Nazywam się Hope Wood i jestem dwudziestoczteroletnią modelką. Od dziecka lubiłam być fotografowana, więc mama pomagała mi dbać o siebie, bo uważała że o marzenia trzeba walczyć. Teraz, gdy jej już nie ma jestem fotomodelką i czuję, że jest ona ze mnie dumna, gdziekolwiek teraz jest. Od piętnastego roku życia mieszkam z babcią, bo mama poznała jakiegoś mężczyznę i uciekła z nim nie wiadomo gdzie. Nie odzywała się do mnie, ale nie mam jej tego za złe. Dzięki niej postanowiłam walczyć o swoje marzenia i od sześciu lat spełniam się w tym co kocham. Seniorka mnie wspiera, bo wie jak ważne to dla mnie jest.
Jednak teraz jestem zmęczona tą pracą i mam jej dość. Wcześniej każda sesja mnie cieszyła, a teraz tylko z nielicznych się cieszę. Marzę o tym by otworzyć własną działalność. Chciałabym otworzyć własny salon mody, w którym powstawałyby kolekcje zaprojektowane przeze mnie. Jednak póki co mogę o tym tylko marzyć.
A dziś jest dzień, w którym po raz pierwszy od stycznia mam wolne. Jest początek jesieni, dwudziesty drugi września i mimo tego, że mam wolne śpię tylko do ósmej rano. Pierwsze co robię po wstaniu z łóżka to ubranie szlafroka i otwarcie okna w pokoju. Chwilę patrzę na okolicę i zauważam szczegóły, których na codzień nie widziałam. Po chwili schodzę na dół i głaszcze wiekowego kota babci.
- Cześć babciu. Jadłaś już? - pytam witając się z babcią.
- Cześć kochanie. Jadłam już, ale zrobiłam Ci sałatkę. - staruszka odpowiada mi patrząc na mnie.
- Dziękuję, dziś mam wolne to może pojedziemy nad jezioro? - pytam uśmiechając się do mojej opiekunki.
- Pewnie kochanie, niestety nie pójdziemy na spacer, bo kolana już nie te. - odpowiada starowinka na co smutno się uśmiecham. Babcia ma już osiemdziesiąt pięć lat i boję się, ze wkrótce może jej zabraknąć, a ona tak dużo dla mnie zrobiła.
- Wiem, ale przynajmniej nad jeziorkiem posiedzimy. Zrobię Ci kawę, bo jak znam życie jeszcze nie piłaś. - śmieję się robiąc kobiecie i sobie kawę. Po kilku minutach kładę na stole obie kawy i zabieram się za jedzenie sałatki z piersią z kurczaka.
- Jak długo masz wolne? - pyta babcia.
- Niestety tylko dziś. Jutro jadę na sesję na plaży. - odpowiadam kończąc jeść śniadanie.
- Szkoda, ale rozumiem. To twoje marzenie kochanie. - staruszka mówi z uśmiechem.
- To ja idę się ubrać i jedziemy. - mówię idąc do góry. W pokoju biorę z szafy biały crop top i jeansowe spodenki i idę do łazienki. Ubieram ubrania i delikatnie się maluję. Włosy czeszę w luźnego warkocza i wychodzę z łazienki. Biorę torebkę z portfelem, telefonem, kluczami i okularami przeciwsłonecznymi i wychodzę z pokoju.
Na dole widzę babcię gotową do wyjścia.
- To jedziemy? - pytam babcię uśmiechając się do niej.
- Oczywiście kochanie. W końcu cały dzień spędzimy razem. Mam koszyk z przekąskami i koc. - odpowiada babunia, a ja się cicho śmieję. Ubieram sandałki i razem z babcią wychodzę z domu. Od razu kierujemy się do mojego samochodu.
- Daj babciu ja to dam do bagażnika, a Ty siadaj. - mówię biorąc koszyk i chowam to do bagażnika. W tym czasie starsza kobieta siada na siedzeniu pasażera, a po chwili ja siadam na miejscu kierowcy. Po chwili dyskusji na temat muzyki, włączam radio i ruszam z miejsca.
- Tak dawno nigdzie z Tobą nie byłam, że zapomniałam jak dobrze jeździsz. - mówi moja opiekunka, a ja się śmieje.
- Tak też mi tego brakuje. - odpowiadam smutniejąc.
- A jak praca? Co macie w planach dalej? - pyta staruszka.
- Za tydzień lecimy do Paryża na trzy dni, z czego jeden będzie wolny. Później za dwa tygodnie mamy Sztokholmu na tydzień i dwa dni wolne w tym. - odpowiadam.
- Nie jest tak źle, bo skoro będzie wolne to coś zobaczysz. Przywieź mi coś z obu miast okay? - pyta kobieta, a ja się uśmiecham.
- Pewnie że Ci coś przywiozę. Nawet bez Twojego pytania bym Ci przywiozła, zresztą jak zawsze. - mówię, a babcia zaczyna się śmiać. Tak to jest fakt, kobieta zawsze ma wiele prezentów ode mnie.
Po połowie godziny wreszcie jesteśmy nad jeziorem i staruszka wychodzi jako pierwsza.
- Uwielbiam to miejsce. - mówi babcia, a ja się uśmiecham.
- To gdzie siadamy? - pytam biorąc rzeczy z bagażnika.
- To może tutaj. - odpowiada moja opiekunka wskazując miejsce. Od razu rozkładam koc i zdejmując buty siadam na nim.
- Nadziejko moja jak chcesz to idź się kąpać. - mówi staruszka uśmiechając się do mnie. Lubię, gdy nazywa mnie nadziejką.
- Nie chcę babciu. Nie ubrałam stroju, a w bieliźnie nie wskoczę. - odpowiadam wesoło i patrzę na wodę.
- No tak strój to co innego. - śmieje się moja babcia.
- Opowiedz mi jak poznaliście się z dziadkiem. - proszę starszą kobietę.
- Kochanie słyszałaś tą historię setki razy. - mówi kobieta, a ja się śmieje.
- Ale ją lubię. Proszę babciu. - mówię patrząc na babcię oczami ala kot ze Shreka na co kobieta się śmieje.
- No dobrze. Opowiem Ci po raz kolejny. To było w tysiąc dziewięćset pięćdziesiąty roku. Miałam wtedy osiemnaście lat i razem z koleżankami byłam tutaj nad jeziorem na ognisku. Nie spodziewałam się, że będą tu jacyś nieznani mi ludzie, ale jak zwykle moje znajome mnie zaskoczyły. - śmieje się babcia popijając sok pomarańczowy.
- Początkowo nie chciałam się bawić, bo się wstydziłam, ale po wypiciu jednego piwka troszkę się rozluźniłam. Dziadek w tym czasie rozglądał się po wszystkich zebranych. W pewnym momencie spojrzał na mnie, powiedział coś kolegom i zaczął iść w moim kierunku, ale ja tak się wystraszyłam, że zaczęłam iść do tego tam domku, bo tam były moje kumpele. Przy samych drzwiach się obróciłam i zauważyłam, że wrócił do znajomych. Zapytałam Sophie czy możemy już wracać do domu, ale ona chciała jeszcze zostać. W końcu ją uprosiłam i zaczęłyśmy się kierować w stronę drogi do domu. Dziadek stanął obok mnie z kolegami i powiedział, że nas odprowadzą, bo to strach po nocy wracać. Gdy nas odprowadzili Twój dziadzio powiedział, że jeszcze będę jego. No ale potem przez cztery lata to nie widziałam, więc oczywistym było dla mnie, że wyjechał. - opowiada babcia z wielkim uśmiechem.
- Po czterech latach przyszedł do mojego domu z bukietem kwiatów i poprosił moją mamę, by mnie zawołała. Zdziwiona wyszłam na ganek i zobaczyłam go uśmiechającego się do mnie. Powiedział, że mówił że będę jego i zaprosił mnie na randkę. Pierwszą randkę spędziliśmy tutaj, następne były w różnych szalonych miejscach. Po dwóch latach poprosił mnie o rękę, nie powiem, że się tego spodziewałam, bo między nami było różnie, ale mimo to bardzo go kochałam. Popłakałam się ze szczęścia. - widzę, że kobieta ociera łzy, więc ją przytulam.
- No ale przyjęłam jego oświadczyny. Ślub był dla mnie jak ze snów. Lepszego wymarzyć sobie nie mogłam. Byliśmy razem sześćdziesiąt lat, czasem było źle, ale najczęściej było dobrze. Tylko Bóg mi to przedwcześnie zabrał zresztą sama wiesz. - dokańcza staruszka patrząc na mnie.
- Uwielbiam tą historię. Też tęsknię za dziadkiem. - mówię przytulając kobietę.
- Zbierajmy się kochanie. Zaczyna padać. - mówi babcia, a ja zauważam padający deszcz. Razem z nią zbieram rzeczy i idziemy do samochodu. Wsiadamy do auta i jedziemy do domu całą drogę rozmawiając o różnych sprawach życia codziennego. Pół godziny później jesteśmy już w domu i postanawiamy razem zrobić obiad.Wstawiam pierwszą część opowiadania. Mam nadzieję, że Wam się spodoba ❤
Pozdrawiam impitoyablex ❤❤
CZYTASZ
Bądź moją miłością
RomanceHope Wood to dwudziestoczteroletnia modelka. Kobieta ma na swoim koncie dużo sesji u boku sławnych ludzi, kocha to co robi i wkłada w to wiele serca, aczkolwiek ostatnio nieco mniej niż na samym początku. Coraz częściej myśli o porzuceniu modelingu...