Dziś na zawsze wyjeżdżam z Nowego Jorku. Czuję taką dziwną melancholie, ale jednocześnie wielkie podekscytowanie. Boję się tego co będzie, ale jednocześnie tego chce.
Wstałam bardzo wcześnie mimo powrotu do hotelu po północy. Jest dopiero siódma rano. Narzucam na siebie szlafrok, związuje go i idę do kuchni, by zrobić sobie kawę. Z kawą w ręce wychodzę na balkon i przyglądam się miastu. Siadam na podwieszonym fotelu i pije kawę myśląc o wszystkim co mnie spotkało w tym mieście. Wspominam wszystkie dni spędzone w agencji, na sesjach i wyjazdach i wiem, że będzie mi tego brakowało, ale nie chce wracać do modelingu. Nie bez babci, bo tylko ona mnie wspierała, no i oczywiście Danielle, ale ona też przez jakiś czas nie będzie modelką, więc w sumie obie porzucimy to zajęcie.
Czuję kilka łez spływających mi po policzkach, więc szybko je ocieram. Staje przy barierce i pijąc kawę przyglądam się widokom. Chcę zapamiętać jak najwięcej ze swojego rodzinnego miasta. Mimo, że je uwielbiam, to bez babci nie będzie to samo.
- Dzień dobry piękna, przeziębisz się. - słyszę słowa i patrzę na właściciela od razu okrywając się szlafrokiem.
- Cześć, nic mi nie będzie. - mówię rumieniąc się.
- Jak się czujesz przed tymi wszystkimi zmianami? - pyta mężczyzna patrząc na mnie.
- Czuję totalne skołowanie, jednocześnie radość i smutek. - mówię cicho patrząc na widoki.
- To normalne w tej sytuacji. Ale spokojnie poczujesz spokój ducha, gdy już będziesz zadomowiona w nowym miejscu. - mówi Włoch z uśmiechem.
- Mam nadzieję, że tak będzie. - odpowiadam uśmiechnięta.
- Chodźmy do środka, zamówię jakieś śniadanie i możemy się szykować do podróży. - mówi Fabiano uśmiechając się do mnie.
- Dobrze, ubiorę się i zaraz wrócę. - mówię trzymając szlafrok.
- Ja nie narzekam na widoki. - mówi Włoch, a ja się rumienię, na co mężczyzna wybucha śmiechem.
- Tak, tak domyślam się, ale nie będziesz miał już na co się patrzeć. - mówię ze śmiechem.
- No to na to nie mogę pozwolić. - mówi mężczyzna łapiąc mnie w pasie i sadza sobie na kolanach i zaczyna mnie łaskotać.
- Fabiano proszę przestań. - mówię śmiejąc się i próbuje się wyrwać od łaskotek. Mężczyzna nadal mnie łaskocze i śmiejemy się we dwoje. Czuję jak mój szlafrok zjeżdża coraz niżej, więc od razu go poprawiam i staram się wyrwać spod palców Włocha.
- Proszę Fabiano, zrobię wszystko tylko przestań. - mówię płacząc że śmiechu.
- Skoro wszystko to przestanę. - mówi mężczyzna uśmiechając się do mnie. Po chwili biznesmen przestaje i dalej trzyma mnie na swoich kolanach patrząc mi w oczy. Wierce się pod jego spojrzeniem na co mężczyzna wciąga powietrze.
- Hope nie rób tak. - mówi mężczyzna tak seksownym głosem, że aż mnie ciarki przechodzą. Czuję jak coś wbija mi się w udo i od razu się rumienię. Chcę się podnieść, ale mężczyzna nadal mnie trzyma i patrzy to w moje oczy to na usta. Przygryzam wargę patrząc na Włocha, a on przesuwa dłonią po moim ciele i uwalnia moją wargę z zębów, przejeżdżając opuszkami po moich wargach. Po chwili czuję jego usta na swoich, a dłonie na pośladkach. Muska delikatnie moje usta jakby się bał, że ucieknę. Przez chwilę myśl o ucieczce gości w mojej głowie, ale czując jego usta na swoich zapominam o bożym świecie i oddaje jego pocałunki. Po gorącym pocałunku mężczyzna opiera swoje czoło o moje i wpatruje się w moje oczy.
- Od dawna to chciałem zrobić. - mówi Fabiano przejeżdżając dłonią po moim policzku. Rumienię się pod wpływem jego spojrzenia, ale naszą chwilę przerywa telefon Włocha, więc korzystam z okazji i uciekam do pokoju się ubrać. Zamykam drzwi i się o nie opieram. Nieświadomie przebiegam opuszkami po ustach. Uśmiecham się do siebie i ruszam w stronę walizki. Przebieram się w czarne legginsy i dużą bluzę z Myszką Minnie. Włosy zostawiam rozpuszczone i nawet się nie maluję. Chowam wszystkie rzeczy do walizki i razem z nią idę do salonu. Zajmuje miejsce na kanapie i czekam na Włocha. Przeglądam portale społecznościowe, odpisuje na wiadomości i komentuje zdjęcia bliskich znajomych. Słyszę kroki, więc podnosze wzrok patrząc na mężczyznę.
- Póki jeszcze mamy czas to może pójdziemy na spacer? - pyta mężczyzna patrząc na mnie.
- Jasne, z chęcią się przejdę ten ostatni raz. - mówię uśmiechając się nieśmiało.
Oboje ubieramy buty i wychodzimy z apartamentu. Mężczyzna cały czas otwiera mi drzwi lub puszcza mnie przodem na co się uśmiecham.
Wychodzimy na świeże powietrze i prowadzę Fabiano w moje ulubione miejsce w Nowym Jorku. Na szczęście hotel, w którym spędziliśmy noc nie jest daleko od niego.
- Gdzie mnie prowadzisz? - pyta młody mężczyzna patrząc na mnie.
- W moje ulubione miejsce. Tam jest tak ładnie i spokojnie. - odpowiadam z uśmiechem na twarzy.
- Jeśli będziesz się tak pięknie uśmiechać to szybko stamtąd nie pójdziemy. - mówi Fabiano śmiejąc się. Rumienię się i nic nie odpowiadam, a mężczyzna łapie moją dłoń i uśmiecha się do mnie.
Z jednej chce, by puścił moją dłoń, ale z drugiej czuje się tak przyjemnie i podoba mi się to.
- Jak się czujesz z myślą, że już od jutra mieszkasz w Mediolanie? - pyta mężczyzna uśmiechając się do mnie.
- Jeszcze nie wiem, powiem ci jutro jak już ochłone. - mówię, a Fabiano się śmieje.
- Nie bój się będzie dobrze, masz już jednego znajomego z Mediolanu, wkrótce dołączy do ciebie przyjaciółka z chłopakiem. - mówi Włoch uśmiechając się do mnie. Zmieniamy temat rozmowy na nasze pasje i cały czas albo ja albo Fabiano się śmiejemy. Gdy w końcu docieramy na miejsce siadamy na wielkiej skale i podziwiamy widoki nadal rozmawiając. Czas spędzony razem jest bardzo miły i pełen śmiechu. Cieszy mnie to, że poznałam Fabiano i go polubiłam.
- Nad czym tak myślisz? - pyta mężczyzna patrząc na mnie.
- Tak się zamyśliłam nad życiem. - odpowiadam cicho.
- Chodź musimy się już zbierać jeśli chcemy coś zjeść przed wyjazdem. - mówi Fabiano uśmiechając się do mnie.
- Nie jestem głodna, ale jeśli chcesz jeść to chodźmy. - mówię wstając ze skały.
- I tak coś zjesz, nie pozwolę ci nie zjeść. - mówi Włoch uśmiechając się do mnie tak słodko, że nie mogę przestać się patrzeć.
Po połowie godziny docieramy do hotelu, w którym się zatrzymaliśmy. Od razu kierujemy się do hotelowej restauracji i zajmujemy stolik. Po chwili podchodzi do nas kelner i podaje nam karty informując, że za niedługo do nas podejdzie. Przeglądam kartę dań, wiedząc, że nic nie chce.
- Hope weź chociaż sałatkę. - mówi Fabiano patrząc na mnie przenikliwie.
- Dobrze. - mówię po chwili wahania.
Podchodzi do nas kelner i zbiera nasze zamówienia i odchodzi, a my zajmujemy się rozmową na temat pracy.
- Powiedz mi, czy już dostarczyłaś wypowiedzenie? - pyta mężczyzna patrząc na mnie.
- Tak, ale nie osobiście. Wysłałam maila, bo ktoś z kadr odpowiedzialny za umowy jest na urlopie. - odpowiadam cicho.
- Najważniejsze, że masz to za sobą. - oznajmia Włoch kładąc swoją dłoń na mojej. Czuję rumience na twarzy, więc spuszczam głowę.
- A od kiedy ruszasz z porządkami w swojej siedzibie? - pyta Fabiano, a ja wzruszam ramionami.
- Sama nie wiem, najpierw chce znaleźć mieszkanie. - mówię uśmiechając się nieśmiało.
- Rozumiem, w razie czego pomogę ci. - mówi Włoch, a ja się uśmiecham.
- Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy. - odpowiadam, a mężczyzna wpatruje się w moje oczy i uśmiecha się.
- Przyjemność po mojej stronie. - odpowiada z wielkim uśmiechem.
Po kilkunastu minutach rozmowy podchodzi do nas ten sam kelner i podaje nam zamówione przez nas dania życząc nam smacznego. Podczas posiłku rozmawiamy na różne tematy nie patrząc na nic. Dobrze nam się rozmawia, co mnie cieszy, bo Fabiano to naprawdę dobry człowiek.
Po połowie godziny najedzeni wracamy do hotelu, by zabrać nasze rzeczy i ruszyć w stronę lotniska.
- Hope sprawdź czy masz wszystko, a ja zadzwonię po taksówkę. - mówi Włoch, a ja kiwam głową i idę do swojego pokoju w apartamencie.
Sprawdzam czy wszystko mam spakowane, a po upewnieniu się zabieram walizkę i wychodzę z pokoju. Fabiano już czeka, gdy tylko mnie zauważa od razu się uśmiecha.
- Chodź już wyjdziemy, zdamy klucze i czekamy na taksówkę. - mówi mężczyzna biorąc swoją i moją walizkę. Początkowo protestuje, ale Fabiano zapewnia mnie, że to nic takiego. Zamykam apartament i kierujemy się do windy. Droga do recepcji mija nam w ciszy, ale nie jest to niezręczna cisza. Mogę uspokoić swoje myśli, bo szczerze to stresuje mnie to, że wyjeżdżam stąd na zawsze, boję się że nie znajdę tak spokoju duszy.
- Hej co to za smutek na twojej twarzy? - pyta mężczyzna patrząc na mnie.
- Martwię się trochę. Boję się, że jednak nie będę tam szczęśliwa. - mówię spokojnie nie patrząc na biznesmena.
- Spokojnie, pomogę ci się odnaleźć. Jak tylko pewniej się poczujesz od razu będzie lepiej. - mówi Fabiano patrząc na podjeżdżającą po nas taksówkę.
- Miejmy nadzieję, zobaczymy co to będzie. - mówię cicho i wsiadam do samochodu.
Fabiano podaje kierowcy adres i po chwili stoimy w korku. Włoch rozmawia z mężczyzną za kierownicą, a ja zamyślona patrzę za okno. Staram się zapamiętać jak najwięcej, by mieć co wspominać.
Nawet nie zauważam kiedy podjeżdżamy pod lotnisko. Po chwili widzę rękę przed sobą, więc odpinam pas i wychodzę z auta.
- Ale się zamyśliłaś, o czym tak myślisz? - pyta Włoch patrząc na mnie.
- Chcę zapamiętać jak najwięcej ze swojego rodzinnego miasta. - odpowiadam szczerze.
- Rozumiem i wcale ci się nie dziwię. Jakbym był na twoim miejscu to robiłbym to samo. - mówi Fabiano przytulając mnie. Uśmiecham się nieśmiało i razem kierujemy się w stronę hali odprawowej. Na miejscu jest już Danielle z Jake'em. Gdy tylko zauważam dziewczyne na moich ustach kwitnie uśmiech.
Dziewczyna od razu się do mnie przytula i wita się z nami.
- Hope i jak się czujesz przed wyprowadzką stąd? - pyta Jake patrząc na mnie uważnie.
- Mam mieszane uczucia. Trochę się boję, ale i się cieszę. - mówię po chwili zastanowienia się.
- Nie martw się kochana będzie co ma być. - mówi moja przyjaciółka przytulając mnie mocniej.
- No tak, a jeszcze trochę i my się przeprowadzimy do Mediolanu to razem będziecie latać po sklepach. - mówi Jake, a ja się uśmiecham.
- Żebyś wiedział skarbie. Pierwszy weekend jak już tu zamieszkamy spędzę z Hope w galeriach. - mówi Danielle całując swojego chłopaka w policzek. Uśmiecham się smutno na ich widok i udaję, że szukam czegoś w torebce. Rozmowa wraca na temat przeprowadzki, a ja stresuje się nieco mniej. Po kwadransie zapowiadają odprawę naszego lotu, więc wszyscy kierujemy się w stronę hali odpraw. Nie rozmawiamy, bo przez tłok jaki panuje na lotnisku i tak niewiele byśmy słyszeli. Gdy kończymy odprawę ustalamy, że idziemy do kawiarni na kawę i jakieś ciastko, bo Danielle ma ochotę na coś słodkiego.
- Hope ty nadal jesz tak mało? - pyta cicho moja przyjaciółka, gdy zostajemy na chwilę same.
- Czasem tylko, Fabiano wziął sobie za cel pilnowanie mojej diety. - mówię, a Danielle się uśmiecha.
- On na ciebie leci. Popatrz jak on na ciebie patrzy. Jakby widział ósmy cud świata.
- mówi moja przyjaciółka z wielkim uśmiechem, a ja kieruje wzrok na bruneta i zauważam, że mężczyzna ciągle się na mnie patrzy.
- Danielle boję się tego. - mówię cicho patrząc w blat stolika.
- Ale czego kochana? - pyta Danielle patrząc na mnie oczekująco. Chwilę zbieram myśli, bo nie wiem czy to powiedzieć czy nie.
- Boję się, że się w nim zakocham, a on znajdzie inną i będę cierpieć. - mówię cicho patrząc w blat stolika.
- Hope nie bój się kochana, on jest w ciebie zaopatrzony jak w obrazek, tak jak Jake we mnie. Pamiętasz jak to samo mi mówiłaś? - pyta kobieta patrząc na mnie.
- Pamiętam. - mówię z uśmiechem przypominając sobie sytuację. Z uśmiechem rozmawiamy już o innych tematach.*Fabiano*
W kawiarni zostawiamy Hope i Danielle przy stoliku i idziemy zamówić dla nas kawy i jakieś słodkie przekąski.
- Podoba ci się. - mówi Jake patrząc na mnie.
- Kto? - pytam odwracając wzrok od pięknej kobiety.
- Hope, widać to gołym okiem. - mówi mężczyzna z uśmiechem.
- W sumie to urocze, przypominacie mi nas z początku. - ciągnie dalej swoją wypowiedź, a ja się uśmiecham.
- No cóż jest urocza, piękna i mądra. - odpowiadam z uśmiechem.
- Jest i dlatego moja kobieta się z nią przyjaźni. Lojalniejszej osoby nie znajdziesz, ale musisz na nią uważać. Wiele przeszła w swoim życiu. Może kiedyś ci o nich powie. Jednak musisz też uważać, bo wielu facetów obok niej się kręci. - mówi Jake odbierając zamówienie od kobiety za ladą.
- Zauważyłem już we Włoszech. - mówię kierując się z mężczyzną w stronę stolika, przy którym siedzą kobiety. Przez przypadek słyszymy o czym kobiety rozmawiają.
Ale czego kochana? - pyta Danielle patrząc na Hope oczekująco. Widzę że dziewczyna się zastanawia czy coś powiedzieć
- Boję się, że się w nim zakocham, a on znajdzie inną i będę cierpieć. - mówi cicho patrząc w blat stolika, a ja mam ochotę coś powiedzieć, ale powstrzymuje mnie Jake.
- Hope nie bój się kochana, on jest w ciebie zaopatrzony jak w obrazek, tak jak Jake we mnie. Pamiętasz jak to samo mi mówiłaś? - pyta kobieta patrząc na blondynkę.
- Pamiętam. - odpowiada Hope i dziewczyny zaczynają rozmawiać, a my się dosiadamy i podajemy kawy. Wszyscy zaczynają pić co chwilę coś mówiąc, a ja zastanawiam się nad słowami Jake'a i Hope. Muszę jej pokazać, że mi na niej zależy, ale nie za szybko by się nie wystraszyła.
Kończymy pić kawę w momencie, gdy otwierają nasze przejście, więc zbieramy nasze rzeczy i idziemy do bramki. Po okazaniu kart pokładowych możemy udać się do samolotu, by zająć nasze miejsca. Hope siedzi przy oknie, Danielle i Jake kawałek od nas. Kobiety uśmiechają się do siebie i siadają.
- Nie będzie ci przeszkadzało, gdy zasnę? - pyta blondynka patrząc na mnie.
- Nie, spokojnie możesz zasnąć. - odpowiadam z uśmiechem. Gdy tylko wznosimy się w powietrze Hope zasypia oparta o moje ramię, a ja razem z nią.Tak wiem dawno mnie tu nie było. Ale jestem tak zabiegana i tak bardzo nie mam weny, że nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział. Mam nadzieję, że chociaż ten się podobał.
Jeśli widzisz jakieś błędy to napisz, a na pewno poprawię.
Miłego dnia ❤️
CZYTASZ
Bądź moją miłością
Roman d'amourHope Wood to dwudziestoczteroletnia modelka. Kobieta ma na swoim koncie dużo sesji u boku sławnych ludzi, kocha to co robi i wkłada w to wiele serca, aczkolwiek ostatnio nieco mniej niż na samym początku. Coraz częściej myśli o porzuceniu modelingu...