Rozdział XXXVI

2.3K 131 0
                                    

Susanna pov
Siedzimy w Wielkiej Sali i jemy sobotnie śniadanie. Zaraz mają wleciec sowy z pocztą. Po chwili zobaczyłam moją sowę z liscikiem przypiętym do nóżki. Dałam sowie kawałek bułki i odebrałam list. Od rodziców... Dawno nie pisali.
-James, od rodziców- powiedziałam
-Ciekawe co piszą- przybliżył się do mnie
   Droga Sus, Jamesie
Dawno nie pisaliśmy... Jak może nie wiecie ostatnio jest coraz więcej spraw związanych z Zakonem i mamy mało czasu. Sus, nie zdążyliśmy ci pogratulować pierwszego zadania. Jesteśmy z ciebie dumni i trzymamy kciuki za ciebie w następnych zadaniach. James, pilnuj siostry żeby nic nie zrobiła głupiego. Niedawno wybraliście z drużyną mecz Quidditcha, dobry z ciebie kapitan James. Niedługo święta i z tatą Słyszeliśmy że organizują wam bal bożonarodzeniowy. James masz swoją szatę wieczorną, mam nadzieję że nic z nią nie zrobiłeś. Dla ciebie Sus przesyłamy trochę pieniędzy, tak dla zasady, bo musisz kupić szałową suknię. Rano w Boże Narodzenie dostaniecie też fajne prezenty, ale nie powiem wam co...
                                                      Kochamy was
                                                   Mama i tata
- W końcu coś napisali- powiedział- jak myślisz czemu zakon ma tak dużo spraw?
-Nie wiem- odpowiedzialam
-Co to?- zapytała Lily
-List od rodziców- powiedziałam- gdzie Syriusz?
-Z Remusem są w salonie Gryfonów, mieli znaleźć ten no... Jak to się nazywało? A! Mieli znaleźć łajno bomby, pamiętasz Susie ten żart co planujemy na dziś?- wypowiedział się James
-Jasne, jak moglabym nie pamiętać. Dobra Idę do nich.
Popatrzyłam jeszcze raz na nich. Brakowało Petera
-A gdzie Peter?- zapytałam- w kuchni go nie ma bo jest śniadanie i był by tu...
-Od rana był jakiś taki zmieszany i zakłopotany- powiedział James
-Dobra Idę- oznajmiłam i poszłam w kierunku wieży Gryffindoru.
Na korytarzach było w miarę dużo uczniów. Niektórzy rozmawiali a inni szli w swoje strony. Po chwili byłam przed portretem Grubej Damy
-Podaj hasło- powiedziała
-Gryfońska odwaga
Obraz wpuścił mnie do środka. W salonie byli głównie uczniowie z piątej klasy. Wszyscy sterczeli nad książkami. Przeszłam przez salon i weszłam po schodach do pokoju huncwotów. Zapukałam i weszłam. W pokoju Syriusz i Remus szukali czegoś zawzięcie.
-Hej- powiedziałam i nic- Hej
-o Susie, hej- powiedzieli
-Szukacie może tego- wskazałam na pudełko z napisem ŁAJNO BOMBY NA KAŻDĄ OKAZJE- SKLEP U ZONKA
-To tu jest?!- krzyknął Remus- pod łóżkiem Petera
-Ja myślałem że on tam ma paczki ze słodyczy, a tu okazuje się że trzyma tam nasze, NASZE łajno bomby- stwierdził Syriusz
-Najpierw żeby coś tu znaleźć- zaczęłam- to pasowało by tu posprzątać
-Ale przecież jest tu dobrze- oburzył się Syriusz
Popatrzyłam na niego wzrokiem mówiącym Serio? Bałagan jaki tu mieli przechodził ludzkie pojęcie.
-No dobra...
-Chodźmy- powiedział Remus- trzeba wszystko przygotować
-Przykro mi ale dziś odpadam- powiedziałam- tak wiem że miałam z wami to robić ale muszę iść z Lily, Mary i Marleną po sukienkę na Bal
-Kobieto, wiesz ile jeszcze czasu zostało?- zapytał z niedowierzaniem Syriusz
-Ale kobiecie trudno się zdecydować i zanim podejmie decyzję minie 3 tygodnie- do pokoju wparował James.
-James!- krzyknęłam
-Co?
-Gdzie jest Peter
-A co on cię obchodzi?- zapytal Syriusz
-To że od kilkunastu dni dziwnie się zachowuje i od rana go niema, nawet na śniadaniu go nie było- wyręczył mnie Remus
-Wlasnie- powiedziałam
Pomyślałam gdzie on może być... Jak go znaleźć... Ale jestem głupia! Mapa!
-Ale jesteśmy głupi!- krzyknęłam
-Co?- zapytał Remus
-Mapa! Na mapie go zobaczymy, mapa huncwotów
Remus wytzreszczyl oczy.
-Faktycznie- powiedział- Syriusz! Mapa!
Syriusz wziął mapę z jego szafki nocnej
-Uroczyście przysięgam że knuje coś niedobrego- powiedział
Na mapie zaczęły pojawiać się nazwiska, korytarze, czyli mapa całego Hogwartu.
-Szukamy- powiedział James
Wszyscy zaczęli patrzeć na mapę.
-Widze go!- powiedziałam i wskazałam nazwisko
Wszyscy tam popatrzyli lecz nazwisko zniknęło.
-Widziałam naprawdę
-Też widziałem- powiedział Remus- ale czemu zniknął?
-Zaraz mam iść z Lily, Mary i Marleną po sukienki, to wieczorem pójdę do biblioteki poczytać o... Czymś związanym z tamtym korytarzem, Hogwartem i tak dalej... Ale wieczorem, a teraz sorry ale muszę iść! Pa!
W salonie czekaly już dziewczyny.
-A końcu- powiedziała Mary
-Dobra chodźmy- powiedziała Marlena
Szłyśmy korytarzami Hogwartu w kierunku wyjścia i Hogsmeade. Po dziesięciu minutach byliśmy już w Hogsmeade.
-To od czego zaczynamy?- zapytałam
-Tu!- wskazała Ruda
Weszliśmy do sklepu. Były tu sukienki głównie w pastelowych kolorach, czyli nic dla mnie, ale wiem ze Lily i Marlena może coś tu kupią. Jednak postanowiłam przejść się po sklepie. Zobaczyłam że Lily trzyma jakąś sukienkę i idzie ja przymierzyć a Marlena jeszcze szuka
-Marlena chodź!
Stanęła obok mnie i popatrzyla na sukienkę. Była długa aż do stóp. Miała rękaw 3/4, dopasowaną górę i rozkloszowany dół. Cała była w kolorze błękitnym.
-Idź przymierzyć- powiedziałam
Ona wzięła sukienkę i poszła z nią do przymierzalni. Lily i Marlena postanowiły kupić swoje sukienki. Lily miała sukienkę do kostki w kolorze pudrowym z odcieniami czerwieni. W następnym sklepie Mary kupiła swój strój. Dopasowaną suknie w kolorze zielonym. Ja tylko nie mogłam nigdzie nic znaleźć
-Tu chodź- powiedziała Lily
Weszłam do sklepu i od razu wpadła mi w oko pewna sukienka. Była piękna. Biała, miała koronkową górę i mocno rozkloszowany dół. Była na ramiączkach, a gdzie nie gdzie miała czerwone falbanki. Bez zastanowienia ją przymierzylam.
-Wow- powiedziała Lily, Mary i Marlena
-I jak?- obrocilam się wokół własnej osi
-Bierz ją!- rozkazała Mary
O 19 byłyśmy w zamku. Powiedzmy że byłyśmy na chwilę na kremowym piwie. Gdy miałam wejść do salonu zaczepiła mnie Dorcas. Od momentu kiedy dowiedziałam się że... No... To jej nienawidzę.
-Czego?- warknelam
-Możemy się pogodzić?- zapytała z nadzieją
-Nie- oznajmiłam i weszłam do PWG
Było jeszcze wielu uczniów. Na kanapie przy kominku siedzieli huncwoci. Gdy na mnie popatrzyli podeszłam do nich.
-Muszę do biblioteki- powiedziałam- wiecie po co...
Przerwałam bo zobaczyłam Petera
-No wiecie bo...- jąkałam się- nie chce odkładać na ostatnią chwilę tej pracy dodatkowej... No tej na... Na transmutację... Bo ona jest właśnie... No na poniedziałek... To Idę! Pa!
Wybieglam z PW. Pomyślałam że zobaczę jeszcze ten korytarz, ale to po tym jak już odwiedze bibliotekę. W bibliotece było nie wielu uczniów. Zobaczyłam Snape'a, Narcyzę Black, Albrehta z Edvardem i jakieś panienki z Beaubetonx. Podeszłam do regału. Wzięłam historia Hogwartu, zagadki nie do rozwiązania i inne. Zaczęłam je przeglądać ale nic. W końcu na jakiejś stronie było napisane:
Hogwart jest szkoła która została założona przez czterech czarodziejów; Helgę Hufflepuff, Rovene Ravenclaw, Salazara Slytherina i Godryka Gryffindora. Każdy z nich pozostawił coś po sobie. Istnieją legendy mówiące o tym że Slytherin wybudował Komnatę Tajemnic , ale nie zostało to potwierdzone. Niektórzy także uważają, że Hogwart ma pokój, który nie wiadomo gdzie się znajduje, co w nim jest, ale żeby go znaleźć trzeba po prostu coś zażyczyć.
Przestałam czytać. Pokój, który nie wiadomo gdzie jest, trzeba coś zażyczyć, pragnąć... Idę na tamten korytarz. Spojrzałam na zegarek na biurku bibliotekarki. Była 20:48. Pobiegłam na siódme piętro. Nie widziałam żywej duszy. Szłam korytarzem i myślałam o miejscu gdzie coś może być, i miejscu gdzie byl Peter praktycznie cały dzień. Gdy przechodziłam obok jednej ze ścian zauważyłam że ściana się rozsuwa. Weszłam niepewnie do nowego pomieszczenia. Merlinie! Tyle książek czytałam a nie pomyślałam o pokoju życzeń! Idę do huncwotów. Wpadłam do PWG. Dalej siedzieli tam huncwoci.
-Wiem!- krzyknęłam i zauważyłam Petera- o co się pokłócili Salazar Slytherin i Godryk Gryffindor.
James, Syriusz i Remus zrozumieli mnie i mi zaczęli pomagać
-O co?- zapytał James
-Są różne wersje- zaczęłam- eee... Jedna mówi że Slytherin nie chciał mugoli ani czarodziejów półkrwi a Gryffindorowi to nie przeszkadzało i się o to pokłócili...
-Nie slyszem w sumie- powiedział Remus
-No ja muszę iść, jest no... Późno a chcę się wyspać, no pa!
Zakłopotana poszłam do dormitorium. Wpadłam na łóżko. Byłam zmęczona i faktycznie chciałam sie wyspać

Huncwoci- trudne chwile... ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz