Rozdział 3

100 6 0
                                    

- No dobra przestań już. Nie chcesz chyba żebym się rozpłakała w miejscu publicznym.

- Och nie dopuściłbym przecież do tego przenigdy.- Złapał się teatralnym gestem za serce jakbym go uraziła.- Wiesz jestem w końcu twoim rycerzem w srebrnej zbroi. Moim zadaniem jest cię chronić księżniczko.- Puścił mi oczko.-

Świetnie się bawiłam z Aronem pijąc kawę i jedząc jagodowe babeczki. Miał niezwykłe poczucie humoru przez co wielokrotnie doprowadzał mnie do łez.

- Dobra dziadku zacznijmy w końcu rozmawiać na poważne tematy.- Zaczęłam go tak nazywać oczywiście w żartach odkąd przyznał mi się, że w zeszłym tygodniu skończył trzydzieści lat.-

- Ach... ranisz mnie. A więc co chciałabyś o mnie wiedzieć, bo to że jestem niezwykle przystojny zakładam, że już zauważyłaś.

- O tak i bardzo pewny siebie.

- Zdradzę ci mały sekret... to taka nasza rodzinna cecha.- Parsknęłam w odpowiedzi.-

- Jesteś bliską z rodziną?

- I tak i nie. Mam młodszego o dwa lata brata z którym wiąże mnie wyjątkowa więź. Moja matka odeszła od nas gdy miałem siedem lat. Znalazła sobie młodszego i od tamtej pory słuch po niej zaginął.

- Przykro mi. Wasz ojciec pewnie mocno to przeżył.

- Możesz się zdziwić, ale wcale nie. Moi rodzice nigdy nie byli dobrym małżeństwem. Pół roku później miał nową żonę.

- To chyba dobrze, że w końcu się zakochał.

-Pff.. Rozstali się po miesiącu. Aktualnie ma piątą żonę, która tak nawiasem mówiąc ma dwadzieścia osiem lat.

- Łał, czyli jest w wieku twojego młodszego brata.

- Taa... ale już dość o mnie. Teraz pora na ciebie.

- A co jeszcze chcesz wiedzieć. Poznałeś już moją całą historię.- Prawie całą nie zdradziłam mu kilku faktów, ale nie było czym się chwalić.- O boziu o małą nie zdradziłam ci nawet numeru stanika.-

- Tak, ale to są suche fakty o których każdy może wiedzieć. Pomijając oczywiście numer bielizny.- Ktoś tu jest zbyt śmiały. Och i znów ten zawadiacki uśmiech.- Od jak dawna fotografujesz?

- Właściwie zaczęło się to gdy skończyłam dziesięć lat. Dostałam swój pierwszy aparat od rodziców na święta i sam rozumiesz jakoś tak się wciągnęłam.

- Mogę liczyć na małą sesję. Tak po starej znajomości.

- No tak znamy się już ile...-Spojrzałam na zegarek.- Jest już ósma ! Muszę się zbierać. Chciałam się jeszcze zdrzemnąć przed pracą.- Czas w jego towarzystwie minął mi niezwykle szybko.-

- Nie brzmisz zbyt entuzjastyczne.

- Bo nie mam powodu do radości.-

- Nie lubisz swojej pracy?

- Nie lubię to za mało powiedziane, ja jej nie cierpię, ale muszę z czegoś opłacać rachunki.

- Na pewno jest w niej coś pozytywnego.

- Taa... Jeśli za pozytyw wziąć użeranie się z pijanymi klientami i zboczonego szefa to z pewnością tak jest.

- Nie myślałaś żeby zmienić pracę?

- Nie raz, ale wiesz jak jest...

- Hmm... właściwie to możemy pomóc sobie na wzajem.

- W jaki sposób?

- Wraz z bratem szukamy nowej sekretarki, bo poprzednia musiała wyjechać żeby zająć się chorą matką.

- Od kiedy miałabym zacząć?

- Najlepiej od zaraz... ale wiesz nie ma presji. Najlepiej jakbyś sama wpadała do biura, trochę się rozejrzała i wtedy zdecydowała.

- Jasne. Brzmi to całkiem logicznie.

- Proszę tu masz moją wizytówkę. Zadzwoń i wtedy się umówimy.

- Okey.

Wyszliśmy z kawiarni i pożegnaliśmy się przyjacielskim całusem w policzek.Odwróciłam wizytówkę i przeczytałam na niej: Aron Peterson Future Architects. Chyba wreszcie ujrzałam jakieś światełko w mojej przyszłości.

Seria: Reguły miłości. 1. Wbrew zasadomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz