Rozdział XLI c

1.9K 121 0
                                    

James pov
Zobaczyłem że Lily posmutniała. Zlapalem ją za rękę
-Na razie się nie przejmujmy- powiedziałem- jest Bal, zabawa
Wziąłem Lily i poprowadziłem na parkiet.
-Będzie dobrze- oznajmiłem
-Może- powiedziała niepewnie- ale co z Peterem?
-Jutro z rana się go zapytamy
Po tym już się nie odzywaliśmy. Tańczyliśmy w rytm wolnej piosenki, ponieważ jest już późno a później grają wolniejsze kawałki. Lily oparła głowę na moim ramieniu i poniosło nas w rytm muzyki. Lily jest taka piękna... Ale trzeba myśleć co z Peterem. Trzeba z nim porozmawiać, może jutro rano... Ale jak zacząć i w ogóle...

Remus pov
-Marlena?- zacząłem
-Tak?
-Zatańczysz?
Podałem jej moją dłoń. Przyjęła ją bez wahania. Zostawiliśmy Syriusza i Susannę ktorzy rozmawiali o Peterze. Zaczelismy się kołysać w rytm piosenek które grały. Były to wolne kawałki.
-Mam pytanie, Mar...
Mar to skrót od Marleny
-No co?
-Będziesz że mną?- zapytałem niepewnie
Opadła jej szczęka. Nie wiem czy to dobrze czy źle
-Zrozumiem  jeśli nie...- oznajmiłem smutno
-Nie, nie! Ja się zgadzam!- krzyknęła że szczęścia.
Nie czekałem. Objąłem ją w pasie i złączyłem nasze usta w długim i pięknym pocałunku. Niby się już z nią pocałowałem ale ten pocałunek był inny... Lepszy... Z miłością.

Syriusz pov
Siedziałem na białym krześle naprzeciwko Sus
-I co robimy?- zapytała
-Ale co?
-Musimy z nim pogadać, ale jak mamy zacząć?
-Co ma być to będzie a jak będzie to się stanie.
-Ach- oznajmiła- Syriusz i jego mądrości
Zaśmiała się uroczo. Poslalem jej pełne rozbawienia spojrzenie. Wstalem i podeszłem do niej
-Pani za mną- powiedziałem
-Tak panie doktorze- zaśmiała się
Zabrałem ją na parkiet. Zaczelismy tańczyć. Patrzyliśmy sobie gleboko, bardzo głęboko w oczy... Miała takie piękne. Nie takie jak ma James i połowa jej rodziny.  Przypomniałem sobie jej pseudonim z przed paru lat. Lepiej do niej pasuje mówić po imieniu, bardziej pasuje, do nas czyli mnie, Jamesa, Remusa... I Petera można mówić po tych naszysz przezwiskach
-Nibi- powiedziałem
Ona spojrzała na mnie zdziwiona jakby nie wiedziała o co chodzi
-Nie pamiętasz?- zapytałem
-Merlinie!- krzyknęła- to przezwisko jest okropne!
Zaśmiałem się. Wiem jak ja wkurzyć. Po paru minutach położyła swoją czuprynę na moim ramieniu. Była już zmęczona. Wziąłem ją lekko za rękę i poprowadzilem do dormitorium. Portret Grubej damy już spał i nie był zachwycony gdy ktoś ją obudził, ale gdy zobaczyła nas uśmiechnęła sie.
-Podaj hasło- powiedziała
-Odwaga bohatera- powiedziałem
Portret nas wpuścił. W salonie aczkolwiek było kilku uczniów. Susie była mocno we mnie wtulona. Zaprowadzilem ją do jej pokoju. Ona się na nim położyła a ja przykrylem kołdrą.
-Dobranoc- pocałowałem ją w czoło
-Pa kochanie- wymamrotała
Ha wróciłem do mojego pokoju. Po chwili było w nim Remus i James. Chwilę później rozpoczął również Peter, ale nie rozmawialiśmy o tym co mamy pogadać jutro. Poszliśmy spać...

Huncwoci- trudne chwile... ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz