Rozdział 5

97 7 1
                                    

Miałam motylki w brzuchu przed spotkaniem z Aaronem. Bardzo ekscytowała mnie myśl nowej pracy. Może w końcu mogłabym się wyprowadzić z tej kamienicy z dala od moich współlokatorów. Megan nie jest aż tak zła, ale jej chłopak... cóż lubi od czasu do czasu wspomagać się różnymi używkami. Nie ma to jak pić poranną kawę w otoczeniu walających się puszek, butelek i pozostałości koki na blacie w kuchni. Kilkakrotnie zdarzało mi się nocować także w hotelu. Wyprawiane przez nich imprezy nie należały do najprzyjemniejszych. Nasi sąsiedzi również tak sądzą, gdyż prawie za każdym razem wzywają policję. Dlatego też perspektywa nowej pracy wydawała mi się niezwykle kusząca. Jednak aby nie denerwować się jeszcze bardziej nie szukałam żadnych informacji o FA. Im mniej wiedziałam tym lepiej. Miałam tam pracować jako sekretarka. Może przyda mi się któryś z kursów, które skończyłam jakiś czas temu. W ten sposób starałam sobie zrekompensować brak możliwości studiowania na płatnych uczelniach.

************

Siedziba FK mieści się w niesamowitym biurowcu prawie w samym środku Chicago. Nowoczesność i ekstrawagancja  była dostrzegalna w każdym nawet najmniejszym calu. Ciekawe czy to Aaron go zaprojektował? Z pewnością nie odważyłabym się tu przyjść gdybym wcześniej wiedziała jak duża to jest firma. Jak to dobrze, że znam te część siebie i opierałam się tylko na informacjach uzyskanych od Aarona. Mężczyzna czekał już na mnie przy wyjściu z windy gdy udało mi się dotrzeć na ostatnie piętro.

- Hej.

- Hej. Pięknie wyglądasz. - Długo zastanawiałam się nad doborem stroju. W końcu zdecydowałam się na chabrowy garnitur i białą jedwabną bluzeczkę. Całości dopełniły wysokie szpilki. Długie blond włosy ujarzmiłam związując je w wysoki kucyk.-

- Dziękuje. Ty również prezentujesz się bardzo dobrze.- I tak rzeczywiście było. Spodnie w kolorze khaki i beżowy sweter sprawiły, że taki swobodny styl niezmiernie mu pasował.-

- Taki komplement z twoich ust to niezwykły zaszczyt.- Teatralnie przewróciłam oczami co oczywiście zauważył.-

- Tylko niech twoje ego zaraz tu nie eksploduje.

- Za późno księżniczko. Dobra, a teraz na poważnie. Chodź za mną. Pokaże ci twoje biurko i całą resztę. Mój brat jest teraz na spotkaniu z klientem i będzie dopiero za jakieś czterdzieści minut. Do tego czasu jestem cały twój.

- Co za szczęściara ze mnie.- Trochę sarkazmu nigdy nie zaszkodzi.-

- Uważaj. - Coraz bardziej podobały mi się te nasze przekomarzanki.- Jak ci się tu podoba?

- Muszę przyznać, że cały budynek robi wrażenie.

- Poczekaj aż zobaczysz resztę.

- Sam go zaprojektowałeś?

- Nie, to dzieło mojego młodszego brata Nathana. Wiesz on jest tym złotym dzieckiem w naszej  rodzinie. -

- Chyba trochę przesadzasz.

- Może tak, a może nie. Ale w każdym razie ja wolę skupiać się na restaurowaniu starych budynków. On jest wizjonerem, woli wszystko tworzyć od podstaw. Jest w tym naprawdę dobry, jeżeli nie najlepszy.

- Ahh.

- Ale ja za to jestem tym weselszym. Tak między nami to straszny z niego ponurak.- Puścił mi oczko jak to często miał w zwyczaju. Uśmiechnęłam się i ruszyliśmy aby mógł zacząć mnie oprowadzać.-

Moje stanowisko znajdowało się pomiędzy biurami obu braci. Gdy zapoznałam się już ze wszystkim wróciliśmy do biura Aarona. Miał mi pokazać programy, na których miałam pracować. Na szczęście znałam większość z nich. Obiecał mnie osobiście przeszkolić i zaznajomić z  jednym, który był jakoś nowością i mogłabym mieć z nim problem. Póki co wszystko bardzo mi się podobało. Poznałam nawet kilka osób, które okazały się być bardzo sympatyczne. Na szczęście w firmie też nie panował jakiś rygorystyczny dress code. Po jakimś czasie usłyszeliśmy jakieś głosy dobiegające zza drzwi. Aaron wyjrzał aby sprawdzić do kogo należą.

- Nate  już wróciłeś. Poczekaj chcę abyś kogoś poznał.- Czyli to jego brat. Okey. Dam radę. Ruszyłam w stronę drzwi.

- Daj mi jeszcze minutę tylko zostawię te papiery w swoim biurze.- Gdy znalazłam się obok Aarona mężczyzna właśnie znikał w drzwiach drugiego gabinetu.-

Po chwili był już z powrotem. Los znów ze mnie zadrwił. Przeszłość wróciła w najmniej spodziewanym momencie plując mi prosto w twarz.

- Co ona do cholery tu robi?- Mężczyzna niegdyś z moich snów teraz zabijał mnie swoim wzrokiem.-


Seria: Reguły miłości. 1. Wbrew zasadomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz