*Mark
Po zwiedzeniu Space Mountain, Jungle Cruise, Autopii i wielu innych atrakcji w końcu udaliśmy się do domu strachów. Fakt iż powoli robiło się ciemno, dodawał klimatu.
- No więc królu FNaF, poszukiwaczu najlepszych horrorów, idź przodem. - Powiedziała do mnie Lisia.
- Ale muszę? - Zaśmiałem się. Naprawdę trochę się bałem.
- W porządku, w takim razie my idziemy pierwsze. - Także się zaśmiała. - Chodź Neko. - Powiedziała i ruszyły pewnie przodem. My poszliśmy za nimi. Pierwszy "duch" wyskoczył przed dziewczynami, jednak one tylko się zaśmiały i rzuciły dodatkowo jakimś żartem przez co wybuchły jeszcze większym śmiechem. Poczekały chwilę na nas, abyśmy szli w miarę równo po czym ruszyliśmy w głąb domu.
- Mark, boję się. - Powiedział Jack jednak tak naprawdę się śmiał.
- Nie martw się, ja was obronię! - Wykrzyczałem, jednak w tym momencie przebiegła jakaś postać, a ja o mało co nie dostałem zawału. Wszyscy się zaśmiali. Nagle całkowicie zgasło światło. Usłyszeliśmy krzyki dziewczyn i ponownie zapaliło się delikatne światło. Nie było ich.
- Neko! Lisia! Gdzie jesteście? - Krzyknął Jack. Wszyscy zaczęliśmy krzyczeć razem z nim, jednak nikt nie odpowiadał.
- Na pewno tak miało być. - Uspokoiłem ich. Ruszyliśmy dalej.
- A co jeśli ten dom naprawdę jest nawiedzony? - Powiedział po jakimś czasie Ethan.
- Nie wymyślaj, wtedy nie byłby atrakcją w Disneyland. - Odparł Tyler.
- A może kiedyś nie był nawiedzony, ale pewnego dnia ktoś tu kogoś zabił. - Wskazał na ledwo widoczną, czerwoną plamę. - Albo się powiesił. - Wskazał na wisielca.
- To wszystko atrapy. - Powiedziałem mimo faktycznego strachu. Przeszedł mnie dreszcz gdy z głośników można było usłyszeć płacz kobiety. Jack złapał mnie mocno za ramię.
- W takim razie może ktoś czekał tu od dawna i gdy nadarzyła się okazja porwał dziewczyny. - Dalej drążył temat.
- Masz zbyt bujną wyobraźnię. - Stwierdził Jack i złapał się mnie mocniej. Nagle w ciemności dostrzegłem niewielką postać siedzącą na naszej drodze. Zatrzymałem wszystkich ręką. Spojrzeli na mnie zdziwieni. Gdy wskazałem im palcem postać ich twarze zbladły. Zacząłem powoli się zbliżać. Reszta ruszyła za mną. Usłyszeć można było jej śmiech. Kobiecy śmiech. Był coraz głośniejszy. Gdy byliśmy już krok od niej światło ponownie zgasło. Poczułem na plecach małą dłoń. Krzyknąłem. Słabe światło znowu się zapaliło. Powitały nas rozbawione twarze dziewczyn.
- To było świetne. - Przybiły sobie piątkę.
- Jasne, obronisz nas. - Powiedział Jack. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Kilka kroków dalej przywitała nas mumia z okropnym krzykiem, a zaraz za nią było już wyjście.*Jack
Wróciliśmy już do hotelu. Dziewczyny obiecały, że przyjdą jeszcze tego samego dnia tylko, że z Felix'em. Tak też się stało. Około godziny po rozstaniu byli już w naszym hotelu i graliśmy w bilard. Podzieliliśmy się na następujące drużyny : Lisia, Tyler i Ethan to drużyna lisów, a Neko, Mark, Felix i ja to drużyna kotów. Felix początkowo nie chciał pozwolić by dziewczyny piły, bo nie miały jeszcze 21 lat [*EDUKACJA Z LISIĄ* wiek, w którym w Stanach prawnie można pić alkohol] jednak ostatecznie go przekonaliśmy. Widać było jak Felix i Neko do siebie ciągną, ale żadne z nich nie miało odwagi zrobić większego kroku niż rozmawianie. Na trzeźwo. Sytuacja zmieniła się gdy oboje sobie wypili. Wszyscy podpuszczaliśmi ich, aby poszli o krok dalej. Długo nie musieliśmy ich przekonywać, a chwilę później już co chwilę się przytulali i ciężko było ich rozdzielić. Spojrzałem na Lisie, która nie mogła powstrzymać śmiechu patrząc na nich. Mnie też to bawiło.
- Moja kolej! - Krzyknęła Lisia odstawiając drinka. Podeszła do stołu i wbiła dwie bile.
- No, no. - Powiedział Tyler.
- Dziękuję, dziękuję. - Ukłoniła się nisko oddając kij Tyler'owi. - Szkoda, że idzie mi tak dobrze tylko po alkoholu. - Zaśmiała się.
- Czyli przeciwnie do mnie. - Powiedział Mark po niecelnym uderzeniu. Wszyscy się zaśmiali. Nasza "mała" imprezka trwała do późnej nocy. W większości toasty były za moje zdrowie, jednak wszyscy wiedzieliśmy jak będzie następnego dnia. Wiedzieliśmy, że to się źle skończy, ale nie przejmowaliśmy się tym. Przynajmniej wtedy. Ostatecznie Felix na koniec imprezy był tak wcięty, że utknął w łazience u Tyler'a i Ethan'a. Wtedy wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że lepiej aby Neko, Lisia i Felix zostali u nas w hotelu na noc. Dziewczyny zasnęły na kanapie u nas w pokoju, a Felix po prostu został w łazience. Nie mam nawet pojęcia kiedy ja zasnąłem.______________________________________
Tak przyjemnie mi się pisze, że napisałam kolejny rozdział ヽ(*⌒∇⌒*)ノ Mam nadzieję, że miło wam się to czyta! Also, w końcu jestem już w domu! Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej, prawda? (>y<) Jutro możecie spodziewać się kolejnego rozdziału, także do następnego! Bayo~ (〜^∇^)〜