W poniedziałkowy ranek w biurze panował względny spokój. Jak zwykle rozpoczęliśmy go z Aaronem od wypicia porannej dawki kofeiny przy moim biurku. Tym razem jednak przysunął krzesełko z sąsiedniego biurka i ustawił je obok mnie. Następnie usadowił się na nim jak gdyby nic.
- Mogę wiedzieć co ty robisz?- Zapytałam zaskoczona.-
- Czekam. - Odpowiedział i wrócił do picia swojej czarnej kawy.-
- Ahh... Czekasz. No to wiele wyjaśnia, rzeczywiście.- Dodałam z przekąsem.-
- Prawda.- Wyszczerzył się znad kubka.-
- A może zdradzisz mi na co tak czekasz he?
- Moja słodka Livio... Spójrz proszę na zegarek...
- Tak.- Spojrzałam na zegar na ścianie nad drzwiami. -
- I co widzisz...?- Kontynuował.-
- Mmmm... Godzinę?- Przewrócił oczami i nachylił się do mnie jakby faktycznie zaraz miał mi wyjawić jakiś sekret.-
- No tak, a dokładnie.- Zerknęłam jeszcze raz.-
- Hmm... Jest 8.45. Piętnaście minut temu zaczęliśmy pracę.
- Właśnie.- Dałam mu kuksańca w bok.-
- Drwisz sobie ze mnie?
- W żadnym wypadku.
- Okey. Więc co w tym jest dziwnego?- Naprawdę go nie rozumiałam.-
- Nate jest u siebie w gabinecie.- I to miało coś niby wyjaśnić? Taaa. Jasne.-
- Tak i zapewne pracuję w przeciwieństwie do nas. - Dodałam.-
- Raczej to jest pewne, ale to w tej chwili jest nie istotne.
- Nie?- I to mówił mój szef. Ja to mam pracę!-
- Nie łap mnie za słówka. Z tego co mi wiadomo o dziewiątej ma przyjść pierwsza osoba na rozmowę w sprawie pracy.
- Pierwsza? To ma być ich więcej?
- Dwie na pewno, a może więcej. Zobaczymy jak wszystko się rozwinie.
- Aha. Zaraz, zaraz...- Coś zaczęło mi świtać.- Błagam. Nie mów mi tylko, że zamierzasz tu siedzieć i czekać na nie.
- Zgadłaś!.- Wyciągnął w moim kierunku pięść bym przybiła z nim żółwika.-
- Przecież to jakaś dziecinada.
- Ej w żadnym razie. To zwykła rozrywka i do tego darmowa. A ponieważ u ciebie przy biurku jest najlepsza miejscówka...
- Uszczypnij mnie i powiedź, że żartowałeś.- Schowałam twarz w dłoniach starając się stłumić śmiech.- Auć!- On rzeczywiście mnie uszczypnął w ramię.-Nie mówiłam poważnie! - Powiedziałam udając obruszenie.-
- Przepraszam. Pocałuję i zaraz przestanie boleć. - Zaczął nachylać się do mojego ręki.-
- Ekhm.- Przerwał nam kobiecy głos. Oboje jednocześnie spojrzeliśmy w jego kierunku. Naprzeciw mojego biurka stała niska, platynowa blondynka. Zerknęłam na moją jeansową szmizjerkę, która przy jej burgundowej sukience prezentowała się dość mizernie. Nie chcę być wredna, ale była zdecydowane za krótka. Wystarczyło tylko by się schyliła, a ukazałyby całe swoje centrum. A może taki był cel?-
- W czym mogę pomóc?- Odezwałam się przerywając ciszę.-
- Nazywam się Ramona Jacobs i miałam się tu stawić na rozmowę w sprawie pracy.- Na te wiadomość oczy o mało nie wyszły mi na wierzch. Zaniemówiłam w przeciwieństwie do Aarona.-
- Bardzo nam miło. Jestem Aaron Peterson, a to moja asystentka Olivia.- Uśmiechnęłam się delikatnie, ale mój gest nie został zauważony.- Widzę, że masz jeszcze kilka minut, więc może poczekasz tu z nami i opowiesz coś o sobie.- Wstał i przesunął w jej kierunku swoje krzesło. Uniosłam do góry brwi na co on wzruszył tylko ramionami i przycupnął na skraju biurka krzyżując ręce na piersi.-
- Sama nie wiem...- Dziewczyna się trochę wahała, a może próbowała flirtować. Któż to wie.-
- Powiem ci coś o moim młodszym bracie.- Ramona usiadła zakładając nogę na nogę. Sukienka znacznie jej się podsunęła w górę, ale ona nawet tego nie zauważyła. Najwidoczniej była zajęta wpatrywaniem się w mojego szefa.-
- Zamieniam się w słuch. - Zamrugała.-
- Otóż on bardzo nie lubi spóźnialskich, ale także tych za nadto nadgorliwych. Rozumiesz co mam na myśli?
- Nie. - Serio?-
- Skoro umówiłaś się z nim na dziewiątą to masz być na dziewiątą. Nie wcześniej ani nie później.
- Dżizas. Oj to dobrze, że tu sobie przysiadłam. Szczęściara ze mnie co nie.
Słowa wylewały się z niej w nie zahamowanym potoku, a z każdym zdaniem przypominała mi typową blondynkę. Nie to, że mam coś do tego koloru włosów, sama w końcu jestem blondynką. Aaron chyba myślał podobnie sądząc po rzucanych mi ukradkiem spojrzeniach. Gdy zaczęła opowiadać o swoim piesku i problemach związanych z wyborem strojów dla niego, w taki sposób aby pasowały do obowiązujących trendów postanowiłam zakończyć te przemówienie.
- Naprawdę chciałabym dalej posłuchać twojej opowieści jednak jest już dziewiąta i chyba pora na ciebie.- Wskazałam głową na drzwi do biura Nathana.-
- Rzeczywiście. Miło było cię poznać Aaronie. Mam nadzieję, że będziemy mogli się jeszcze spotkać. - Mrugnęła w jego kierunku i udała się na spotkanie z drugim braci.-
Łał. Skoro tak rozpoczął się ten dzień to jestem bardzo ciekawa co przyniosą kolejne godziny.
CZYTASZ
Seria: Reguły miłości. 1. Wbrew zasadom
RomanceReguły miłości: I Wbrew zasadom Co zrobisz gdy przeszłość powróci w najmniej oczekiwanym momencie ? Czy każdy wybór okaże się słuszny? Jakie zasady będą musiały zostać złamane? Zwycięży serce czy rozum? Olivia Price nigdy nie miała łatwego życia. Gd...