W poniedziałek Frank przyszedł do szkoły z zamiarem znalezienia Gerarda i porozmawiania z nim, nawet jeśli ten będzie chciał za wszelką cenę się wymigać. Iero pragnął pomóc Mikey'emu i spróbować przekonać starszego Waya do powrotu do domu. Albo przynajmniej do odnowienia kontaktu z bratem. Postanowił złapać szatyna po lekcjach, kiedy nikogo nie będzie już w szkole. Miał nadzieję, że uda mu się cokolwiek zdziałać...
Dzisiaj na zajęciach Frank był sam. Młodszy Way nie przyszedł do szkoły. Iero było bardzo szkoda przyjaciela i nie mógł dłużej patrzeć, jak ten cierpi. Jak na szpilkach wyczekał do dzwonka oznajmiającego przerwę obiadową. Spakował swoje rzeczy do plecaka i wyszedł z klasy. Od razu pobiegł na trybuny i nie patrząc nawet na czarną istotkę na nich siedzącą, zbiegł na sam dół i zręcznie przeskoczył nad barierką, lądując po drugiej stronie na murawie stadionu. Grupka cheerleaderek patrzała na niego z zachwytem, kiedy ten podniósł się z ziemi i podszedł do jednej z dziewczyn- czarnowłosej Jamii.
- Hej ! Mogę zająć ci chwilkę ? - przywitał się z dziewczyną.
- Jeśli to będzie tylko chwilka, to pewnie - uśmiechnęła się do niego i razem odeszli na ubocze - No więc o czym chciałeś pogadać ?
- Chodzi o ciebie i Gerarda - odparł bardzo poważnie, krzyżując ręce na piersi.
- Nie, nie jesteśmy razem - odpowiedziała od razu.
- Nie o to mi chodzi - wywrócił oczami - Przyjaźnicie się, prawda ?
- Wątpię, żeby można było to nazwać przyjaźnią. Od czasu do czasu zamienimy parę słów
- A wiesz gdzie mieszka ? Potrzebuję jego adres - ściszył głos na wypadek, gdyby siedzący na górze Gerard miał wyjątkowo czuły słuch.
- Nie wiem, nie mówił mi nigdy. A nie możesz go o to po prostu zapytać ? Siedzi przecież o tam - machnęła w stronę czarnej kulki pomponem. Frank szybko zareagował i złapał dłoń dziewczyny.
- Nie pokazuj w jego stronę - syknął - Nie może się dowiedzieć, że rozmawiam z tobą o nim
Jamia zlustrowała stojącego przed nią chłopaka od góry do dołu, jednak nic nie odpowiedziała.
- Potrzebuję ten adres, a tak jakby... Gerard nie chce ze mną rozmawiać. Może mogłabyś mi w tym pomóc ? To jest poważna sprawa. Chodzi o Mikey'ego
- Zobaczymy... ale nic nie obiecuję. Ciężko z niego cokolwiek wyciągnąć - westchnęła - Wybacz Frank, ale muszę wracać. Złapiemy się kiedyś na przerwie - pomachała mu pomponem i wróciła do grupki cheerleaderek.
Iero ruszył w drogę powrotną, ignorując przeszywające spojrzenie Waya.
***
Już po zakończeniu lekcji, Frank usiadł skulony na ławce przed szkołą, z której miał dobry widok na wyjście. Po dłuższej chwili tak jak się spodziewał, z budynku wyszedł Gerard. Iero naciągnął na głowę kaptur i założył swoje przeciwsłoneczne okulary.
Dlaczego ?
Postanowił na razie nie narażać się Wayowi i nie zaczynać z nim rozmowy. W zamian zadecydował, że będzie go śledził. Może w ten sposób uda mu się odnaleźć kryjówkę chłopaka.
Tak więc Frank ruszył ,tak jak w filmach gangsterskich, które niegdyś oglądał z dziadkiem, za Gerardem, pilując, żeby nie nie zbliżyć się zanadto do swojego celu. Na całe szczęście Way nie spodziewał się chyba, że mały, wścibski przyjaciel jego brata go śledzi i póki co ani razu się nie obejrzał.
Po chwili czarnowłosy skręcił w boczną uliczkę. Iero postąpił tak samo i tym samym wszedł na drogę prowadzącą na... cmentarz ?
No raczej, skoro po chwili jego oczom ukazała się wielka tabliczka z napisem CMENTARZ CENTRALNY.
Czyli Gerard mieszkał na cmentarzu ? Spał z trupami ?
Na samą myśl o tym Frank dostał dreszczy. Przecież to jest takie straszne miejsce... Chociaż po Gerardzie można się spodziewać wszystkiego.
Way otworzył furtkę i wszedł na plac. Ściągnął z głowy kaptur i wszedł do niewielkiego budynku, stojącego zaraz przy wejściu. Iero podczołgał się pod jedno z okien gmachu, które było lekko uchylone. Delikatnie wychylił się i zajrzał przez przykurzoną szybę. Zauważył, że oprócz Gerarda w środku znajdował się jakiś mężczyzna.
- Witaj Steve - przywitał się Way, rzucając swój plecak w kąt - Kogo dzisiaj mamy ?
- Kobieta. Trzydzieści siedem lat. Samobójczyni. Najprawdopodobnie dała sobie kulkę w łeb - odparł jego towarzysz - Ubranie masz jak zawsze w szafie. Tylko pośpiesz się. Za dziesięć minut mamy się stawić pod kaplicą - Steve wziął z szafy jakiś worek i razem z nim udał się do drugiego pomieszczenia.
Gerard zdjął z siebie kurtkę i odwiesił ją na wieszak. To samo uczynił ze swoją bluzą. Kiedy ściągał koszulkę, Frank wciągnął gwałtownie powietrze. Way chyba to usłyszał i odwrócił się w stronę okna. Jednak Iero w ostatniej chwili schował głowę pod parapetem. Serce biło mu jak młot. Niewiele brakowało, a zostałyby przyłapany. Musi być ostrożniejszy.
Odczekawszy chwilę, podciągnął się do okna z powrotem. Zauważył, że Gerard ubrał już białą koszulę oraz czarne, garniturowe spodnie. Zakładał właśnie marynarkę w tym samym, czarnym odcieniu. Zapiął ostatni guzik i schylił się, żeby zawiązać swoje hebanowe pantofle. Spojrzał w zawieszone na szafie lusterko i przytaknął z uznaniem. Następnie na swoje blade ręce wcisnął białe jak śnieg rękawiczki.
- Gotowy ? - znowu pojawił się jego towarzysz, ubrany w taki sam strój.
- Gotowy. A gdzie reszta ? - spytał, sięgając do szafy po ostatni element garderoby- czarny kapelusz.
- Już na nas czekają. Podobno to była ich jakaś znajoma i przyszli wcześniej się z nią pożegnać - mężczyzna wyjął z szafy swój kapelusz i zagarnął Gerarda do wyjścia. Frank puścił się parapetu i szybko schował się w rosnącym obok krzewie. Widział, jak Steve zamyka drzwi, a Gerard wciska na głowę swój kapelusz. Wyglądał w nim zabójczo.
Po chwili oboje ruszyli w stronę stojącej obok kaplicy.
***
Frank czekał godzinę na ich powrót. W końcu usłyszał dźwięki marsza pogrzebowego. Zajął swoją pozycję w krzaku i oglądał.
Przez niewielką furtkę cmentarną weszli żałobnicy, którzy na swoich barkach nieśli trumnę, wykonaną z ciemnego drewna. Każdy z nich był ubrany w czarny garnitur i kapelusz.
Na przedzie szedł nie kto inny, jak Gerard Way.
No i co myślicie ? ( tak, będę was o to pytać pod każdym rozdziałem )
Miłego !
- Milky ♥
CZYTASZ
Bury Me In Black • Frerard
FanfictionRodzice szesnastoletniego Franka Iero kupują dom i wraz z synem przeprowadzają się do Jersey City. Młody chłopak zaczyna naukę w nowej szkole, poznaje nowych znajomych i natrafia na pewnego szatyna, który od razu budzi w nim nieznane dotąd uczucia...