10 💫

539 17 4
                                    

Dziś niedziela, czyli dzień przed wyjazdem do Paryża. Muszę się spakować i dowiedzieć się, o której jutro lecimy. Od razu po obudzeniu się biorę z komody telefon i spoglądam na godzinę. Widząc już dwunastą od razu wstaję z łóżka i podchodzę do szafy. Wybieram białą sukienkę z koronkowymi ramionami na 3/4 i idę do łazienki. Biorę prysznic przy okazji myjąc swoje włosy i wychodzę z kabiny. Wycieram się i ubieram przygotowane ubrania, po czym zabieram się za suszenie włosów. Gdy są już suche zaczynam robić delikatny makijaż. Po skończeniu porannej toalety wychodzę z łazienki i biorę w ręce swój telefon. Sprawdzając portale społecznościowe schodzę na dół, by przygotować sobie śniadanie. W kuchni widzę babcię, więc się z nią witam.
- Kochanie podrzucisz mnie do Marie mojej siostry? - pyta mnie, na co spoglądam na nią.
- Pewnie, że tak. O której chcesz jechać? - pytam przygotowując sobie musli z jogurtem naturalnym.
- Nie wiem tak koło trzynastej, zjesz i napijesz się kawy to pojedziemy. - odpowiada starsza pani kładąc na stole kawę dla mnie.
- Dziękuję za kawkę. To idź się naszykuj i przyjdź tutaj, a ja w tym czasie zjem śniadanie i wypije kawę. - mówię z uśmiechem po czym zabieram się za jedzenie przygotowanego posiłku. Przy okazji zaglądam na instagram i dodaje zdjęcie w dzisiejszym ubiorze. Od razu otrzymuje wiele komentarzy, ale postanawiam odłożyć urządzenie, by napić się napoju zrobionego przez seniorke. Po kwadransie babcia wchodzi do kuchni, a ja odkładam naczynia do zmywarki.
- Dobrze to już jedziemy tylko skoczę po torebkę. - mówię z uśmiechem i idę do swojego pokoju. Wracam z rzeczami, których potrzebowałam i razem ze staruszką idę do swojego samochodu. Od razu ruszamy w drogę włączając cicho radio.
- To opowiadaj o wczorajszej randce. - mówi moja opiekunka z uśmiechem.
- Babciu to nie była randka. To zwykle spotkanie znajomych. Nie ma o czym opowiadać. - odpowiadam starając skupić się na drodze.
- Poznaj kogoś. Zaszalej kochanie. Masz dwadzieścia cztery lata, a nadal jesteś sama mimo, że jesteś piękna. To czas na szukanie miłości, a nie zajmowanie się samą pracą. - mówi kobieta z uśmiechem patrząc na mnie.
- Babciu spokojnie zdążę jeszcze się zakochać. - odpowiadam ze śmiechem i parkuję pod domem babci siostry.
- Wejdziesz na chwilę do ciotki? Wczoraj mówiła mi że stęskniła się za Tobą. - mówi starsza kobieta, więc postanawiam na chwilę wejść do domu ciotki. Razem stajemy pod drzwiami i po chwili naciskam dzwonek do drzwi. Uśmiecham się do babci i słyszę, że ktoś już otwiera drzwi. Zauważam w nich chłopaka, którego pamiętam jak przez mgłę, nawet nie pamiętam jego imienia, bo rzadko go widywałam.
- Ciocia Kate. Dawno Cię nie widziałem. - mówi chłopak przytulając moją babcię.
- Cześć Nick. Pamiętasz swoją kuzynkę Hope? - pyta babcia wskazując na mnie.
- Nie bardzo właśnie. Zastanawiałem się skąd ją kojarzę, ale na pewno nie z rodzinnych spotkań. - mówi chłopak, a ja po jego śmiechu rozpoznaje w nim chłopaka, z którym przez większość świąt jakie tu spędzałam kłóciłam się cała dnie o telewizor.
- Jezu Nick jak ty wyrosłeś. Pamiętam jak ostatni raz się z Tobą kłóciłam o pilot do telewizora. To było jakieś trzynaście lat temu. - mówię i na samo wspomnienie się uśmiecham.
- To my się biliśmy o pilot? - pyta zaskoczony chłopak, a ja obserwując mimike jego twarzy zauważam, że zaczyna przypominać sobie nasze drobne psikusy.
- Pamiętam Cię! To ty rozwaliłaś mi moje ulubione autko, bo nie dałem Ci oglądać syrenek. - mówi ze śmiechem młody mężczyzna.
- Nick czemu nie prosisz naszych gości do domu? - krzyczy ciotka zapewne z kuchni, więc kuzyn przepuszcza babcię i mnie w drzwiach i prowadzi do salonu.
- Ten dom się nie zmienia. - mówię z zadumą przyglądając się każdemu drobiazgowi w salonie.
- Oj tak dlatego uwielbiam tu przyjeżdżać. - mówi Nick stając obok mnie. Chwilę później do salonu wchodzi ciocia Marie i zatrzymuje się ze zdziwieniem patrząc na mnie.
- Jeju Hope tak dawno Cię nie widziałam. - mówi od razu zamykając mnie w uścisku.
- Cześć ciocia nic się nie zmieniłaś. - mówię i odwzajemniam uścisk.
- A ty za to jesteś coraz piękniejsza. Z zachwytem oglądam zdjęcia, które widuje w czasopismach. - mówi ciocia, a ja chichoczę.
- Chodźcie do stołu. Mam dla Was kawusię, zrobiłam rogaliki i ciasto z kremem czekoladowym. - mówi kobieta idąc do jadalni, a my z babcią spokojnie podążamy za nią.
- Ciocia to wulkan energii. - śmieje się do mojej opiekunki, na co ona wybucha śmiechem.
- Tak kochanie, ale przecież zawsze tak było. - odpowiada seniorka siadając przy stole na co ja zajmuje miejsce obok niej i widzę że na wprost mnie siada Nick.
Po chwili do jadalni wchodzi ciocia z kawą dla każdego. Mimo że już dziś piłam kawę biorę kolejną i uśmiecham się do cioci.
- Hope powiedz mi co u Ciebie w pracy? - pyta Marie patrząc na mnie.
- Wszystko dobrze. Dużo sesji i zabiegana jestem, ale nie narzekam. Jutro lecę do Paryża, będę miała czas na zwiedzanie i na pracę. - odpowiadam sącząc napój.
- To super! Mogę Cię prosić o jakąś pamiątkę? - pyta ciotka patrząc na mnie.
- Oczywiście że tak. Babci coś kupuje i tobie też kupię. - mówię z uśmiechem i widzę że Nick mi się przygląda. Słyszymy dzwonek do drzwi na co chłopak podrywa się z krzesła i idzie otworzyć drzwi.
- Do Nick'a mieli przyjść koledzy na jakiś mecz. - wyjaśnia ciocia uśmiechając się do nas. 
- Dziękuję za kawę, ale muszę lecieć kupić jeszcze kilka rzeczy i dowiedzieć się o której mam samolot. Babciu jak będziesz chciała wracać do domu to dzwoń do mnie, dobrze? - pytam wstając od stołu.
- Pewnie kochanie. Nie śpiesz się mamy trochę do nadrobienia. - mówi moja opiekunka a ja się śmieje.
- To do zobaczenia później. - mówię wracając z kuchni i idę w stronę drzwi. Przed domem zauważam kuzyna z kolegami, jednak przechodzę obojętnie obok nich.
- Nie wiem czy później będziesz, więc na razie Nick. - mówię idąc do samochodu. Wsiadając do pojazdu słyszę różne słowa na swój temat, ale puszczam to mimo uszu i od razu ruszam do najbliższej galerii. Słuchając muzyki mkne przez nasze zatłoczone miasto. Po godzinie stania w korkach jestem na miejscu i kieruje się do wejścia do siedziby handlowej. Będąc już w środku szukam mojego ulubionego butiku i tam kieruje swoje kroki. Od razu znajduje biały płaszczyk, który mega mi się podoba, odbieram do niego czerwony beret i tego samego koloru torebkę. Znajduje ładną białą bluzkę i czarną spódniczkę i postanawiam kupić jeszcze czarne i jeansowe spodnie. Po chwili z wybranymi rzeczami kieruje się do kasy, a gdy płacę za zakupy idę do sklepu z obuwiem i kupuje długie, czarne kozaki i czarne botki. Po godzinie szukania czegoś na wyjazd wychodzę z galerii z trzema torbami z innych sklepów i dwiema z pierwszych zakupów. Wszystko pakuje do bagażnika i wsiadam do samochodu. Od razu ruszam w stronę supermarketu, by zrobić zakupy dla babci, by staruszka nie musiała się siłować z siatami. Wysiadając pod marketem biorę telefon w ręce i dzwonię do Jake'a.
- Cześć Hope w czym mogę Ci pomóc? - pyta mężczyzna, gdy tylko odbiera telefon.
- Cześć Jake wybacz, że zakłócam ci spokój, ale mam jedno pytanie. O której jutro mamy samolot? - pytam po przywitaniu się.
- O siódmej rano macie być na lotnisku. Lot mamy o ósmej trzydzieści. - odpowiada, a ja się uśmiecham.
- Okay dziękuję to do jutra. - mówię i się rozłączam. W dobrym nastroju wchodzę do marketu i od razu biorę wózek. Wybieram mnóstwo owoców i warzyw. Dodatkowo kupuje wędliny, serki, bułki, sałatę i piersi z kurczaka. Do wózka wkładam także mleko, jogurty, zgrzewke wody i makarony. Po kilku minutach jestem przy kasie i wykładam produkty na taśmę, by miła Pani mogła je skasować. Gdy nadchodzi moja kolej pakuje produkty do toreb i płacę należną sumę. Pcham wózek do swojego samochodu, Od razu otwieram bagażnik i pakuje torby do niego, by po chwili zamknąć go i iść odprowadzić sklepowy pojazd. Gdy wracam do samochodu dzwoni mój telefon, więc od razu odbieram.
- Kochanie już 18 przyjedziesz po mnie? - pyta moja babcia od razu, gdy odbieram.
- Jasne babciu tak do połowy godziny będę pod domem cioci. - odpowiadam, a moja opiekunka się rozłącza.
Wsiadam do samochodu i ruszam w stronę domu cioci. Pół godziny później zatrzymuje się pod domem i idę po babcię.
- To do zobaczenia następnym razem Marie. - mówi moja babcia z uśmiechem i idzie do mnie.
- Do zobaczenia siostrzyczko. Miłej podróży Hope. Baw się dobrze. - mówi ciocia, a ja jej dziękuję i razem z moją opiekunką wsiadamy do samochodu. Całą drogę do domu rozmawiam z babcią o swoim wyjeździe do Paryża.
- Będę dzwonić co jakiś czas. - mówię uśmiechając się do staruszki.
- Dobrze kochanie, ale nie za często baw się i korzystaj z życia. Jesteś młoda masz do tego prawo. - odpowiada mi moja opiekunka.
- Będę, ale ty będziesz musiała uważać na siebie. A po przyjeździe pójdziemy na dobry obiad. - odpowiadam.
Gdy dojeżdżamy do domu od razu biorę zakupy i wnoszę je do naszego domu.
Babcia idzie do salonu, a ja wypakowuję zakupy i chowam je do szafek i do lodówki. Kilka minut później idę do swojego pokoju i pakuje swoje rzeczy do walizki. Gdy kończę widzę wpół do dziewiątej, więc schodzę na dół i zjadłam na kolację jabłko. Biorę w rękę butelkę wody i rozglądam się po pomieszczeniach na dole. Widzę że babci już nie ma, więc sama idę do swojego pokoju. Biorę piżamę i idę do łazienki, by wziąć prysznic. Po krótkim prysznicu osuszam włosy ręcznikiem i ubieram się w piżamę.  Wracam do swojego królestwa, ustawiam budzik na wpół  do szóstej i kładę się na łóżku, by po kilku minutach zasnąć bez problemu.

Mam nadzieję że rozdział wam się podobał ❤ Wkrótce dodam następny 💕

Bądź moją miłością Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz