Rozdział 16

72 8 0
                                    

Jeśli chodzi o mój dobry uczynek to cóż. Oficjalna wersja jest taka, że Nate nawet tego nie zauważył.  Zrzucił pod moim adresem tylko kilka dziwnych spojrzeń. Czasami wydawało mi się też, że chciał do mnie podejść, ale w ostatniej chwili jakby się rozmyślał. Ja również nie naciskałam. Mój szef też o niczym nie wiedział. W każdym razie gdy następnego dnia wróciłam do domu w moim pokoju czekał na mnie bukiet z egzotycznych kwiatów ułożony w ogromnym koszu. Nie znałam większości gatunków go tworzących. Wiem za to, że były piękne i pachniały obłędnie. Wzruszyłam się ponieważ był to pierwszy bukiet jaki kiedykolwiek dostałam. Wewnątrz niego znalazłam karteczkę, na której odręcznie było napisane:

Dziękuje. N.

Uśmiechnęłam się przez łzy. Może nasze relacje choć trochę się polepszą i przestanę być dla niego tylko byłą żoną, która zażądała pieniędzy. Czas pokaże, ale chyba byliśmy na dobrej drodze ku temu.

Następnego dnia postanowiłam mu podziękować za kwiaty. Wyszłam wcześniej niż zwykle do pracy i zatrzymałam się w Starbucksie. Kupiłam trzy kawy, a nie jak zazwyczaj dwie.

Gdy dotarłam na ostatnie piętro chłopaków jeszcze nie było. Chwyciłam marker i na papierowym kubku tuż obok jego imienia napisałam kilka słów.

Dziękuje za kwiaty. Są wspaniałe. O.

Zostawiłam go na jego biurku i wróciłam do siebie by się rozpakować. Bracia weszli razem już po kilku minutach. Widać, że dopisywały im humory. Pierwszy szedł Nathan.

- Dzień dobry Olivio.- Skinął w moją stronę tak jak zwykle. Jednak tym razem towarzyszył temu drobny uśmiech.-

- Dzień dobry.- Odpowiedziałam może nazbyt entuzjastycznie. Byłam ciekawa jak zareaguję na moją małą niespodziankę.-

- Oh! Kawa. Tego mi właśnie trzeba.- Aaron chwycił za kubek i od razu wypił niemal połowę.- Idealna jak zawsze.- Nate na słowa brata przewrócił tylko oczami i zniknął w swoim gabinecie.-

- Cieszę się, że ci smakuje.- Dodałam śpiewnie.-

- Chyba muszę dać ci podwyżkę, a poza tym to dzień dobry.-

- Nie będę protestować.- Chodź i tak zarabiałam całkiem sporo... ale przecież nie będę kwestionować jego decyzji. Może dzięki temu szybciej uda mi się wyprowadzić z tego okropnego miejsca, w którym obecnie mieszkam.-

- Jeszcze do tego wrócimy. Teraz muszę zadzwonić, a potem spadam na budowę.

Gdy zostałam sama znów zaczęłam się zastanawiać na tym co pomyślał sobie Nate. Czekałam aż wyjdzie z gabinetu. Jednak wciąż się nie wyłaniał. Aaron zdążył już udać się na teren posiadłości, którą w tym miesiącu miał zacząć restaurować. Z tego co mi wiadomo to jakaś stara willa w stylu angielskim. Mam z nim tam nawet pojechać w przyszłym tygodniu i zrobić kilka zdjęć.  Mają  być to zdjęcia typu przed i po. Dotychczas rozbił to sam, ale tym razem zdecydował się na mnie. Nie zaprzeczę, ten pomysł bardzo mi się podobał. W końcu fotografowanie to moja ogromna pasja, a ostatnio nie miałam na to zbyt wiele czasu.

***

Zbliżała się pora lunchu, a Aaron jeszcze nie wrócił do biura, więc o moim wyjściu postanowiłam poinformować Natea. Nie wychodził od rana ze swojego gabinetu. Zapukałam cicho.

- Hej. Nie przeszkadzam?- Zajrzałam uchylając drzwi.-

- Nie. Wejdź.- Nate pochylał się nad jakimiś planami. Rękawy jego błękitnej koszuli były podwinięte, a włosy wyglądały jakby wielokrotnie je przeczesywał ręką. Zagapiłam się na moment jak to ostatnio coraz częściej miałam w zwyczaju.- Coś się stało?- Wyprostował się i odwrócił w moją stronę.-

- Umm. Nie. Wychodzę tylko na lunch.- Zaczęłam wykręcać sobie palce. Czemu się tak denerwuje ?- Mogę ci coś przynieść. Jeśli chcesz oczywiście.

- Myślę, że to całkiem niezły pomysł.- Westchnął.- Mam sporo pracy i tak naprawdę zapomniałem o jedzeniu.-

- Na co w takim razie masz ochotę?- Zapytałam.-

- Hmmm ... Na co mam ochotę tak...- Powtórzył po mnie z zawadiackim uśmiechem. Przewróciłam oczami.-

- Bądź poważny.- Choć z drugiej strony to chyba dobry znak, że zaczął ze mną żartować.-

- Zdam się na ciebie. Masz dobrą intuicję odnośnie tego co lubię.- Achhh... znów ta dwuznaczność. Mały flirt? Naprawdę?-

- Czyli kawa smakowała rozumiem?- Zaczęłam czuć dziwne ciepło w brzuchu. Pora uciekać. I to szybko.-

- Baardzo. Dziękuje.- Przeciągał każde słowo.-

- Ekhm.- Odchrząknęłam żeby przeczyścić gardło nim znów się odezwę.- Nie ma za co.-Zwilżyłam usta.- Lepiej już pójdę.- Chwyciłam za klamkę i wyszłam z gabinetu. Nate nic już więcej nie mówił.-

Wcześniej nie zwracał na mnie uwagi, wręcz byłam ignorowana. Teraz ze mną flirtował tak, że miękły mi od tego kolana. Sama nie wiem, co było gorsze.

************************************************

Wiem, że niektóre rozdziały mogą być troszkę krótkie, ale za to postaram się je dodawać częściej. Pozdrawiam.



Seria: Reguły miłości. 1. Wbrew zasadomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz