Rozdział 55. To ci niespodzianka.

3.2K 221 62
                                    


Patryk.


Mocno podejrzane. Wyobraźcie sobie jedno. Wracam do domu zmęczony po robocie. Kochana żona wręcz ściąga ze mnie kurtkę i zaprowadza mnie do stołu, gdzie czeka na mnie cieplutki obiadek. I to nie byle jaki! Prawdziwy schabik. Zajadam się z apetytem, wiadoma sprawa. Kiedy kończę zostaje posadzony w fotelu przed telewizorem. Amelka włącza mi jakiś mecz i daje w łapę butelkę dobrego piwa... Dostaje soczystego buziaka w policzek, potem zostaje wymasowany. Nie zrozumcie mnie źle, Amelia jest wspaniałą i kochającą żoną, ale nigdy nie zachowywała się tak dziwnie. I raczej nie ubierała się w krwisto- czerwoną sukienkę,nie zakładała szpilek. Nie, gdy chodziła po domu. Cóż, wyglądała nad wyraz seksownie.  Wciąż z resztą kusiła mnie swoimi atutami. Jej piersi tak wspaniale opinały się na dekolcie. Aż ślinka kapała. 

- Jak się czuje mój kochany mężczyzna? Dobre piwko? - ćwierkała co chwila. 

Kiwałem tylko głową, nie wiedziałem co mam odpowiadać. Byłem wręcz zszokowany. Mimo, iż podobał mi się taki stan rzeczy w końcu musiałem zdobyć się na odwagę i spytać o co chodzi. Upiłem porządny łyk piwa dla odwagi i poszedłem do sypialni, gdzie zniknęła przed chwilą Amelka. Czekała na mnie rozłożona na łóżku. Matko, przysięgam krew momentalnie spłynęła mi w jedno miejsce w ciele. Nie, Patryku opamiętaj się! Potem się do niej dobierzesz. .

- Aniele? Wszystko w porządku? 

- Och, jasne. Czemu pytasz ? - wręcz zamruczała. 

Usiadłem niepewnie na skraju łóżka. Amelia położyła mi nogę na kolanie. Machinalnie zacząłem ją gładzić. Kiedy moja dłoń zawędrowała na skraj sukienki ponownie musiałem się powstrzymywać. 

- Jesteś dziwnie milusia...

- Nie mogę być po prostu miła dla ciebie?

- Pewnie, że możesz jednak sama przyznaj. Zachowujesz się dość dziwnie. 

- Dobrze, rozgryzłeś mnie. - burknęła siadając. 

- To słucham. Coś odwaliła? 

- Nie odwaliłam tego sama - poczerwieniała nagle. - Pamiętaj, to też twoja zasługa. 

- Mów dalej. - zacząłem się denerwować. 

- Michał będzie miał rodzeństwo - wypaliła. 

Spadłem z łóżka. Nie wiem jakim cudem, momentalnie znalazłem się na podłodze. Pociemniało mi przed oczami. Koleje dziecko? Więcej nieprzespanych nocy? Więcej pieluch? 

- Kochanie?! - Pisnęła Amelka pochylając się nade mną. 

- Znowu?! Mało ci? 

- Mnie mało?! 

- Jak?! 

- Mam ci wytłumaczyć skąd się biorą dzieci? Więc nie cieszysz się. Znowu. - rozpłakała się. 

Westchnąłem i podniosłem się ociężale. Amelka skuliła się przy ramie łóżka i wyła w niebogłosy. Oho. Znowu te hormony? Podczas ostatniej ciąży dały mi nieźle w kość. Nim zdążyłem coś powiedzieć, poczułem zimne dłonie na ramionach. 

- Jaki ty jesteś spięty - burknął Korneliusz. 

Przysiągłem sobie, że w końcu dowiem się jak ten wampirzy zadek wkrada się do naszego ZAMKNIĘTEGO domu. 

- Mógłbyś przestać ciągle włazić nam do sypialni?! - fuknąłem. 

- Ja chcę cię odprężyć abyś się nie denerwował a tu takie odwdzięczenie? 

Korneliusz usiadł obok Amelki i sam uderzył w płacz. Stałem na przeciwko nich nie wiedząc czy się śmiać czy płakać. Musiałem przyznać, byłem trochę zły ale oni wyglądali razem przekomicznie. Przeczesałem dłonią włosy i uśmiechnąłem się. 

- Kochanie, no już. Nie płacz. 

- Jak mam nie płakać - jęknął żałośnie Korneliusz - Dalej! Wyładowuj się na mnie. Krzycz, proszę bardzo. Nieczuły dupek. 

- Mówił do mnie. - mruknęła Amelia. 

-Och... To ja może zostawię was na chwilę samych. - Przestał płakać i wyszedł. 

Pokiwałem głową i położyłem się na łóżku. Poczułem się nagle taki zmęczony. Amelia ułożyła głowę na mojej piersi. Dobrze, że już się uspokoiła. Nie lubiłem gdy płakała. 

- Damy sobie radę - wymruczałem jej do ucha - Nie jestem zły, tylko zdziwiony. 

- Pamiętasz nasz wyjazd w góry sprzed miesiąca? Może to wtedy? 

- Im nas więcej tym weselej Aniele. 


Amelia. 


Nie było aż tak źle jak się spodziewałam. Patryk koniec końców postanowił, że musimy naszą dzidzię dobrze dorobić. Modliłam się tylko aby Korneliusz znowu nie stał nam gdzieś pod drzwiami. Po wszystkim momentalnie zasnęłam, to chyba przez ten płacz i nerwy. Kiedy obudziłam się w środku nocy nie zastałam obok swojego męża. Czyżby znowu się uchlał? Jeśli tak wkurzę się i to porządnie. Zarzuciłam na siebie jego koszulkę i wyruszyłam na poszukiwania. W salonie i łazience pusto. Więc piętro. Wdrapałam się po schodach i zajrzałam do pokoju Michała. Patryk siedział na krześle przy jego łóżeczku. 

- Będziesz miał młodszego braciszka wiesz? - szeptał - Co prawda niewiele ale musisz się nim opiekować. 

Michaś pisnął cichutko jakby rozbawiany w odpowiedzi i zamachał rączkami. 

- A może tym razem dziewczynka? - spytałam cicho. 

- Nie zrobisz mi tego. 

- Kochanie, to nie simsy, gdzie dobrym kodem możesz ustalić sobie płeć dziecka. 

- Wciąż uważam, że nie nadaje się na ojca dziewczynki. 

- Wcześniej myślałeś, że w ogóle nie nadajesz się na ojca skarbie. 

- Może i masz rację. Michaś chyba jest szczęśliwy. Przynajmniej mam taką nadzieję. 

- Jak zacznie mówić to się dowiesz - zachichotałam. 

- Oby jego pierwszymi słowami nie było : Ty chuju zmarnowałeś mi życie. 

Pokiwałam głową i przytuliłam go od tyłu kładąc głowę na jego ramieniu. Czułam się taka szczęśliwa. Miałam tak cudowną rodzinę. 

- Aniele czemu ty mi wszystko wybaczasz? - spytał nagle. 

- Bo cię kocham. - Odparłam szybko, bez zastanowienia. 

- Nie zasłużyłem na ciebie. 

- Masz rację. 

- Ej! Miałaś zaprzeczyć mała zołzo. 

- Upsik. 

Na chwilę zapadła przyjemna cisza, Michaś w ten czas zasnął sobie spokojnie. Patryk otulił go szczelniej kocykiem i się podniósł. 

- Niedługo święta, co chciałabyś dostać? 

- Przystojnego ogrodnika imieniem Armando.

- Zaraz ci złoję tyłek! 

Patryk nachylił się i ugryzł mnie delikatnie w nos. W odpowiedzi cmoknęłam go w brodę. 

- Powinieneś się ogolić, drapiesz. 

- Tak wyglądam dużo seksowniej maleńka. Wrrr... 

Przewróciłam oczami. Miał rację, ale nie chciałam mu tego przyznać.

Należysz do mnie 2.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz