*Mark
Obudziła mnie Chica, która wskoczyła mi na klatkę piersiową. Usiadłem na łóżku próbując złapać powietrze.
- Chica, nie rób tak. - Powiedziałam rozbawiony, gdy już mogłem normalnie oddychać. Spojrzałem na Jack'a. Moja miłość słodko spała rozkładając się prawie na całe łóżko. Zerknąłem na zegarek. Była 9, a śniadanie trwało do 10. Obudziłem Jack'a i po kilku minutach przygotowań razem z chłopakami byliśmy już w jadalni. Przygotowany był tam szwedzki stół, a na nim wszystko - od dań wegańskich, przez zdrowe, do tłustych. Wybraliśmy jakieś wykwintne dania, których nazw nawet nie umiałbym powtórzyć i usiedliśmy przy stole. Rozmawialiśmy, żartowaliśmy, czyli tak jak zawsze.
- Co dzisiaj robimy? - Spytał w końcu Jack odstawiając swój talerz.
- Nie mogę ci powiedzieć, to niespodzianka. - Odparłem.
- Spodoba ci się, uwierz mi. - Powiedział Ethan.
- Czy tylko ja nie wiem co będziemy dzisiaj robić? - Zadziwił się Jack.
- Tak. - Odparliśmy z chłopakami na raz. Sean zrobił obrażoną minę, ale chwilę później wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Podszedł do mnie kelner. Coś powiedział, a ja tylko pokiwałem głową i coś mu wyszeptałem. Jack patrzył się na mnie uważnie.
- Co jest? - Spytał gdy kelner już odszedł.
- Nic takiego. - Posłałem mu ciepły uśmiech. Chciał już coś powiedzieć, gdy nagle przyszli kelnerzy z truskawkowym tortem. Na środku znajdowało się parę świeczek. Wszyscy wstaliśmy i zaczęliśmy śpiewać Jack'owi "sto lat". Widziałem w jego oczach iskierki szczęścia.
- O Boże dziękuję! Ja sam przez to wszystko na śmierć zapomniałem o swoich urodzinach. - Powiedział gdy skończyliśmy śpiewać. Kelnerzy w międzyczasie kroili tort. Po zjedzeniu kawałka byłem już pełny, ale nie mieliśmy czasu na odpoczynek, bo kilka minut później byliśmy już w taksówce. Jechaliśmy do głównego punktu naszego planu dnia.*Jack
Byłem podekscytowany i ciekawy. Nie mogłem się doczekać, kiedy w końcu dojedziemy do celu. Gdy dotarliśmy na miejsce, nie zawiodłem się. Byliśmy w Disneyland!
- Skąd wiedziałeś, że chciałem tu przyjechać? - Rzuciłem się na Mark'a.
- Bo cię znam. - Odparł uśmiechnięty.
- Dobra, to na co najpierw idziemy? - Spytał Tyler.
- Nie mam pojęcia od czego najlepiej zacząć. - Odpadł Mark.
- Czy to ważne? - Spytałem. - Po prostu tam chodźmy!
- Jestem za! Ruszajmy! - Niemal wykrzyczał Ethan chwytając mnie za rękę i ciągnąć w stronę wejścia. Prawdopodobnie był tak samo podekscytowany jak ja. Gdy byliśmy już w Disneyland rozejrzeliśmy się dookoła.
- Jakie to wielkie. - Zaśmiał się Ethan. Spojrzałem wymownie na twarz Mark'a po czym na chwilę przeniosłem wzrok na jego krocze, a on widząc to spojrzenie od razu zaczął się śmiać.
- Mark? Jack? - Usłyszeliśmy za sobą melodyjny głos dziewczyny. Wszyscy odwróciliśmy się w stronę z której się wydobywał. Stały tam dwie szczupłe dziewczyny. Jedna miała na oko 19 lat, a druga prawdopodobnie 17. Młodsza miała długie, białe włosy na których znajdował się wianek z niebieskich kwiatków. Jej zielono- szare oczy radośnie się w nas wpatrywały. Miała na sobie czarną spódniczkę i niebieską koszulkę na krótkim rękawku. Na jej nogach znajdowały się czarne zakolanówki i lekkie buty. Starsza miała brązowe, falowanie włosy, które sięgały jej do ramion. Niebiesko- zielone oczy były pełne siły. Mimo ciepła jakie panowało na dworze dziewczyna miała na sobie czarną bluzkę z długim rękawem, tak, że dało się dostrzec tylko czarne paznokcie wystające z rękawa. Na szyi wisiał delikatny naszyjnik z wisiorkiem lisa. Na nogach znajdowały się czarne spodnie i trampki tego samego koloru. Podeszły do nas szybkim krokiem.
- Cześć chłopaki. - Powiedziała młodsza.
- Przepraszam, znamy się? - Spytałem.
- Nie do końca. Mieliśmy się poznać. - Spojrzeliśmy na nią zdziwieni.
- Przyjechałyśmy z Felixem. - Wyjaśniła starsza.
- Rzeczywiście! Felix miał dzisiaj przyjechać! - Mark uderzył się w czoło.
- Faktycznie. Też o tym zapomniałem. - Powiedział Tyler.
- Widzicie? Gdybym o tym wiedział, to na pewno bym nie zapomniał. - Zaśmiałem się, a oni ze mną.
- Więc gdzie teraz jest Felix? - Spytał Mark.
- Obecnie załatwia coś w hotelu. - powiedziała młodsza. - A, że Disneyland jest niedaleko to stwierdziłyśmy, że się przejdziemy.
- W takim razie może przyłączycie się do nas? - Spytał Ethan.
- Tak, to dobry pomysł. - Poparł go Mark. Ja i Tyler przytakneliśmy.
- Byłoby super! - Stwierdziła młodsza, a starsza tylko się uśmiechnęła. - Ja jestem Angel, ale mówcie mi Neko.
- A mi po prostu mówcie Lisia. - Uśmiechnęła się ciepło. Po tym oficjalnym zapoznaniu się ruszyliśmy w stronę pierwszej, obranej przez nas atrakcji.______________________________________
Hi! Chciałabym bardzo podziękować sky_gabiart za chęć wzięcia udziału w moim fanfiku ( ˘ ³˘)♥ Pisanie tego rozdziału sprawiło mi ogromną przyjemność i mam nadzieję, że tak samo było z czytaniem go! Nie będę się więcej rozpisywała (⌒▽⌒) Po prostu do następnego! Bayo~ (〜^∇^)〜