Rozdział LXX

1.6K 110 5
                                    

21 czerwca

Susanna pov

-Sus, proszę, obudź się- prosiła mnie Lily

-Już

Wstałam mozolnie z łóżka. Od dwóch tygodni myślałam gdzie ja zamieszkam i takie tam. Tak, dziś koniec tej szkolnej przygody... Dziś czas na dorosłość...

-Lily, o której dziś jest uczta pożegnalna?- zapytałam

-O 9- uśmiechnęła się

-Co cię tak raduje? Dziś koniec szkoły, koniec wszystkiego...

-Wkrótce się dowiesz- oznajmiła chytrze- a teraz się ubieraj bo jest 8. Ja już się ubralem i muszę iść do Jamesa. No to część!

Wyszla w podskokach z dormitorium. Wkrótce się dowiem... Ciekawe czego

Syriusz pov

-A jeżeli się nie zgodzi?- spytałem po raz kolejny huncwotów

-Na sto procent!- krzyknęła Lily która wbiegła do naszego dormitorium

-Skąd wiesz?- zapytałem- co będzie jeśli...

-Nie będzie tego jeśli- powiedział Remus

-Na miliard procent się zgodzi!- zapewnił mnie James

-Stres...- wyszeptałem

-Daj spokój...- powiedział Peter

-Niczego nie żałuję!- krzyknął James do Lily

-Aha...- powiedziałem

-Dobra, chodźcie bo ona pewnie czeka tam biedna na nas- oznajmiła Lily

-Jasne- odpowiedziałem

Zeszliśmy do pokoju wspólnego. Na kanapie siedziała Susie która rozmawiała z Alicją i Mary.

-Musimy iść- powiedziały Sus i Mary do Alicji kiedy nas zauważyły

-Cześć!- odkrzyknela Alicja

Sus i Mary podbiegły do nas i razem zeszliśmy do Wielkiej Sali. Spoglądałem ciągle na Sus, to przeszukiwałem kieszeń, czy jest tam to co jest bardzo ważne. Po kilku minutach chodzenia przez korytarze doszliśmy do WS. Mój oddech był bardzo szybki, aż za szybki.

-A matko...- powiedział James-  ostatni raz w tej sali

Usiedliśmy na swoich stałych miejscach

-Faktycznie- powiedziała Mary

-Nie...- mówiła Sus- ja nie chcę...

Zlapalem ją za rękę i uśmiechnęłem się

-Będzie dobrze...

Dumbledore wyszedł na mównicę.

-Witam was drodzy uczniowie!- zaczął- jest to ostatni dzień szkoły i ostatnia w tym roku szkolnym... Ale również ostatnia ucznia dla siódmoklasistów.

-I dla nas!- krzyknął James

-Tak...- uśmiechnął się Drops- niestety to ostatni rok dla huncwotów, więc nie będziemy skazani na ich śmieszne żarty. Wielka strata...- grono pedagogiczne zaczęło się śmiać- to tyle co mam do....

-Przepraszam!- krzyknąłem i wyszedłem na stół- tez muszę coś ogłosić! A raczej zapytać się kogoś!

-Złaź Syriusz- szepnęła Sus

-To ty wejdź tu do mnie- powiedziałem

Zlapalem ją za rękę i tak stała obok mnie. Plan czas zacząć. Uklękłem przed nią i wyjąłem z kieszeni małe czerwone pudełeczko.

-Susanno Potter...- zacząłem- czy ty moja gwiazdo na niebie, ukochana i najukochańsza... Czy ty- zacząłem się bać ale raz kozie śmierć- czy ty sprawisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i zostaniesz moją żoną?

Popatrzyłem na nią. Z jej oczu zaczęły kapać łzy

-Oczywiście głuptasie!- krzyknęła

Na sali rozległy głośne wiwaty. Nawet niektórzy Ślizgoni klaskali. Tak! Zgodziła się!

-Panie Black, pani- McGonagall zacięła się- pani Black, proszę zejść ze stołu i nie robić już widowiska

-Ale my zawsze je robimy, a dawno nie robiliśmy!- krzyknąłem

-Tak, tak- potwierdziła McGonagall- a i jeszcze jedno, Black! Od dziś oczekuję sowy z zaproszeniem- uśmiechnęła się przyjaźnie

-Pani pierwsza ją dostanie!- krzyknąłem

Ja i Sus zeszliśmy że stoły i zaczęliśmy jeść. Wszyscy, nawet co że Slytherinu się do nas uśmiechali. Moja narzeczona opierała głowę o moje ramię.

-Po co takie widowisko?- zapytała

-Bo ja je zawsze robię- odpowiedziałem

-A wy wiedzieliście?- zapytała

-Eee...no....tak jakby...- odpowiedział Remus

-I wy?- zapytała dziewczyn

-Nooooooooo- odpowiedziały

Godzinę później...

-Zabije się- powiedziała Sus w pociągu

-Nie!- krzyknąłem- będziemy mieć dziecko! Jeszcze ślub! Nawet się nie wasz...!

-Dobra...- powiedziała niechętnie po czym zaczęliśmy się śmiać

-Idziecie gdzieś do pracy?- zapytałem

-Zakon- odpowiedzieli wszyscy

-No ja też- oznajmiłem

-No patrzcie...- zaczęła Lily po czym zaczęły się jej lać łzy, tak samo jak Sus i Mary- jesteśmy...

-Idziemy...- powiedział smutno James

Wstaliśmy i praktycznie wyszliśmy ostatni. Na peronie czekali rodzice Sus i Jamesa, rodzice Lupina, rodzice Mary i rodzice Lily. Stanęliśmy w kółku i wszyscy się przytuliliśmy się.

-Będę tęsknić- zaszlochała Sus

Po dwudziestu minutach pożegnań poszlismy do swoich rodzin, no w moim przypadku do rodziców Sus i Jamesa. Muszą coś wiedzieć...

-Dzień dobry- powiedziałem

-Witaj Syriuszu- uśmiechnęła się pani Potter- co u was?

Złapałem za rękę Sus.

-Zaręczyliśmy się...

Huncwoci- trudne chwile... ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz