Frank stanął przy swoim stoliku i postawił na nim tacę z obiadem. Zadowolony usiadł na nieco twardej ławce i z radością chwycił w swoje małe rączki hamburgera. Już miał ugryźć, kiedy ktoś wpadł na stołówkę, wrzeszcząc jego imię. Iero jęknął cicho, kiedy rozpoznał głos Mikey'ego.
- Rozumiesz, że ten debil raczył się do mnie odezwać ? - zaśmiał się sarkastycznie blondyn, rzucając swój plecak na stolik i o mały włos nie przewracając tacy Franka.
- No i o czym gadaliście ? - Iero dyskretnie odsunął swój obiad od plecaka i rzucił pytające spojrzenie w stronę Waya, od którego emanowała złość i agresja.
- Gadaliśmy ? Ty jesteś normalny ? - Mikey podparł czoło ręką i oparł ją o stolik - Z nim się nie da normalnie porozmawiać
- Jezu, Mikes... Gerard się stara, próbuje odnowić z tobą kontakty. Spróbuj być dla niego nieco milszy - Frank w końcu wgryzł się w swoją kanapkę.
- Nie, nie jesteś normalny - Way pokręcił głową, wlepiając swoje wielkie ślepia w chłopaka.
- Właśnie, że jestem - odłożył jedzenie i pochylił się w jego stronę - I uważam, że powinieneś z nim porozmawiać na spokojnie
- Dlaczego trzymasz jego stronę ?! - wrzasnął - Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi !
- Bo jesteśmy
- Więc powinieneś stać po mojej stronie - fuknął.
- Zawsze stoję po twojej stronie, Mikey, ale w tej sprawie niestety muszę przenieś się na stronę Gerarda - Frank próbował dotrzeć do niego na spokojnie.
Młodszy Way nic nie odpowiedział. Nadal nie zmieniając pozycji, wlepił swój wzrok w plastikowy stół, nie zwracając uwagi na Frankiego.
Iero westchnął, wstał od stołu i podsunął mu swojego nadgryzionego hamburgera.
- Zjedź, bo bardzo schudłaś, anorektyczko - złapał swój plecak i skierował się do wyjścia. Nogi same powiodły go na trybuny, gdzie, jak się spodziewał, siedział Gerard.
Podszedł do niego i delikatnie dotknął jego ramienia. Way podskoczył przestraszony i spojrzał swoimi błyszczącymi od łez oczkami na Franka.
- Czemu płaczesz ? - spytał Iero, siadając obok niego. Gerard szybko przetarł oczy rękawem bluzy, głośno pociągając nosem. Frank po raz pierwszy widział go w takim stanie.
- Próbowałem, Frankie - zaszlochał - Naprawdę chciałem z nim porozmawiać, przeprosić - pojedyncza łza skapnęła na beton - A on nawrzeszczał na mnie i powiedział, że nie chce mnie znać. Wykrzyczał mi to prosto w twarz... mój własny brat...
Iero przysunął się do niego i delikatnie objął Waya ramieniem. Gerard od razu przyjął przyjacielski gest chłopca i oparł głowę o jego bark.
- Jest strasznie uparty. Ja też staram się go przekonać, ale nic nie pomaga - odparł nieśmiało Frank, głaskając lekko ramię szatyna i wtulając głowę w jego kruczoczarne włosy.
- Tak bardzo chcę go mieć przy sobie, ale nie mogę wrócić i nie sądzę, że to zrobię - odezwał się cicho, przymykając oczy.
- Ale... dlaczego nie możesz wrócić ?
- To zbyt skomplikowane, Frankie. Ale może kiedyś ci opowiem - westchnął - Wszystko ci opowiem
- A gdzie tak w ogóle mieszkasz ? Masz jakieś mieszkanie, śpisz u znajomych ?
- Nie mogę ci powiedzieć... przepraszam
Nagle do ich uszu dotarł dźwięk, sygnalizujący koniec przerwy. Gerard niechętnie wydostał się z objęć niższego i podniósł się z miejsca. Oboje ruszyli do szkoły w milczeniu i rozeszli się do swoich klas.
CZYTASZ
Bury Me In Black • Frerard
أدب الهواةRodzice szesnastoletniego Franka Iero kupują dom i wraz z synem przeprowadzają się do Jersey City. Młody chłopak zaczyna naukę w nowej szkole, poznaje nowych znajomych i natrafia na pewnego szatyna, który od razu budzi w nim nieznane dotąd uczucia...