~18~

889 137 57
                                    

Czy... czy on mówił na serio ?

A może Frank nadal się nie obudził ? Tak na prawdę nie zabrakło mleka, nie poszedł do sklepu, nie podsłuchał rozmowy sprzedawcy, nie zobaczył Gerarda pijanego, a on sam nie powiedział... że go kocha ?

Tysiące pytań kłębiło się pod jego czarną czuprynką, jednak żadnego z nich nie wypowiedział głośno. Bał się, że to może nie być sen i tylko wygłupi się przed Gerardem.

No właśnie - Gerard

Stał na przeciwko Franka, dzieliła ich jedynie kałuża mleka. Patrzył mu prosto w oczy ciężko oddychając, jakby nie mógł uwierzyć, że wypowiedział te trzy słowa na głos. Iero zauważył, jak ręce mu drżały i ciężko przełknął ślinę. Panowała wokół nich niezręczna cisza, przerywana od czasu do czasu hałasem, jaki wywołała przejeżdżająca obok ciężarówka.

W końcu Frank drgnął nieśmiało. Wyminął białą kałużę oraz Gerarda i zgarbiony ruszył w stronę rudery. Rozglądał się po złomowisku, które tak jakby zmieniło się przez te kilka minut. Śmieci jakoś inaczej leżały, a wszelkie niepotrzebne nikomu graty postawiły uszy, czekając na to, by podsłuchać rozmowę tej dwójki, która nieoczekiwanie się zbliżała.

Iero stanął obok koca, przyglądając się z przerażeniem na walające się na nim śmieci. Czy właśnie w tym miejscu, za parę chwil wszystko się wyjaśni ? Dowie się na czym stoi ?

Gerard usiadł prawie bezszelestnie, opierając się o ścianę budynku. Wlepił w Iero swoje zielone, pełne bólu tęczówki. Nie powiedział nic, nie zmusił go do zajęcia miejsca obok. Bał się. Widział jaką rozterkę emocjonalną przeżywa i sam biczował się w myślach, że powiedział, co do niego czuje. Przymknął oczy, z których od razu popłynęły ciężkie łzy, zdobiąc jego zaczerwienione policzki. Bolało go to okropnie. Tylko się ogłupił. Wiedział, że Iero nic do niego nie czuje, a mimo to musiał wtrącić swoje dwa grosze. Zepsuł całą ich relację jednym, głupim zdaniem.

Rozmyślania przerwała mu mała osóbka, która nieśmiało wdrapała się na jego kolana. Z trudem otworzył podpuchnięte oczy i ujrzał go w całej okazałości. Siedział na jego udach, a wzrok miał skierowany w dół, na ciemny materiał swojej kurtki. Jeszcze parę dni temu Gerard wykorzystałby tą sytuację. Oplótłby ramionami, przysuwając do siebie i zatapiając twarz w jego miękkich włosach. Uwielbiał wdychać ich zapach, ale czy jeszcze kiedyś będzie miał okazję go poczuć ? Zapach, delikatne drżenie, kiedy Gerard musnął delikatnie i niby niechcący jego linię szczęki, to cudowne zawstydzenie, gdy łapał go za rękę lub zbyt długo wpatrywał się w miodowe oczy...

Postanowił zebrać się na odwagę i pierwszy przerwać panującą ciszę. Jednak, kiedy wziął ostatni głęboki wdech, z jego piersi wyrwał się głośny szloch.

- Przepraszam, Frankie. Jestem idiotą. Nie powinienem tego mówić, jest mi tak strasznie głupio. Gdybym tylko mógł cofnąć czas, na pewno nie powtórzyłbym tego błędu - wyrzucił z siebie, ledwo panując nad kolejnymi atakami płaczu i kaszlu, który spowodowały połknięte łzy.

- Dlaczego piłeś ? - spytał cicho, jakby to co powiedział przed chwilą Gerard w ogóle nie miało dla niego znaczenia, nadal nie patrząc mu w oczy.

- Nie mogłem poradzić sobie z tym, że z każdym dniem zakochiwałem się w tobie bardziej. To stało się już obsesją. Byłeś wszędzie. W moich myślach, snach, na papierze. Wiem, że ty tego nie czujesz i ta myśl ciągle wraca, uderza, kiedy myślę o tobie godzinami, kiedy jesteś blisko mnie. Patrzę ci w oczy i wiem, że nigdy nie będę mógł dostać od ciebie tego, czego oczekuję. Próbowałem wszystkiego. Zajmowałem myśli, rysowałem coś innego. Nie pomagało. Do tego doszedł jeszcze problem z Mikey'em, z pieniędzmi. To wszystko mnie przerosło, więc sięgnąłem po alkohol. Zadziałało. Upijałem się coraz częściej, coraz bardziej, nawet o tym nie zawsze wiedziałeś - Gerard pokręcił zażenowany głową - Jestem beznadziejny

Frank podniósł delikatnie głowę. Way mógł zobaczyć teraz dokładnie zaczerwienione oczy chłopaka oraz świeże ślady łez na jego policzkach. Wyglądał okropnie, a kiedy tylko pomyślał, że wygląda tak przez niego, Gerard miał ochotę uciec jak najdalej od tego miejsca i swoich myśli. Iero spojrzał swoimi ślepkami w niebo. Wyglądał, jakby nad czymś głęboko rozmyślał. Każda sekunda dłużyła się Wayowi, kiedy patrzył na podbródek szatyna. W końcu Frank spuścił głowę i przymknął oczy. Delikatnie przysunął się bliżej do Gerarda. Kiedy był już wystarczająco blisko, otworzył oczy i dotknął delikatnie jego rozgrzanego policzka. Dłoń miał lodowatą, oblaną zimnym potem. Ostrożnie założył jeden z jego przydługich kosmyków za ucho, starając się zrobić to jak najdelikatniej potrafił. Gerard spoglądał na niego co chwila, próbując wyczytać coś z jego twarzy. Frank oderwał wzrok od jego ucha i spojrzał mu prosto w oczy. Ich spojrzenia się skrzyżowały.

Iero przysunął się do niego jeszcze bliżej, siadając mu już prawie na brzuchu. Delikatnie trącił swoim nosem nos Gerarda. Way zacisnął dłonie mocniej na materiale koca. Frank powtórzył ten gest, zahaczając dolną wargą o jego podbródek. Dyskretnie przejechał po niej językiem, chcąc poczuć smak gerardowej skóry na swoich ustach. Spodobało mu się. W końcu odważył się na to, na co oboje czekali. Nieśmiało musnął jego usta, chcąc najpierw się upewnić, czy Way na pewno tego chce. Nie musiał długo czekać na odpowiedź. Gerard złączył ich wargi, powoli i leniwie poznając smak szatyna. Frank wczepił swoje dłonie w jego czarne włosy, ani na moment nie odrywając swoich ust od jego. Poczuł się spełniony. Od dawna marzył o tym momencie, kiedy ich usta złączą się ze sobą w długim, romantycznym pocałunku. Cały drżał, gdy Gerard przygryzał jego wargę. Każda komórka jego ciała krzyczała ze szczęścia i podniecenia. Chciał, by ten pocałunek trwał z nieskończoność. Całowali się na tyle leniwie i niechlujnie, że nie musieli wcale przerywać tej jakże fascynującej czynności, żeby zaczerpnąć powietrza. Oddychali sobą nawzajem, nic więcej nie było im potrzebne. Mijały kolejne minuty, a oni nadal trwali w tym błogim stanie. Frank zaczął bawić się, wsuwając swój język do jego ust. Way podłapał gierkę.

Oderwali się od siebie, kiedy uznali, że jak na pierwszy raz wystarczy. Gerard powoli zakończył pocałunek, wycofując swoje usta. Otworzył oczy i ujrzał Iero, który nadal trzymał dłonie w jego włosach. Miodowe tęczówki rozbłysły, a po łzach nie było ani śladu. Wyraźnie ożył, a wszystkie złe wspomnienia odeszły w niepamięć. Gerard wiedział, że wygląda podobnie.

Frank oparł swoje czoło o jego i zsunął ręce, oplatając bladą szyję szatyna. Uśmiechał się pod nosem, starając się uspokoić kołatające serce. Way przytulił go, obejmując w pasie. Znowu zapadła między nimi cisza. Zniknęło jednak całe napięcie, a milczenie zamieniło się w bezgłośną fascynację. Iero obrócił delikatnie głowę. Nachylił się do jego ucha i wyszeptał:

- Ja też cię kocham, Gee












Nie umiem bardzo w romantyczne sceny...

Kochajcie mnie mimo wszystko xD

- Milky ♥

Bury Me In Black • FrerardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz