Rozdział 12

79 8 0
                                    

Pierwszy tydzień w mojej pracy upłynął dość intensywnie.  Nie mogłam narzekać na brak zajęcia. Na szczęście Aaron czuwał nade mną więc w razie czego mogłam się zwrócić o pomoc do niego. Natomiast jeżeli chodzi o moje relacje z Nathanem mogę śmiało stwierdzić, iż one praktycznie nie istniały. Ograniczaliśmy się jedynie do grzecznościowych zwrotów typu Dzień dobry, Do widzenia. I były zapewne spowodowane tym, że w drodze do swojego gabinetu chcąc nie chcąc musiał mijać moje biurko. On zapewne nie chciałby mnie już nigdy więcej widzieć. Ciągle także podtrzymywał swoje zdanie na temat mojej pracy dla niego. Tak więc póki co pracowałam tylko dla Aarona, a Nate radził sobie sam. Przynajmniej próbował. Sądząc po wyglądzie jego gabinetu nie szło mu zbyt dobrze. Pracowałam akurat nad najnowszym zestawieniem gdy przy moim biurku pojawił się starszy z braci.

- Hej. Jak leci piękna?

- Dobrze, a co tam cię do mnie sprowadza przystojniaczku?- Mężczyźni nie zawsze chcą się przyznać, ale lubią kiedy łechcemy ich ego komplementami. Są w tym bardzo podobni do nas.-

- Uważasz, że jestem przystojny?- A nie mówiłam. Zaśmiałam się, a on zabawnie poruszył brwiami.- Mam dwie sprawy. Po pierwsze czekam na przesyłkę. Na górę dostarczy ją Mia. - Mia to młoda dziewczyna w moim wieku, która pracuje na dole w recepcji. Zdążyłam się z nią trochę już zaprzyjaźnić. Zdarzyło się nam także wyskoczyć na drinka po pracy. Jest bardzo otwarta i nie chodzi mi tylko o jej orientacje, gdyż otwarcie przyznaję się do tego, iż jest bi. Potrafi sobie zjednać ludzi dosłownie w parę minut.-Jeśli możesz zanieś ją potem do mojego biura.

- Okey, a druga sprawa?

- Koło czternastej przyjdzie tu dwóch gości. Mają tu zrobić małe przemeblowanie. Ty tylko podpiszesz papiery gdyby żadnego z nas tu nie było. Potem jesteś wolna. Możesz cieszyć się weekendem.

- Mhmm... zmieniacie wystrój czy coś, jeśli mogę spytać?

- Niezupełnie. Dostawimy tu jeszcze jedną biurko. Będziesz miała towarzystwo.

- Nathan zdecydował się kogoś zatrudnić?

- Taaa... Nie potrafi się przyznać do błędu, a poza tym jest uparty jak osioł.- Rozśmieszyły mnie jego słowa.- Zdecydował, że sam kogoś znajdzie do pomocy. I tak oto w poniedziałek mają przysłać kogoś z biura pracy tymczasowej.

- Fajnie.

- Oczywiście już mu zapowiedziałem, że ty jej nie będziesz szkolić. Nie chcę ci narzucać dodatkowych obowiązków. Ah... i przełóż wszystkie moje poniedziałkowe spotkania, te które miałem mieć poza biurem. Chcę być tu na miejscu bo zapowiada się niezły cyrk.

- Czemu?

- Do tej pory to ja przyjmowałem wszystkich pracowników, bo Nate hmmm... jak to delikatnie ująć nie jest zbyt cierpliwy i wyrozumiały dla nowicjuszy, że tak powiem. Próbował mi pomóc po odejściu Grace, twojej poprzedniczki i nie wyszło zbyt dobrze.

- Oh... to chyba miałam szczęście bo trafiłam na ciebie.- Mrugnęłam do niego.-

- Żebyś wiedziała, żebyś wiedziała. Wątpię czy ktoś będzie w stanie spełnić jego wymagania. Nawet Grace miała czasem z tym problem.

- Więc faktycznie może to być interesujący dzień.

O piętnastej miałam już załatwione wszystkie sprawy. Mia przyniosła paczkę tuż po wyjściu Aarona, którą tak jak prosił zaniosłam do jego biura. Mężczyźni z salonu meblowego również szybko się uwinęli składając biurko identyczne do mojego. Ciekawe jakimi kompetencjami będzie musiała się wykazać idealna pracownica dla mojego byłego męża, bo o tym, że będzie to kobieta byłam święcie przekonana. Jednakże zastanawianie się nad tym zostawię na poniedziałek. Teraz nadeszła pora aby wrócić do domu i przygotować się na jutrzejszy dzień, który zamierzam spędzić na zakupach. Moja garderoba jest bardzo uboga mimo iż ostatnio starałam się ją trochę podrasować. Wciąż brakuję mi kilku dodatków, na które mam zamiar przeznaczyć otrzymaną wczoraj zaliczkę.


Seria: Reguły miłości. 1. Wbrew zasadomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz