Rozdział 1

137 7 0
                                    

Pięć miesięcy wcześniej...


22 grudnia...

dzień, w którym straciłam wszystko.

Dzień, w którym pochowałam ojca. Jedynego członka mojej rodziny.

Dzień, w którym zakończyłam stare życie w Vegas.

Wesołych świąt Livio!

Tuż po uroczystości pogrzebowej udałam się do mojego rodzinnego domu. Miałam się tam spotkać z komornikiem, aby podpisać wszystkie papiery. Dom został nam odebrany na poczet długów ojca. Starszy mężczyzna w szarym garniturze czekał już na mnie na ganku.

- Panno Price, nazywam się Gerald Braun rozmawialiśmy dziś rano przez telefon.

- Zgadza się.

- Może wejdziemy do środka i tam dokończymy resztę formalności.- Mężczyzna otworzył drzwi i zaprosił mnie pierwszą do środka. -

- Oczywiście.- Po raz ostatni mogłam przyjrzeć się wnętrzom, w których spędziłam dwadzieścia cztery lata swojego życia. Budynek był praktycznie w całości pusty. Większość rzeczy, w tym mebli została już dawno sprzedana. Musiałam pohamować łzy, które z całą siłą starały się wydostać na zewnątrz. -

Nie zawsze było tak źle. Jeszcze dziesięć lat temu nikt by nie przypuszczał, że spotka nas taki los. Początek temu dała choroba mojej matki. Zdiagnozowano u niej raka trzustki, a ponieważ było to już ostatnie stadium lekarze nie byli w stanie nic zrobić. Zmarła po pól roku. Ojciec się załamał. Zaczął więcej pić. Sprowadzał co noc do domu inne kobiety. Po kilku latach zaczął także grać. Mieszkaliśmy na przedmieściach Vegas, więc kasyna stawały się powoli jego drugim domem. Przez pierwsze dwa lata jakoś dawaliśmy sobie radę. Miałam przy sobie starszą o dwa lata siostrę Jane. Jednak gdy tylko osiągnęła pełnoletność zniknęła bez pożegnania zostawiając krótką wiadomość Żegnajcie nieudacznicy. Nigdy nie kryła niechęci wobec mnie. Obwiniała moją osobę o całe zło świata. Wciąż doskonale pamiętam jej słowa, które zawsze mi powtarzała niczym mantrę: Nie spodziewaj się, że ktoś cię kiedykolwiek pokocha. Nikt nie będzie chciał zatrzymać kogoś takiego jak ty na stałe. Z mroku wspomnień wyrwał mnie głos mężczyzny.

- Przepraszam panienko możemy kontynuować?

- Tak oczywiście.- Wskazał mi miejsca, w których powinnam podpisać. Choć  przez wiele lat starałam się aby ten moment nigdy nie nastąpił nie udało mi się. Zrobiłam absolutnie wszystko pragnąć uchronić  to miejsce.-

Po powrocie do hotelu, w którym mieszkałam od tygodnia zabrałam resztę swoich rzeczy. Całe moje dotychczasowe życie zmieściło się w jednej walizce i bagażu podręcznym, w którym miałam swój skarb - aparat. Była to moja odskocznia od codzienności. Siedząc w taksówce jadącej na lotnisko trzymałam  mocno w ręku bilet jakby to była moja przepustka do lepszego  życia. Chicago, choć znajdowało się jedynie cztery godziny lotu od Vegas, było najdalej położonym miejscem do którego mogłam się udać. Tylko na to pozwolił mi mój skromny  budżet. Miałam tam zamieszkać w starej kamienicy wraz z dziewczyną o imieniu Megan oraz z jej chłopakiem. Jej ogłoszenie znalazłam w internecie. Czynsz był bardzo przystępny więc długo się nie wahałam. Na święta planowali wyjechać do rodziców dziewczyny więc przez kilka dni miałam być w mieszkaniu sama. To też bardzo mi odpowiadało. Potrzebowałam poukładać sobie wszystko w głowie i ułożyć plan na dalsze życie. Gdy weszłam na pokład samolotu po odprawie byłam gotowa rozpocząć nowy etap swojego życia zostawiając przeszłość w tyle.



Seria: Reguły miłości. 1. Wbrew zasadomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz