Rozdział LXVI

1.6K 112 13
                                    

Syriusz pov

-Powiesz im?- zapytałem Sus kiedy szliśmy korytarzem do pokoju wspólnego, dziewczyna dalej była w rozsypce

-Nie- odpowiedziała- nie teraz. Syriusz, James ani nikt nie może się dowiedzieć że moi rodzice jutro przyjeżdżają, jasne?

-Tak, nikt się nie dowie

Popatrzyłem na Susie. Oczy miała całe czerwone od płaczu. Stanąłem i zlapalem ją za rękę po czym przyciągnęłem do siebie.

-Słuchaj- zacząłem- nie mogą zobaczyć cię w takim stanie. Mogą się czegoś domyślić

-Masz rację- powiedziała

Wytarła ręką oczy a później przeczesala włosy ręką. Wzięła parę głębokich wdechów i się uśmiechnęła do mnie

-Lepiej?- zapytała ukrywając swój załamany głos

-Od razu- powiedziałem i poszliśmy dalej

Przez całą drogę nie odzywaliśmy się ale się w końcu zapytałem

-Sus... Jeżeli to moje dziecko to znaczy że ja będę je wychowywać?

-Głuptas- uśmiechnęła się- jasne że Tak. Co ty myślisz że zrobisz sobie że mną dziecko i nic nie będziesz robić. O nie mój drogi

Zaśmiałem się, a moje pytanie widocznie poprawiło jej humor. Po chwili byliśmy już w pokoju wspólnym. Siedzieli tam zmartwieni huncwoci z Lily i Mary.

-Jesteście-powiedziała Lily- i co?

-Zwykłe zatrucie- powiedziała Sus- dała mi jakieś leki i pozwoliła iść

-A czym ty mogłaś się zatruć?- zapytał James

-Nie znam się

-Dobra, późno już, nie wiem jak wy ale ja ide spać- powiedziałem

-No ja też- powiedzieli w tym samym czasie huncwoci Mary i Lily.

-To ja też- oznajmiła Susie- muszę lekko ochłonąć- powiedziała ciszej abym tylko ja zrozumiał

-No to część wszystkim- powiedział James

Gdy miałem już iść, Sus pociągnęła mnie i usiedliśmy na kanapie.

-Dobra, zmieniam zdanie- powiedziała- ja muszę powiedzieć to Lilce... Jutro powiem Jamesowi i Remusowi... Nie dam rady żyć w kłamstwie... Chyba że nie chcesz abym im tego mówiła?

-Możesz powiedzieć- zgodziłem się- tak czy inaczej kiedyś się dowiedzą, a wiesz że im wcześniej tym lepiej

Sus kiwnęła głową i poszła do swojego dormitorium. A ja zrobiłem tak samo i po chwili znalazłem się w moim dormitorium. Od razu padłem na łóżko. Będę miał dziecko? Tak, Syriusz. Czas aby dorosnąć na maksa.

Susanna pov

Weszłam do dormitorium a Lily siedziala na łóżku i coś czytała. Usiadłam na moim łóżku i popatrzyłam na nią.

-Lily...

-Tak, Sus?- zapytała patrząc na mnie znad książki

-No ja muszę ci coś powiedzieć...

-Tak?

-Tylko obiecaj że nikomu nie powiesz ani się na mnie nie zezłościsz...ani nic... Przysięgasz?

-Tak, przysięgam...

-Bo ja mam taki mały problem... Na razie jest bardzo mały ale z dnia na dzień będzie większy...

-Co? O co ci chodzi?- zapytala zdziwiona

-Czekaj... Chodzi o to... Że ja... Bede...

-No...?

-JajestemwciążyzSyriuszem- powiedziałam szybko

Ruda wytrzeszczyła oczy i popatrzyla na mnie ze zdziwieniem, współczuciem i nutą szczęścia.

-Mówisz serio?- zapytała

-Aha...

-Tak!- krzyknęła na całe dormitorium- będę ciocią! Będę do ciebie przyjeżdżać! Będę ci pomagać z małżeństwem! O! Będę mogła być ciocią chrzestną!? Proszę...

Uklękła przede mną i zaczęła prosić

-No Suska....- prosiła- proszę....

-Lily, to dziecko ma zaledwie parę dni, czy tam tygodni...Ale w sumie, pewnie ty będziesz chrzestną.

-Oł jea- Lilka wyszła na środek pokoju i zaczęła tańczyć coś w rodzaju tańca szczęścia. Zanim się skapnęła to ja już spałam...

Huncwoci- trudne chwile... ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz