~1~

2.2K 157 174
                                    

- Frank, pośpiesz się ! Nie mamy całego dnia, a tata chciałby dojechać jeszcze przed wieczorem - krzyknęła z samochodu Linda Iero. Cudowna kobieta. Jednak jej syn, szesnastoletni Frank Anthony Iero, nie zamierzał nigdzie się spieszyć. Szczerze, chłopak ze wszystkich sił starał się opóźnić przyjazd do Jersey City.

Zapytacie - dlaczego ?

Otóż Frank uwielbiał swoje małe miasteczko na obrzeżach stanu New Jersey i najchętniej zostałyby tam już na zawsze. Niestety, ojciec Franka dostał posadę architekta w Jersey City i chcąc nie chcąc, musiał przeprowadzić się do nowego mieszkania, które dostał od firmy.

Frank nie przepadał za zmianami, także rodzice na siłę musieli wpakować go do samochodu, bezpiecznie zapinając chłopaka w pasy na wypadek, gdyby ten miał zamiar wyskoczyć na środku autostrady.

Iero siedział naburmuszony całą drogę, słuchając w słuchawkach swojej muzyki. Nie zważał również na to, że siedzący z przodu rodzice słyszeli każde mocniejsze szarpnięcie gitary, które słychać było na puszczonych na maksa słuchawkach.

Nie myślcie sobie, że Frank jest typem buntownika, bad boya i tym podobnych. Otóż Frank jest EMO. Chodzi w czarnych, porozciąganych swetrach, tego samego koloru podziurawionych jeansach i zniszczonych trampkach. Wiadomo w jakim kolorze, więc oszczędzę sobie tych informacji. Na domiar tego młody Iero, pomimo licznych sprzeciwów, gróźb, a nawet siły, podkrada mamie eyeliner i używa go w nadmiernych ilościach, rysując nim idealne, grube kreski.

Frank nigdy nie czuł potrzeby kontaktu z rówieśnikami. Może dlatego elita z jego dawnej szkoły nazywała go Pedałem, Gejem, Pisiurkiem i innymi przezwiskami, których nie wymienię, ponieważ książka ta nie jest 18+. Możecie w myślach dopowiedzieć je sobie sami.

Wróćmy więc do teraźniejszości.

Iero wyrzucił papierek po hot- dogu i niechętnie ruszył w stronę stojącego pod budynkiem stacji samochodu. Szatyn wcisnął ręce do kieszeni spodni, ponieważ mimo letnio- jesiennej pory roku bywało już chłodno. Z niechęcią i wymalowaną na twarzy obojętnością przemieszaną z chęcią zabicia każdego, kto tylko wejdzie mu w drogę, wsiadł do samochodu, zatrzaskując za sobą z całej siły Bogu Ducha winne drzwi.

- Musisz tak trzaskać ? - spytał ojciec Franka, który siedział na miejscu kierowcy, podpierając głowę na zaciśniętej pięści - Pasy zapinaj

Frank patrząc się z żądzą mordu na odbicie ojca w lusterku, zapiął pas i zręcznie włożył słuchawki do uszu. Od razu usłyszał kojącą dla niego muzykę Green Daya. Iero przymknął oczy i zadowolony oparł się wygodnie o podgłówek.

***

Well maybe I'm the faggot America

- Frank ?

I'm not a part of a redneck agenda

- Frank ?!

Now everybody do the propaganda

- Frank !

And sing along to the age of paranoia

Nagle Frank poczuł, jak dźwięki gitary oddalają się. Zaciekawiony nagłym przerwaniem jego ulubionej piosenki otworzył jedno oko.

- Mówi się do ciebie ! - prychnęła Linda, trzymając w dłoni jedną ze słuchawek.

- Przepraszam - Frank podniósł się i zastopował piosenkę - Co chciałaś ?

- Za chwilę dojedziemy na miejsce. Lepiej żebyś zaczął się już szykować - wskazała brodą na porozwalane na tylnych siedzeniach komiksy, paczkę żelków i puste puszki po Coca Coli. Iero sięgnął po leżący mu pod nogami plecak i wszystkie klamoty niechlujnie wrzucił do środka.

Bury Me In Black • FrerardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz