Rozdział 15

408 26 45
                                    

*Jack
Obudził mnie delikatny pocałunek.
- Wstawaj Jack. Musimy się zbierać. - Powiedział Mark. Otworzyłem oczy i zobaczyłem jego uśmiechniętą twarz. Zamknąłem je z powrotem.
- Kocham cię. - Powiedziałem zaspany wyciągając do niego ręce. Czułem jak mnie przytula. Było mi tak ciepło i przyjemnie. Gdy się odsunął ponownie otworzyłem oczy i spojrzałem na zegarek. Została godzina do odlotu. Mark poszedł już do łazienki wziąć kąpiel. Usiadłem na łóżku. "Trzeba się ruszyć." pomyślałem. Po kąpieli, ubraniu się i lekkim śniadaniu, wraz z Chicą wpakowaliśmy się do samochodu. Ruszyliśmy w stronę lotniska. Tam usiedliśmy na ławkach i czekaliśmy na nasz lot. Ciekawska suczka cały czas rozglądała się i patrzyła co się dzieje.
- Hej chłopaki! - Usłyszałem głos Ethan'a. Odwróciłem się w jego stronę. Był tam też Tyler. Szli z walizkami w naszą stronę. Ucieszyłem się na ich widok.
- Lecą z nami. - Powiedział dość cicho Mark. Gdy się przywitaliśmy ruszyliśmy na odprawę. Były problemy z dokumentami Chicy, bo Mark nie wiedział gdzie je włożył, ale ostatecznie udało nam się je znaleźć. Usiedliśmy na miejsca. Przez moje roztargnienie, dopiero teraz zobaczyłem, że lecimy do Los Angeles. Była przed nami godzina lotu. Mark złapał mnie za wewnętrzną stronie uda. Spojrzałem na niego. Patrzył przez okno jak samolot startuje. Odprężyłem się i spokojny zasnąłem. Obudziłem się na ramieniu Mark'a. Patrzył na mnie z uśmiechem.
- Zaraz lądujemy. - Powiedział po czym pocałował mnie w czoło. Uśmiechnąłem się do niego. Kilka minut później byliśmy już na ziemi. Wszyscy zabraliśmy swoje walizki i wpakowaliśmy się do taksówki. Po kilku minutach jazy byliśmy już przy hotelu. Byłem w szoku. Ten hotel miał pięć gwiazdek! Mark zaszalał.
- No to niezła niespodzianka. - Powiedziałem zaskoczony.
- To tylko jej część. - Odparł Mark. Ethan rzucił jakimś żartem i wszyscy rozbawieni ruszyli w stronę hotelu.

*Mark
Zaplanowałem cały wyjazd. Miałem nadzieję, że Jack'owi się spodoba. Po rozdaniu kluczy do pokoi okazało się, że ja i Sean mieliśmy pokój obok Ethan'a i Tyler'a. Rozpakowaliśmy się po czym rzuciłem się na łóżko. Na dziś miałem zaplanowany dzień w hotelu. Najpierw masaż, potem sauna, a na koniec bilard z drinkami. Chica też miała tu swoje zajęcia, takie jak pływanie i zabawy z opiekunami. Chciałem aby ona też się dobrze bawiła. Spojrzałem na zegarek.
- Szalg! Musimy już iść na masaż! - Wykrzyczałem. Jack spojrzał na mnie zdziwiony. - No szybko, bo się spóźnimy! - Zaśmiałem się i biorąc go za rękę pobiegliśmy po chłopaków.

Wziąłem łyka drinka. Był naprawdę dobry i naprawdę mocny. Tego potrzebowałem.
- Mark, teraz twoja kolej. - Powiedział Ethan. Wziąłem swój kij i uderzyłem białą kulę. Udało mi się wbić ostatnią bilę, dzięki czemu wygraliśmy. Przybiłem piątkę z Ethan'em i zatańczyliśmy głupkowaty taniec zwycięstwa. Jack i Tyler tylko się z nas śmiali.
- Brawo, udało wam się w końcu wygrać. - Powiedział Tyler.
- To, że wygraliście sześć razy, nie znaczy, że jesteście lepsi. - Odparł Ethan po czym wszyscy wybuchli śmiechem.
- Wystarczy tego. - Powiedział w końcu Jack. - Jestem zbyt pijany żeby dalej grać.
- Racja, koniec tego. - Zaśmiałem się. - Wracamy do pokoju.
- W takim razie my też wracamy. Jest już dość późno, a Ethan pewnie już długo nie wytrzyma. - Powiedział Tyler posyłając mi rozbawione spojrzenie. Pożegnaliśmy się i wróciliśmy do swoich pokoi. Jack rzucił się na łóżko.
- Tego potrzebowałem. - Powiedział Jack. Podszedłem do niego i pocałowałem go.
- A ja tego. - Odparłem kontynuując całowanie. Rozpiąłem mu spodnie.
- Mark, ale Tyler i Ethan są za ścianą. - Powiedział próbując przekonać mnie, że to nie jest dobry pomysł.
- Nic nie usłyszą, ściany są grube. - Zapewniłem go.

*Tyler
Leżałem na swoim łóżku gdy nagle usłyszałem dziwne dźwięki za ścianą. Ethan siedział na swoim łóżku i grzebał coś w swoim telefonie.
- Słyszysz to? - Spytałem.
- Ale co? - Wystawił na chwilę nos zza wyświetlacza komórki.
- No to. - Wskazałem na ścianę. Chłopak od razu wstał i przyłożył ucho w miejsce, które wskazałem.
- Wiesz co to za dźwięki? - Próbował powstrzymać śmiech.
- Nie mów, że oni...
- Tak! - Wybuchł śmiechem.
- No to ładnie się bawią. - Pokręciłem głową i zaśmiałem się pod nosem.

*Jack
Mark szybko się we mnie poruszał. Zdzierałem sobie gardło krzycząc z przyjemności, gdy w końcu przeszedł mnie dreszcz i moja sparma wytrysnęła na Mark'a. Po chwili jego znalazła się we mnie. "Nienawidzę tego uczucia." pomyślałem, gdy znowu poczułem jak wycieka ze mnie ta klejąca ciecz.
- No w końcu spokój! - Usłyszałem wyciszony przez ściany krzyk Tyler'a. Oblałem się rumieńcem i obaj wybuchliśmy śmiechem.
- Mówiłeś, że nas nie usłyszą! - Uderzyłem go lekko w ramię.
- Bo tak myślałem. - Przytulił się do mnie, nadal się śmiejąc.

______________________________________

Coś ciężko mi dzisiaj szło to pisanie (-^o^-) Mam nadzieję, że mimo wszystko wam się podobało ⊙︿⊙ Ale jutro będzie lepiej bo będę wracała do domu, co się równa mnóstwem czasu na pisanie w samochodzie “ψ(`∇´)ψ  Do następnego rozdziału! Bayo~ (〜^∇^)〜

Septiplier Away! (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz