Rozdział 22

86 9 0
                                    

Dom Nathana znajdował się na obierzach Chicago.  Samochód zatrzymał się przez kutą bramą, która otworzyła się po naciśnięciu jakiegoś przycisku w kierownicy przez Nathana. Jak można było się spodziewać budynek miał nowoczesny wygląd. Zapewne Nate sam go zaprojektował. Trzeba było mu przyznać, że miał talent. Aaron wspomniał mi kiedyś, iż w przeciwieństwie do niego jego brat lubuję się w nowoczesności. Począwszy na najnowszej technologii, a skończywszy na nowych trendach w modzie. Budynek miał białą elewację, która w połączeniu z drewnianymi dodatkami dawała niesamowity efekt. Wokół rosło wiele krzewów i kwiatów, które o tej porze już kwitły. W powietrzu unosił się przepiękny zapach, który dodarł do moich nozdrzy nim zdążyłam opuścić auto.  Chcąc przyjrzeć się wszystkiemu wyskoczyłam z samochodu jako pierwsza. Podeszłam od razu do krzewu czerwonej róży, który piął się wysoko. Kątem oka zauważyłam, że Nate wyjmuję moje bagaże z bagażnika. Po chwili był już przy frontowych drzwiach.

- Zapraszam do środka.- Powiedział i otworzył drzwi. Przytrzymał je bym mogła wejść pierwsza.-

- Łał. Wnętrze też zaprojektowałeś sam?- Zapytałam. Po minięciu holu przywitała nas jedna większa przestrzeń, na którą składała się ogromna kuchnia, salon i jadalnia. Wszystko utrzymane było w stonowanych kolorach. Podobnie jak na zewnątrz królowała biel i drewno. W centrum znajdował się kominek. Nad nim ustawione były ramki ze zdjęciami. Zrobiłam sobie mentalną notatkę, aby przyjrzeć się im  w wolnej chwili.-

- Domyśliłaś się.- Uśmiechnął się i był to uśmiech, którego jeszcze u niego nigdy wcześniej nie widziałam.- Wnętrze pomogła mi urządzić znajoma projektantka.- Kobieta. Ciekawe czy z nią spał? Zganiłam się od razu za pojawienie się tej myśli w mojej głowie.-

- Dobrze się spisała. - Musiałam to przyznać. Wnętrze domu było ciepłe i przytulne.-

- Cieszę się, że ci się podoba. Później oprowadzę cię po wszystkim, ale najpierw chodźmy do twojego pokoju.

- Od dawna tu mieszkasz? - Zapytałam się idąc za nim na górę po schodach. Mimowolnie przyglądałam się jego tyłkowi, który opinały spodnie przy każdym kroku. -

- Hmm...Chyba niedługą miną jakieś dwa lata.- Odpowiedział i odwrócił się do mnie.-

- O...- Byłam zaskoczona choć tak na prawdę nie wiem czemu. -

- Jesteśmy na miejscu.- Wskazał na drzwi na prawo od  nas.- Mój pokój znajduję się zaraz naprzeciwko. - Nie wiedziałam co powinnam na to odpowiedzieć więc tylko przytaknęłam i chwyciłam za klamkę. -

Pokój był bardzo jasny. Ściany pomalowaną na żółto. Na środku oczywiście znajdowało się łóżko z drewnianym zagłówkiem. Obok była szafka nocna, a na wprost stała szafka z telewizorem. Na bocznej ścianie ulokowana została szafa. Wewnątrz znajdowały się jeszcze jedne drzwi zapewne prowadzące do łazienki.

- I jak? Może być? Jeśli ci się nie podoba to możesz wymienić go na inny. Wybrałem go bo pomyślałem, że... Z resztą nieważne.- Nate stał przy drzwiach i opierał się o futrynę.-

- Żartujesz jest idealny. Dziękuje.

- No dobra. Rozgość się, a ja zejdę na dół. - Miał już wyjść ale go zatrzymałam.-

- Nate... dlaczego to robisz? Dlaczego mi pomagasz?- Zaskoczyłam go. Stał przez chwilę milcząc zanim się odezwał.-

- To jest nie istotne.- Odsunął się od drzwi i podszedł do okna. Stał odwrócony do mnie plecami.-

- Wiem, że ledwo akceptujesz moją obecność...

- Olivio to nie tak. - Patrzył teraz wprost na mnie.-

Seria: Reguły miłości. 1. Wbrew zasadomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz