Frank obudził się czując promieniujący ból wzdłuż kręgosłupa. Zdecydowanie spanie na podłodze mu nie służy. Z trudem przeturlał się na drugi bok, odwracając się w stronę łóżka.
Gerard już nie spał. Siedział skulony w kącie łóżka z nogami podciągniętymi pod brodę i twarzą schowaną między nimi. Frank ociężale podniósł się z posłania i wdrapał się na łóżko. Usiadł na nim, krzyżując nogi i dotykając delikatnie bladego ramienia przyjaciela. Szatyn od razu podniósł głowę i spojrzał zapłakanymi oczami na zatroskaną twarz Iero.
- Tak bardzo cię przepraszam... - wyszeptał, spuszczając głowę. Frank bez słowa przyciągnął do siebie Waya, przyciskając swój policzek do jego. Gerard mocno chwycił młodszego i wtulił się w niego, dając upust łzom. Chłopak głośno łkał, spazmatycznie łapiąc oddech - Przepraszam...
- Daj spokój, Gee - powiedział łagodnym tonem, głaskając czule jego krucze włosy - Nie masz za co przepraszać
- Właśnie, że mam, Franiu ! Wypiłem za dużo, a ty musiałeś to wszystko oglądać... Nie musiałeś mi pomagać. Trzeba było mnie tam zostawić, żebym upił się na śmierć ! - załkał, zaciskając palce na czarnej koszulce młodszego.
- Nie mogłem... - wyszeptał - Nie mogłem ci nie pomóc
- Pomogłeś mi już tak wiele razy, a ja tyle samo razy cię zawiodłem - wyłkał.
- I będę ci pomagać nadal - odparł cicho, przymykając oczy i zatapiając ręce w jego włosach - Przejdziemy przez to razem
- Jesteś aniołem, Frank - wyszeptał wprost do jego ucha - A ja jestem pieprzonym, ochlanym dupkiem
- Każdemu mogło się to zdarzyć - próbował wytłumaczyć.
- Iero - westchnął - Nie wiesz wszystkiego. Przez ostatni tydzień chodziłem zalany w cztery dupy. Byłeś chory, więc nie mogłeś mnie kontrolować. Paskudnie to wykorzystałem. Przepraszam...
- Skończ już - Frank złapał twarz szatyna w swoje małe rączki i spojrzał prosto w jego wielkie, zielone oczy - Jesteś cudowny. Z nałogów da się wyjść, pamiętaj o tym - westchnął, zakładając pasmo jego włosów za ucho - Pomogę ci
- Jesteś głupi, że to robisz. Przeze mnie straciłeś przyjaciela...
- Jestem głupi dla ciebie - uśmiechnął się do niego łagodnie - A o Mikey'ego się nie martw. Jak wróci, pogadam z nim. Mamy dużo do wyjaśnienia
- Obiecuję, że kiedy tylko wyjdę na prostą, zabiorę cię gdziekolwiek będziesz chciał - posłał mu swój uroczy uśmiech - Kanada, Meksyk, Hawaje... albo na hot-doga do budki za rogiem
- Wcale nie musisz - zaśmiał się - Wystarczy, że dasz mi słowo, że nie dotrzymasz swojej obietnicy z poprzedniego wieczoru
- Boże - jęknął - Co głupiego powiedziałem ?
- Oj, bardzo dużo rzeczy. Ale obiecałeś mi, że na święta zatańczysz dla mnie taniec erotyczny w stroju mikołaja
- Definitywnie cofam wszystko, co powiedziałem wczoraj - zaśmiał się, choć na jego policzki wpłynął delikatny rumieniec.
- Wszystko ?
- Wszystko
***
Na szczęście był piątek i rodzice Franka o tej godzinie byli już w pracy, więc Iero nie musiał kryć obecności swojego gościa. Oboje przebrali się, wzięli prysznic i zjedli śniadanie, oglądając kanały muzyczne w telewizji. Około południa Gerard musiał jednak iść do pracy. Zamknęły się za nim drzwi, a Frank znowu poczuł tą niewyobrażalną pustkę...
CZYTASZ
Bury Me In Black • Frerard
FanficRodzice szesnastoletniego Franka Iero kupują dom i wraz z synem przeprowadzają się do Jersey City. Młody chłopak zaczyna naukę w nowej szkole, poznaje nowych znajomych i natrafia na pewnego szatyna, który od razu budzi w nim nieznane dotąd uczucia...