21 ⭐

346 15 2
                                    

Alex_Burza rozdział dedykuję Tobie kochana, bo wiem, że nie mogłaś się doczekać ❤
Mam nadzieję, że podoba Ci się to co napisałam. 😘

Wstaje o dwunastej w południe i od razu odsłaniam okno. Zabieram z walizki biały sweter i czarne rurki oraz bieliznę. Wchodzę do łazienki i nalewam wodę do wanny. Dodaje płyn do kąpieli i zanurzam się w ciepłej wodzie. Dokładnie się myje i przy okazji myje włosy. Gdy woda staje się zimna wychodzę z wanny i dokładnie się wycieram. Ubieram wybrane ubrania i susze włosy. Wykonuje delikatny makijaż, a włosy lokuje. Wychodzę z łazienki i biorę telefon w ręce i kieruje się do kuchni. Biorę kartę dań w rękę i wybieram coś na śniadanie i dzwonię do hotelowej restauracji, by zamówić jedzenie dla nas.
- Cześć moja kochana przyjaciółko. - mówi Danielle przytulając mnie.
- Cześć kochana, zamówiłam nam jedzonko. - mówię z uśmiechem.
- Wiem słyszałam. Blake podesłał Ci na pocztę zdjęcia z eventu. - mówi moja przyjaciółka, a ja się uśmiecham.
- To super. Co dziś robimy? - pytam patrząc na szczęśliwą dziewczynę.
- Idziemy na miasto. Chcę kupić coś dla rodziców i młodej, no i dla maleństwa. - mówi dziewczyna z uśmiechem.
- Nie ma problemu możemy iść. Ja kupię babci prezent. - mówię i sięgam swój telefon, który wydaje dźwięk.
- Dobrze, Blake pójdzie z nami jeśli ci to nie przeszkadza. - mówi moja przyjaciółka patrząc na mnie.
- Oczywiście, że mi nie przeszkadza. We troje zawsze śmieszniej. - mówię i idę otworzyć drzwi, do których ktoś puka. Wpuszczam obsługę z reatauracji, kobieta kładzie nam jedzenie na stole i wychodzi.
- Smacznego. - mówię i zasiadam do stołu.
- Czy te słodkości to dla mnie? - pyta Danielle, a ja widzę, że oczy jej się świecą.
- Tak kochana to dla ciebie. - mówię ze śmiechem, a dziewczyna mnie przytula.
- Jeju dziękuję, jesteś moim aniołem. - mówi dziewczyna i siada do stołu, a ja się śmieje. Zajadamy się pysznym śniadaniem przy okazji omawiając wczorajszy event.
- Powiem ci tak, ten Filip cały czas się na ciebie gapił. - mówi Danielle, a ja zdziwiona na nią patrzę.
- Może ci się wydawało. Ja nie zauważyłam, by to robił. - odpowiadam patrząc na przyjaciółkę.
- Nie jestem pewna, że to widziałam. Blake również to zauważył, a nawet na jednym ze zdjęć to widać. Jake też to zauważył i wydaje mi się, że jest zazdrosny. - znajoma dziewczyna, a ja krztusze się kawą.
- Co ty mówisz? - pytam zdziwiona.
- Jak nic mu się podobasz i nie może znieść wzroku facetów na twoją osobę.- mówi dziewczyna patrząc na mnie, a ja jestem w szoku.
- Że Jake? Wydaje Ci się. - mówię zdezorientowana.
- Kochana tego nie da się pomylić z niczym innym Ja ci mówię, jak nic podobasz się Jake'owi. - mówi moja przyjaciółka dopijając swoją herbatę.
- Możemy o tym nie mówić. - mówię czując się nieswojo.
- Tym razem ci odpuszczę, bo zaraz idziemy na miasto. - mówi moja przyjaciółka ze śmiechem.
Kiedy mamy zjedzone śniadanie każda z nas idzie po swoją torebkę do pokoju i po chwili wychodzimy z apartamentu.
- Podejdziemy po Blake'a do jego pokoju. - mówi dziewczyna patrząc na mnie.
- Dobrze nie ma problemu. - mówię uśmiechnięta. Jednak w myślach mam słowa Danielle odnośnie Jake'a. Czy to możliwe bym mu się podobała, czy to możliwe, że jest zazdrosny? Dla nie wydaje się to nieprawdopodobne, bo nie jestem jakaś wyjątkowa.
- Hej nie odlatuj tak myślami. O czym tak myślisz? - pyta moja przyjaciółka patrząc na mnie.
- O stanie zdrowia babci. - mówię szybko, trochę za szybko, ale mam nadzieję, że Danielle nie domyśli się, że to kłamstwo.
- Nie martw się, na pewno będzie lepiej. - mówi kobieta przytulając mnie. Po chwili Danielle puka do drzwi apartamentu swojego chłopaka.
- Cześć dziewczęta. - mówi Blake przytulając swoją kobietę.
- Cześć kochanie idziesz z nami na spacer? - pyta Danielle całując mężczyznę w policzek.
- Oczywiście, chętnie się przejdę. - mówi mężczyzna i wpuszcza nas do środka.
- Poczekajcie chwilę. Przebiore się i zaraz wychodzimy. - mówi mężczyzna i znika w łazience. Razem z Danielle siadamy na kanapie i w oczekiwaniu na jej chłopaka rozmawiamy o tym co chcemy kupić na mieście.
- Wymyśliłaś jakiś prezent dla babci? - pyta moja przyjaciółka z uśmiechem.
- Jeszcze nie, sama nie wiem co będzie dla niej dobre. - odpowiadam patrząc przed siebie.
- Tak szczerze to twoja babcia chyba już wszystko ma. - mówi kobieta patrząc na mnie.
- Też mi się tak wydaje, no ale coś chce kupić. Myślę, że uda mi się znaleźć coś odpowiedniego. - mówię uśmiechając się do dziewczyny. Po pięciu minutach Blake wychodzi z łazienki i patrzy na nas.
- To co idziemy na miasto? - pyta mężczyzna patrząc na nas.
- Oczywiście, że tak. - mówi jego dziewczyna całując go. Uśmiecham się smutno i wychodzę z apartamentu fotografa, a zakochani idą za mną.
- To gdzie idziemy najpierw? - pyta Blake z uśmiechem.
- Najpierw się przespacerujemy po mieście, później wstąpimy do galerii na jakieś zakupy, później do jakiejś restauracji coś zjeść i wrócimy do hotelu. - mówi Danielle, a ja się uśmiecham.
- Dobry plan dnia. - mówi fotograf trzymając Danielle za rękę.
- Zdecydowanie się z tym zgadzam. - mówię z uśmiechem. Wychodzimy z hotelu i kierujemy się w stronę najbliższej galerii. Po drodze rozmawiamy o wielu sprawach i omawiamy kolejne dni pobytu w Sztokholmie.
- A gdzie jutro będzie ta sesja? - pytam patrząc na zakochanych.
- Na pewno będziemy przy Nordyckim Muzeum, tam przed budynkiem jest piękny widok i rzeka niedaleko, więc fajne miejsce na sesję. - mówi mężczyzna uśmiechając się do nas.
- No to super. Jeśli tak twierdzisz, to na pewno będzie super. - mówi Danielle z ekscytacją w głosie.
Po czterdziestu pięciu minutach dochodzimy do galerii, gdzie od razu kierujemy się do drogerii.
- Dobra ja poczekam na zewnątrz. - mówi Blake, a my z Danielle zaczynamy się śmiać.
- Obiecujemy, że nie będziemy zbyt długo. - mówi Danielle, a Blake wybucha śmiechem. W sklepie od razu zaczynamy wybierać idealne produkty dla nas. Znajduje idealny odcień szminki dla siebie i wybieram swoje ulubione perfumy od Yves Saint Laurent Black Opium. Od razu po wybraniu kieruje się do kasy i płacę za swoje zakupy. Wzrokiem znajduje Danielle, która zbliża się do stoiska z perfumami, więc idę zająć miejsce na ławce obok Blake'a.
- A ty już po zakupach? - pyta mężczyzna patrząc na mnie. 
- Tak kupiłam co chciałam, Danielle powinna wyjść za kilka minut. - mówię z uśmiechem.
- To dobrze. Powiem ci coś w tajemnicy. Planuje pójść do jubilera i kupić pierścionek zaręczynowy. - mówi mężczyzna, a ja patrzę na niego ze zdziwieniem.
- Chcesz się oświadczyć Danielle? - pytam z wielkim uśmiechem.
- To jest moja miłość, oczywiście, że chce. Pomożesz mi jakiś wybrać? - pyta mężczyzna patrząc na mnie.
- Oczywiście, chętnie pomogę. - mówię podekscytowana. Cieszy mnie ta sytuacja, bo jestem pewna, że Blake jest idealny dla Danielle.
- Dziękuję ci bardzo. - mówi mężczyzna uśmiechając się do mnie. Zauważam, że przyjaciółka wychodzi z drogerii, więc oboje wstajemy z ławki.
- Wszystko masz kochanie? - pyta Blake odbierając zakupy od swojej dziewczyny.
- Z drogerii tak, ale chciałabym coś kupić o pokoju naszego maleństwa. - mówi kobieta, a Blake się śmieje.
- Kochanie będziesz miała dużo czasu na to, ale jak chcesz to pójdziemy kupić. - mówi fotograf, gdy kierujemy się do kolejnego sklepu.
- Ale najpierw idziemy kupić jakieś fajne bluzy. - mówi dziewczyna, a my się śmiejemy.
- Co tylko zechcesz skarbie. - mówi mężczyzna i przytula Danielle. Kierujemy się do h&m i pierwsze co rzuca nam się w oczy to piękne sukienki na manekinach. Pierwsze co robię to szukam czerwonej, koronkowej i rozkloszowanej sukienki, którą widziałam na wystawie. Od razu znajduje swój rozmiar i idę ją przymierzyć. Po chwili przeglądam się w lustrze i muszę przyznać, że wyglądam całkiem ładnie.
- Hope pokaż się. - słyszę głos Danielle.
-  Już, już. - mówię i z uśmiechem wychodzę z przymierzalni. Widzę zdziwienie malujące się na twarzy mojej przyjaciółki.
- Hope wyglądasz przepięknie.- mówi Danielle patrząc na mnie.
- Dziękuję. Kupuje tą sukienkę. - mówię i wracam do przymierzalni. Ubieram swoje ubrania i idę szukać kolejnej rzeczy, którą zakupie. Widzę, że Blake z Danielle szukają ubrania dla dziewczyny, więc ja szukam czegoś dla siebie. Po połowie godziny mam w ręce ładne rurki i trzy crop topy. Uśmiechnięta przymierzam ubrania i po kilku minutach idę do kasy. Płace za swoje zakupy i wychodzę ze sklepu, by usiąść na ławce i czekać na przyjaciół. W międzyczasie wyjmuje telefon i zauważam godzinę piętnastą dwadzieścia osiem. Wybieram numer babci i czekam, aż staruszka odbierze.
- Dzień dobry wnusiu. - mówi kobieta odbierając telefon.
- Cześć babciu. Jak się dziś czujesz? - pytam uśmiechając się na radosny głos babci.
- Dziś jest naprawdę dobrze. Wczoraj byłam ospała i zmęczona, ale dziś czuje się lepiej. - mówi staruszka, a ja się uśmiecham.
- Cieszę się babciu. Jak wyniki? - pytam będąc zaciekawiona.
- Jestem przed badaniami kochanie, później będę wiedziała więcej. - mówi starowinka.
- To później do ciebie zadzwonię, bo chce być pewna, że wszystko jest dobrze. - mówię z uśmiechem.
- Dobrze kochanie, a jak w pracy w Sztokholmie? - pyta staruszka i wiem, że się uśmiecha.
- Dobrze babciu, wczoraj mieliśmy imprezę, a jutro mamy plener. - mówię z uśmiechem i słyszę jak ktoś mówi do babci.
- Kochanie wybacz idę na badania. Zadzwoń później.- mówi babcia i się rozłącza. Chowam telefon i widzę dziewczynę wychodzącą z mężczyzną ze sklepu. Widzę, że Blake niesie dużo więcej toreb z zakupami.
- Teraz idziemy do sklepu z dziecięcymi rzeczami. - mówi Danielle,  ja się uśmiecham.
- Danielle twój mężczyzna się załamie przy tylu rzeczach. - mówię ze śmiechem.
- Spokojnie nic mi nie będzie. - odpowiada Blake, a my się śmiejemy. Kilka minut później wchodzimy do sklepu, a ja mam ochotę, by kupić coś dla maleństwa. Znajduje przepiękny kocyk i ładną pościel, więc od razu to kupuje.
Chowam torbę między swoimi zakupami, by nie pokazywać Danielle mojej zdobyczy, tylko dać jej przed porodem lub po porodzie.
- Co wybraliście? - pytam z uśmiechem podchodząc do zakochanych.
- Danielle nie może się zdecydować. - śmieje się Blake, a dziewczyna patrzy na mnie.
- Weź może te śpioszki, te słodkie skarpetki i ten komplecik. - mówię z uśmiechem, podając dziewczynie wskazane przeze mnie rzeczy.
- Jeju dziękuję kochana, miałam taki dylemat. - mówi dziewczyna ze śmiechem.
- Zauważyłam jak tu podeszłam. - mówię śmiejąc się.
- To teraz idziemy zjeść obiad? - pyta Blake, gdy kierujemy się do kasy, by zakochani zapłacili za wybrane rzeczy.
- Tak, bo strasznie zgłodniałam. - mówi moja przyjaciółka, a ja się śmieje.
Wychodzimy ze sklepu i ruszamy w poszukiwaniu jakiejś restauracji. W końcu udaje nam się znaleźć restaurację, w której zajmujemy stolik. Po chwili podchodzi do nas kelner i podaje nam karty. Przeglądając menu widzę, że mężczyzna wpatruje się w Danielle i cieszę się, że Jake tego nie widzi.
- Poproszę zupę rybną z awokado. - mówię oddając swoją kartę i patrzę na przyjaciół.
- Ja poproszę łososia czerwonego i pasztet skandynawski oraz sok pomarańczowy. - mówi Blake dopiero teraz patrząc na faceta.
- Ja poproszę zupę owocową, Kottbullar, ślimaczki cynamonowe i sok pomarańczowy. - mówi Danielle, a kelner odchodzi od stolika.
- Kochanie zjesz to wszystko? - pyta Blake patrząc na swoją dziewczynę.
- Tak skarbie, nasza dzidzia jest wiecznie głodna. - mówi moja przyjaciółka, a ja się śmieje.
- Co racja to racja. - mówię patrząc na zakochanych.
- To co teraz po obiedzie wracamy spacerem do domu? - pyta Blake patrząc na dziewczynę.
- Tak jestem już troszkę zmęczona. - odpowiada moja przyjaciółka. Uśmiecham się do nich i wyjmuje telefon słysząc powiadomienie z Facebooka. Nie interesuje mnie ono, więc je usuwam i sprawdzam instagrama.
- Co ciekawego na insta? - pyta Danielle z uśmiechem.
- To co zwykle. Nic ciekawego, bo nie dodajcie zdjęć. - mówię ze śmiechem i wrzucam zdjęcie zakochanych na stories oznaczając ich na nim. Po chwili widzę, że Danielle na swoje stories wyrzuciła moje zdjęcie jak się bawię kwiatkiem.
- Jest przepiękne, prześlij mi je. - mówię uśmiechnięta, a dziewczyna od razu wykonuje moje polecenie.
- O idzie nasze jedzonko. - mówi dziewczyna z wielkim uśmiechem. Kelner kładzie przede mną zupę i pochodzi do Danielle i kładzie przed nią jej posiłki, a obok nich karteczkę. Widzę, że Blake zaciska pięści, ale nic nie mówi. Kelner kładzie przed nim dania i odchodzi.
- Dani kochanie podaj mi tą kartkę. - mówi mężczyzna, a dziewczyna ze śmiechem podaje mu wspomnianą rzecz. Blake od razu drze kartkę na małe kawałeczki i przytula dziewczynę. Widzę, że kelner ze złością patrzy na fotografa, a ja się śmieje.
- Kocham cię mój zazdrośniku. - mówi Danielle i całuje mężczyznę w usta. Po chwili zakochani zajadają się swoimi posiłkami żywo dyskutując, a ja czasem odpowiadam na pytania zadane mi. Po skończonym posiłku długo dyskutujemy kto płaci za obiad i w końcu staje na tym, że Blake ubiega nas obie i płaci za nas. Ubieramy płaszcze, bierzemy swoje rzeczy i wychodzimy z restauracji.
- Dobra to chodźmy jeszcze do jubilera, chce kupić babci na urodzinki bransoletkę i możemy spadać do hotelu. - mówię, a zakochani przytakują. Znajdujemy dość blisko sklep z biżuterią i od razu do niego wchodzimy. Danielle pomaga mi wybrać bransoletkę, a Blake patrzy na pierścionki zaręczynowe.
- Hope ja za chwilę wrócę. Muszę iść do toalety. - mówi dziewczyna i wychodzi ze sklepu. Odnajduje wzrokiem Blake'a i podchodzę do niego.
- Mam dylemat. Nie wiem, który mam wybrać. A gdzie Danielle? - pyta fotograf patrząc na mnie.
- Musiała iść do toalety. - mówię i patrzę na pierścionki.
- Ten jest najładniejszy i Danielle na pewno się spodoba. - mówię i pokazuje mężczyźnie wybrany przeze mnie pierścionek, a on prosi ekspedientke, by go zapakowała podając rozmiar jej palca. Uśmiecham się i wracam do bransoletek. Blake'owi udaje się schować pierścionek zanim Danielle wchodzi do sklepu.
- Wybrałaś coś? - pyta moja przyjaciółka stojąc obok mnie.
- Tak wezmę tą bransoletkę.- mówię i wskazuje ekspedjentce wybraną biżuterię. Płacę za nią i wychodzimy ze sklepu. 
Wychodzimy z galerii i kierujemy się w stronę naszego hotelu. Rozmawiając o udanych zakupach spacerujemy ulicami.
Po czterdziestu pięciu minutach jesteśmy pod hotelem i wchodzimy do środka. Odbieramy w recepcji klucze od pokojów i wchodzimy do windy. Wjeżdżamy na nasze piętro odpinając płaszcze.
- Danielle zaniesiemy do Ciebie rzeczy i idziemy do mnie. - mówi Blake z uśmiechem.
- Dobrze, więc Hope masz póki co wolny pokój. - mówi moja przyjaciółka ze śmiechem.
- I tak będę u siebie. - mówię śmiejąc się. Wchodzimy do naszego apartamentu i idę do swojego pokoju. Odkładam torby koło walizki i zdejmuje płaszcz kładąc go na fotel. Biorę w rękę telefon i kładę się na łóżku. Wybieram numer babci i dzwonię do niej.
- Cześć wnusiu. - mówi kobieta po odebraniu telefonu.
- Cześć babciu, jak wyniki badań? - pytam patrząc przed siebie.
- Lekarzowi znów się moje ekg nie spodobało, nie wiem dlaczego i jeszcze tu zostanę. - mówi staruszka,  ja smutnieję.
- No to nie dobrze, nie podoba mi się to. - mówię smutno.
Babcia pomija temat swojego zdrowia i wypytuje mnie o wczorajszy i dzisiejszy dzień.
- To mówisz, że sesję masz dopiero jutro? A gdzie będziecie? - pyta kobieta ziewając.
- Gdzieś na mieście przy muzeum Nordyckim i przy rzece. - odpowiadam, a babcia wzdycha i zaczyna wspominać swoją młodość na co się uśmiecham.
Rozmawiam z moją opiekunką ponad godzinę po czym się rozłączam, by staruszka mogła się przespać. Biorę w rękę szkicownik i siadam na podłodze puszczając playliste z you tube. Zaczynam tworzyć projekt ubranek dla dzieci co jakiś czas pomijając piosenkę. Po godzinie szkiców mam zaprojektowaną całą kolekcję ubrań i zajmuje się szkicowaniem ubrań dla kobiet w ciąży. Udaje mi się naszkicować spodnie ciążowe i ładną sukienkę. Znów zatracam się w szkicach, że nie słyszę nic i nic nie rozprasza mojej uwagi. Zauważam na zegarku dwudziestą pierwszą trzydzieści, więc wyłączam piosenki i idę wziąć krótki prysznic. Po nim ubieram się w piżamę i wracam do pokoju. Gasze światło i włączam lampkę nocną przy łóżku i biorę telefon w ręce. Przeglądam swoje portale społecznościowe odpisując znajomym, dodaje zdjęcie z restauracji na instagrama i podłączam telefon do ładowarki. Włączam telewizor, by obejrzeć jakiś film i udaje mi się znaleźć Love Rosie.
Oglądając film słyszę dźwięk połączenia, więc sprawdzam kto dzwoni i zauważam nieznany mi numer, ale mimo to odbieram.
- Hope Wood, kto mówi? - pytam trzymając telefon przy uchu.
- Dzień dobry z tej strony Mandy Cook. Mam dla pani informacje i mam nadzieję, że panią ucieszą. - mówi kobieta, a ja wpatruję się przed siebie.
- W takim razie słucham. - mówię poprawiając telefon.
- Pani kuzyn oraz mężczyzna, który panią prawie zgwałcił staną przed sądem. Prokurator postawił im zarzuty i za dwa tygodnie będzie rozprawa, więc proszę, by pani na niej była. Zawiadomienie będzie w skrzynce. - mówi kobieta, a ja się uśmiecham. Mimo, że nie lubię sądów to czuje wielką ulgę.
- Dziękuję za tak wspaniałe informacje. - mówię uśmiechnięta.
- Nie ma za co. Do widzenia. - mówi kobieta, a ja się z nią żegnam i kończę połączenie. Z uśmiechem kończę oglądać film. Po skończeniu się komedii romantycznej zauważam już dwudziestą trzecią trzydzieści, więc wyłączam telewizor i kładę się spać. Po kilku minutach zasypiam z wielkim uśmiechem na twarzy.

Bądź moją miłością Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz