyszeliśmy kroki i nagle drzwi się otworzyły. Wybiegła z nich Chica. Widziałem, że Mark nie może opanować szczęścia.
- Boże, kochanie moje! Moja piękna! - Mówił głaszczac ją podczas gdy ona merdała ogonem tak jak nigdy. Spojrzałem w stronę drzwi. Stała tam na oko siedemnastoletnia dziewczyna. Miała długie, blond włosy i niebieskie oczy. Była wysoka i szczupła.
- Cieszę się, że mogłam pomóc. - Powiedziała uśmiechnięta.
- Jak to się stało, że znalazła się u ciebie? - Spytałem ciekawy.
- W sumie sama do końca nie wiem. Wczoraj gdy wróciłam z parku i chciałam już wejść do domu zrozumiałam, że przyszła za mną ta psina. Widziałam, że jest zadbana i ma obrożę więc postanowiłam, że zabiorę ją do siebie póki ktoś się po nią nie zgłosi. Wiecie, nie chciałam aby się gdzieś pałętała, mogłoby jej się coś stać. - Spojrzała na Mark'a, który nadal głaskał Chice, ale przyglądał się dziewczynie. - Gdy zobaczyłam na Instagramie, że zaginęła Chica, od razu zrozumiałam, że to ona.
- Bardzo ci dziękuję. - Powiedział Mark.
- Naprawdę nie ma za co. - Odpadała uśmiechnięta.
- To my już się będziemy zbierać do domu. Chica pewnie za nim tęskniła. - Powiedziałem głaskając pieska.
- Jasne. - Powiedziała trochę... zawiedziona? Może chciała dłużej pogadać, ale niestety, chcieliśmy już spokojnie usiąść w domu i odpocząć od tego wszystkiego. Już prawie wszystko się ułożyło. Została tylko sprawa z moją mamą. Jeszcze raz podziękowaliśmy i wróciliśmy do domu. Czułem, że ten dzień będzie lepszy. Musi być.

______________________________________

Wpada kolejny rozdział! Ciężko było mi się skupić, ale jakoś dałam radę ᕙ(⇀v↼‶)ᕗ Polecam piosenkę u góry i życzę miłego dnia/ popołudnia/ wieczoru, w zależności kiedy to czytacie. Do następnego rozdziału! Bayo~ (〜^∇^)〜

Septiplier Away! (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz