Rozdział 21

280 20 11
                                    

/\ 
Kolejna piosenka do klimatu

*Jack
Tak jak myślałem. Nie mogłem zasnąć. Leżałem i płakałem myśląc o tym, że stracę najważniejszą osobę w swoim życiu. Chciałem odpocząć, lecz nie mogłem. W końcu mozolnie podniosłem się z łóżka zerkając na zegarek. 3 w nocy. Udałem się do kuchni i z szafki wyjąłem Whisky. Nalałem sobie do szklanki i upiłem sporego łyka. Poczułem jak alkohol przez chwilę wypala mi gardło, jednak nie powstrzymało mnie to przed kolejnym łykiem. Usłyszałem swój dzwonek telefonu. Odstawiając szklankę pobiegłem do pokoju. Złapałem za komórkę i zobaczyłem, że dzwoni nieznany numer. Bojąc się o najgorsze - odebrałem. 
- Jack, nie martw się zaraz u ciebie będziemy. - Usłyszałem w słuchawce głos Neko. Kamień spadł mi z serca. 
- Jak to zaraz będziecie? Nie miałyście wrócić do domu? - Spytałem zdziwiony starając się panować nad głosem, jednak wszystkie moje starania poszyły na marne. 
- Miałyśmy, ale gdy dowiedziałyśmy się co jest z Mark'iem obie stwierdziłyśmy, że nie możemy cię tak zostawić. - Na wspomnienie o Mark'u znowu zacząłem płakać. - Shhh, spokojnie. - Próbowała mnie uspokoić.
-  To tutaj! - Usłyszałem głos Lisi. 
- Otwieraj drzwi, już jesteśmy. - Powiedziała Neko po czym słyszałem zamykanie drzwi od samochodu. Poszedłem powoli w wyznaczone miejsce. Szczerze mówiąc nie miałem ochoty na odwiedziny, ale podpierała mnie na duchu wiedza, że kogoś obchodzę. Za drzwiami stała już Neko z Lisią. Młodsza ubrana była w zieloną bluzkę na długim rękawku i długie czarne spodnie z dziurami, a starsza miała na sobie podobny strój co ostatnio tylko teraz zamiast zwykłej bluzki z długim rękawem miała czarny sweter. 
- Boże, Jack. - Powiedziała Neko widząc moją zapłakaną twarz po czym mnie przytuliła. Lisia tylko spojrzała smutno.  Dopiero teraz dostrzegłem, że mają ze sobą walizki.
- Nie pozwolimy na to żebyś był teraz sam. - Powiedziała Lisia. Neko odsunęła się ode mnie.
- Dokładnie tak. Będziemy teraz razem jeść, spać i się kąpać, bo nie możesz być teraz sam. - Odparła młodsza.
- Oprócz tego ostatniego. - Poprawiła ją starsza. - Nie będziemy się razem kąpać.
- Dziewczyny to bardzo miłe, że przyjechałyście, ale chyba wolę zostać sam. - Powiedziałem smutno. Było mi głupio, że to mówię, bo przyjechały tutaj specjalnie dla mnie, ale nie chciałem obecnie nikogo widzieć.
- Nie ma opcji. Za bardzo się o ciebie martwimy. - Zaprotestowała Neko. - No już, do domu! 
- Pokaż mi tylko gdzie jest kuchnia, to zrobię nam kakao. - Powiedziała Lisia wprowadzając walizki. Nie miałem wyjścia. Musiałem wpuścić je do domu. Pokazałem Lisi gdzie jest kuchnia, a ona od razu zabrała się za przygotowywanie ciepłej cieczy. Neko usiadła razem ze mną na łóżku. Zacząłem jej wszystko opowiadać. Łzy lały się z moich oczu strumieniami. Gdy brązowowłosa przyniosła kubki z kakaem trochę się uspokoiłem. Gorąca ciecz działała na mnie kojąco. Kontynuowałem opowiadanie, gdy było mi już trochę lepiej. Później łzy lały się nie tylko z moich, ale także z dziewczyn oczu. Poczułem się lżejszy na duchu. Byłem im wdzięczny, że mogłem się wygadać. Po wszystkim dziewczyny po kolei poszły się wykapać. Neko za piżamę miała luźną, różową koszulkę i szare spodnie. Lisia ubrała niebieską bluzkę z długim rękawem i tak samo jak młodsza, długie, szare spodnie. Dopiero teraz dostrzegłem, że starsza jest wychudzona. Jako, że łóżko było duże, położyliśmy się do jednego. Lisia leżała po lewej stronie, ja po prawej, a Neko na środku. Dzięki ciepłu ludzkiego ciała, zasnąłem. Nie na długo. Miałem koszmar, ale po przebudzeniu nie pamiętałem dokładnie co mi się śniło i w sumie nie chciałem pamiętać. Spojrzałem na zegarek - 4:48. Wstałem i udałem się do łazienki. Podszedłem do lustra i obmyłem zmęczoną twarz. Oczy miałem przekrwione, a powieki spuchnięte od płaczu. Przez głowę przeleciały mi wszystkie wspomnienia związane z Mark'em. To znowu mnie dobiło, przez co ponownie zacząłem płakać. Usiadłem na podłodze nie mając siły by stać. Smutek zniewolił mnie całkowicie. Poczułem delikatny powiew wiatru. Ktoś usiadł koło mnie jednak ja nie podniosłem wzroku.
- Nie martw się. Płacz i słabość nie jest powodem do wstydu. - Usłyszałem spokojny głos Lisi. - Świadczą o tym, że jesteśmy ludźmi i, że czujemy. - Milczałem, wsłuchując się w jej słowa. - Wiem, że czasami są chwile gdy nie chcemy nic czuć. Tak byłoby łatwiej, jednak... Gdzie wtedy byłby sens życia? Gdyby nie złe emocje, nie docenialibyśmy tych dobrych. 
- Nie wiem czy dam radę czuć cokolwiek dobrego bez Mark'a. - Powiedziałem przez łzy.
- Po co teraz o tym myśleć? On żyje teraz i to się liczy. - Odparła. - Tak naprawdę nie wiadomo kiedy my umrzemy. Ty przynajmniej znasz mniej więcej datę, więc nie pozwól by te ostatnie chwile z nim były przepełnione bólem i cierpieniem. Spraw, abyś mógł je wspominać z uśmiechem na ustach mówiąc "to były piękne chwile". - Miała rację. Mark miał niewiele czasu, jednak nie mogło mnie to powstrzymać przed spędzeniem go z nim najlepiej jak umiałem. Podniosłem głowę. Lisia siedziała oparta o ścianę i patrzyła na mnie z delikatnym uśmiechem. - Wykorzystaj ten czas najlepiej jak umiesz.
- Dziękuję. - Powiedziałem. Lisia przybliżyła się do mnie i przytuliła. Oddałem uścisk.
- Czuj się wyjątkowy, bo niewielu osobom pozwalam aby mnie dotykali. - Zaśmiała się delikatnie. 

______________________________________

Wpada kolejny rozdział! Bardzo wczułam się w ten fanfik i nie mogę przestać pisać! Następny rozdział jutro! Do następnego! Bayo~

Septiplier Away! (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz