33 ⭐

283 8 2
                                    

Następnego dnia wstaję o godzinie dziewiątej czując ogarniające mnie ciepło. Zauważam, że oplatają mnie ramiona Włocha. Chyba musiałam zasnąć na kanapie, ale nie rozumiem dlaczego śpię w łóżku mężczyzny, a nie w tym, w którym miałam spać. Próbuję się wydostać z obięć mężczyzny, ale mężczyzna bardziej zaciska swoje ręce na mojej talii.
- Fabiano chciałabym wstać. - mówię szturchając mężczyznę.
- Bella śpij jeszcze. - mówi brunet zaspanym głosem.
- Nie chce już spać. - mówię, a klatka mężczyzny zaczyna się trząść, gdy przejeżdżam palcami po jego klatce piersiowej.
- Hope nie rób tak, bo to łaskocze. - mówi mężczyzna chichocząc.
Przestaje łaskotać mężczyznę i korzystając z okazji wstaję z łóżka Włocha. Zauważam, że jestem w dużej męskiej koszuli. Naciągam koszulę, by jak najmniej było widać co rozśmiesza Fabiano.
- Spokojnie bella, nie patrzę. - mówi mężczyzna teatralnie zasłaniając oczy. Rozbawiona kręcę głową i wychodzę z sypialni mężczyzny. Kieruję się do pokoju, w którym miałam spać, by się ubrać. Za oknem świeci słońce, więc zapewne jest ciepło. Wybieram sukienkę w kwiaty na szerokich ramiączkach. Dobieram buty i torebkę i biorę bieliznę. Od razu wchodzę do łazienki i biorę prysznic. Po połowie godziny kieruje się do kuchni i robię nam kawę oraz śniadanie. Znajduję w lodówce jajka, bekon, ciemne pieczywo, serki oraz wędliny. Od razu włączam płytę indukcyjną i zaczynam smażyć bekon oraz jajka sadzone. Gdy kończę smarować kanapki do kuchni wchodzi Włoch.
- Bella ja tylko żartowałem z tym gotowaniem. - mówi mężczyzna chcąc mi odebrać nóż.
- Spokojnie lubię gotować, więc proszę daj mi skończyć. - mówię z uśmiechem na ustach, a Fabiano daje za wygraną i siada przy wyspie kuchennej, obserwując mnie.
Po kwadransie śniadanie stoi na wyspie kuchennej, a Włoch podaje kawę. W ciszy zaczynamy jeść, gdy dzwoni telefon mężczyzny. Fabiano spogląda na wyświetlacz, przeprasza i odbiera. Wychodzi z kuchni rozmawiając, a ja powoli konsumuje śniadanie. Połowę posiłku zostawiam na talerzu, gdyż już nie mogę więcej wcisnąć. Biorę telefon do ręki i przeglądam portale społecznościowe. Na jednym ze zdjęć widzę Alice i Jake'a przytulających się. Uśmiecham się do siebie i przeglądam kolejne zdjęcia na instagramie. Po kilku minutach do kuchni wraca biznesmen.
- Muszę jechać do firmy. Zapomniałem o spotkaniu. Jeśli chcesz możesz jechać ze mną i poczekasz albo w budynku, albo w kawiarni niedaleko. - mówi Fabiano uśmiechając się przepraszająco.
- Chciałam się wybrać do lokalu gdzie będzie moja pracownia, więc może ty jedź do swojej firmy, a ja tam. - mówię z uśmiechem.
- Dobrze, w takim razie podrzucę cię i pojadę do siebie. - odpowiada mężczyzna i kończy jeść swoje śniadanie. Uśmiecham się nieśmiało i sprzątam po sobie naczynia. Gdy mężczyzna kończy jeść idę po swoją torebkę i po kilku minutach razem wychodzimy z mieszkania Włocha. Wsiadamy do windy i rozmawiamy o dzisiejszym dniu.
- Jak tylko skończę spotkanie, to podjadę do ciebie. - mówi Fabiano patrząc na mnie z olśniewającym uśmiechem.
- Jeśli tak chcesz to się sprzeciwiać nie będę. - mówię, a mężczyzna się śmieje. Wsiadamy z windy i kierujemy się do samochodu biznesmena.
Kilka minut później jedziemy w stronę centrum miasta, by pojechać do mojej pracowni.
- Dziś po południu będziesz mogła pójść na cmentarz. Grób twoich dziadków jest już w Mediolanie. - mówi mężczyzna, a ja się smutno uśmiecham.
- W takim razie dziś będę chciała tam pojechać. - mówię cicho patrząc na drogę.
- Pojedziemy, tylko się nie smuć. - mówi mężczyzna pocierając moją dłoń. Na chwilę uśmiech pojawia się na mojej twarzy. Myślami wracam jednak do ostatniego spotkania z babcią. Czuję łzy pod powiekami, więc szybko mrugam oczami. Zauważam, że dojeżdżamy pod budynek, więc poprawiam się na miejscu.
- Jesteśmy na miejscu, ja od razu jadę na spotkanie, a jak już się skończy to przyjadę tutaj. Postaram się być jak najszybciej. - mówi Fabiano uśmiechając się do mnie.
- Dobrze. To widzimy się później. - mówię wysiadając z auta. Mężczyzna czeka, aż wejdę do środka i odjeżdża.
Zauważam mężczyzn, którzy remontują miejsce, gdzie będą dokonywane poprawki.
- Dzień dobry Pani Wood. Pani biuro jest już skończone. - mówi jeden z mężczyzn witając się ze mną. Z uśmiechem na ustach kieruję się do schodów, by po chwili wejść do swojego biura. Wystrój pomieszczenia bardzo mi się podoba. Przy oknie stoi niezbyt duże, mahoniowe biurko, zaraz przy nim wygodny biały fotel. W rogu pomieszczenia kanapa z małym stolikiem na kawę. Niedaleko biurka wisi duża tablica korkowa. W tym miejscu będą się znajdowały wszystkie moje projekty. Rozglądam się po biurze i w rogu przy drzwiach zauważam regał na dokumenty. Przy oknie w rogu stoi duża doniczka ze storczykami. Z uśmiechem przyglądam się całości.
- Wszystko zrobione według pani planów. - mówi mężczyzna, z którym rozmawiałam na dole.
- Bardzo się cieszę. Podoba mi się tutaj. - mówię patrząc na biurko.
- Reszta zostanie dokończona do końca miesiąca. - mówi fachowiec patrząc na mnie. Mogę się założyć, żecały czas patrzy mi na nogi, jednak wolę tego nie komentować.
- Dziękuję, a teraz pozwoli pan, chciałabym zostać sama. - mówię, a mężczyzna wychodzi z biura zamykając za sobą drzwi. Siadam przy biurku i wyjmuje z szuflady kartkę i ołówek. Muszę szybko coś naszkicować, póki mam pomysł. Zaczynam przelewać swoje myśli na kartkę, która po chwili coraz bardziej się zapełnia. Uśmiecham się do siebie i nadal szkicuje. Po dwóch godzinach mam już dwa szkice zrobione i zabieram się za kolejny. Mam nadzieję, że Danielle ucieszy się ze szkiców swojej sukni ślubnej. Myślami wracam do Danielle i zastanawiam sie nad jej samopoczuciem. Wiem, że powinnam do niej częściej dzwonić, ale dziś nie mam do tego głowy. Dziś chce tylko pojechać na grób dziadków.
Zamyślona tworzę szkic i nie przejmuje się niczym.

Bądź moją miłością Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz