Rozdział 10

473 32 6
                                    

*Mark
Czułem jakby ktoś przebił mi serce.
- Ale jak to? Co się stało? - Pytałem zdenerwowany. Nie krzyczałem, po prostu się martwiłem.
- Poszliśmy do parku. - Zaczął roztrzęsionym głosem.- Tam ją wypuściłem i zająłem się telefonem. Patrzyłem na nią co chwilę! Przysięgam! Tylko raz na dłuższą chwilę wpatrzyłem się w telefon i gdy znowu na nią spojrzałem, po prostu jej nie było. Szukałem jej po całym parku, wołałem, ale nigdzie jej nie ma. Wybacz mi naprawdę! - Słyszałem, że powstrzymuje płacz.
- Uspokój się. Zaraz tam będę. Razem jej poszukamy. - Powiedziałem, próbując sam opanować swoje emocje. Rozłączyłem się. Kocham Chice jak własne dziecko. Myśl o tym, że mogło jej się coś stać sprawiała, że miałem ochotę płakać, ale panika i rozpacz w niczym by tu nie pomogły. Trzeba myśleć trzeźwo. Chwyciłem za kluczyki i pognałem do samochodu. Park nie był daleko, więc byłem tam już po kilku minutach. Znalazłem Jack'a rozmawiającego z jakąś dziewczyną, która miała pięknego psa. Gdy mnie zobaczył, podbiegł i uściskał mocno.
- Przepraszam, naprawdę. - Wyszeptał smutno. Pogłaskałem go po głowie oddając uścisk.
- To się mogło zdarzyć każdemu. Nie obwiniaj się. Na pewno ją znajdziemy. - Odparłem, mając nadzieję, że tak właśnie będzie. Po chwili Sean odsunął się ode mnie. Spojrzałem w stronę dziewczyny.
- To jest Zoe. Pomagała mi jej szukać. - Powiedział od razu Jack. Dziewczyna pokiwała do mnie nieśmiało. Skonąłem głową.
- Skoro przeszukiwaliście już park, który nie jest zbyt duży to oznacza, że na pewno jej tu nie ma. Musimy porozglądać się po mieście. Najlepiej będzie się rozdzielić. - Powiedziałem pewny siebie. - Chcecie jej zdjęcie? Dzięki temu może łatwiej będzie ją znaleźć.
- Nie trzeba. Na Instagramie jest ich wystarczająco dużo. - Odparła Zoe. - Ale... Nie mam jak się z wami skontaktować.
- Chyba muszę zrobić wyjątek i podać ci swój numer. - Powiedziałem dość niechętnie.

*Jack
Nie wiem jakim cudem Mark się na mnie nie wkurzył. Byłem przekonany, że chociażby na mnie nakrzyczy. Mark wstawił też ogłoszenie na Instagramie i Tweeterze. Może to coś da. Szłem już półtorej godziny pytając ludzi czy nie widzieli suczki. Niestety, nikt nic nie widział. Nagle zadzwonił Mark. Jak najszybciej odebrałem.
- I jak? Macie ją? - Pytałem z nadzieją w głosie.
- Niestety nie. - Odparł smutno. Moja chwilowa radość została pogrzebana. - Dzwonie żeby ci powiedzieć abyś wracał do domu. Wydrukujemy ogłoszenia i je rozwiesimy.
- Jasne. Zaraz wrócę. - Odparłem i wcale nie kłamałem. Byłem dość blisko domu więc dotarcie do niego zajęło mi kilka minut. Mark już tam był i drukował ogłoszenia.
- Dzwoniłeś też do Zoe? - Spytałem zmęczony.
- Tak. Mówiła, że w razie czego pomoże nam to później rozwiesić. - Powiedział. Ja tylko skinąłem głową i podeszłem do niego. Przytuliłem się do jego pleców. Nagle rozległ się dźwięk Skype. Spojrzeliśmy na siebie wystraszeni. Przez te poszukiwania obaj zapomnieliśmy o rozmowie z rodzicami. Właśnke dzwoniła matka Mark'a, a my w ogóle się do niej nie przygotowaliśmy.
- Co teraz? - Spytałem odsuwając się od niego troszeczke.
- Chyba nie mamy wyjścia. - Odparł i kliknął przycisk "odbierz".

*Mark
Nie miałem wyjścia. Odebrałem. Na ekranie pojawiła się wesoła twarz mojej mamy. Ucieszyła się z widoku Jack'a, bo bardzo go lubiła. Zaczęła się rozmowa. Opowiedzieliśmy jej o tym, że Jack mieszka u mnie, o sprawie z Chicą i o różnych pierdołach. W końcu nadszedł ten moment.
- Mamo. - Zacząłem. Jack spojrzał na mnie i odszedł kilka kroków dalej, by nie było go widać na kamerze.
- Słucham? - Spytała.
- Jest coś o czym muszę ci powiedzieć. - Spojrzałem na Jack'a. - A dokładnie coś, o czym MY musimy ci powiedzieć.
Jack spojrzał na mnie trochę wystraszony, ale podszedł i złapał mnie za rękę.
- Coś się stało? - Zapytała wystraszona.
- Mamo. Jestem gejem, a Sean jest moim chłopakiem. - Jej twarz momentalnie się rozjaśniła.
- A już myślałam, że coś się stało. - Zdziwiłem się.
- To nie jesteś zła?
- Zła? O to, że jesteś sobą? - Uśmiechnęła się czuło.- Nigdy. Cieszę się, że jesteś szczęśliwy i, że znalazłeś prawdziwą miłość.
- Dziękuję mamo. - Powiedziałem wdzięczny.
- No więc nie będę wam już przeszkadzała. Trzymam kciuki aby Chica się znalazła. Pa. - Pomachała do nas przez ekran.
- Pa. - Powiedzieliśmy razem po czym się rozłączyłem. Jack wypuścił głośno powietrze.
- Dobrze poszło. - Stwierdził.
- Tak, teraz została jeszcze twoja rodzina. - Najechałem na ikonke "rozpocznij rozmowę wideo".
- Z tym będzie gorzej...

______________________________________

Więc Lisia znowu ma wene i dodaje rozdziały jak szalona (ノ^o^)ノ Może jeszcze coś dzisiaj napisze? Któż to wie.. (͡° ͜ʖ ͡°) Jak zawsze mam nadzieję, że wam się podobało! Do następnego rozdziału! Bayo~ (〜^∇^)〜

Septiplier Away! (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz