Amelia.
To miał być taki przemiły poranek. Zaplanowałam sobie solidny odpoczynek, relaksująca kąpiel, książka i tym podobne sprawy. Michaś był w przedszkolu, Madzia u moich rodziców a mąż oczywiście w pałacu. Znowu po całonocnym patrolu należy dodać. Obiecał znaleźć stado godne pilnowania jaskiń jednak minął kolejny tydzień a on wciąż nie wracał praktycznie do domu. Zastanawiałam się gdzie, i czy w ogóle chociaż trochę sypia.
Zdążyłam nalać sobie wody do wanny, gdy usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Z przekleństwem na ustach wróciłam do sypialni i złapałam za komórkę. Złość troszkę mi przeszła, dzwonił Patryk.
- Aniele, obiecaj że się nie zdenerwujesz. - Zaczął niepewnym głosem.
- Co się stało?
- Wylądowałem w szpitalu bo zasłabłem w biurze. Przez to, że się nie wysypiam mój organizm nie radzi sobie z tą cholerną chorobą ale nie bój się już jest dobrze.
Zdławiłam w sobie wybuch i zamknęłam oczy. Policz do dziesięciu, uspokoisz się. Jeden, dwa, trzy, mój mąż to idiota, cztery, pięć...
- Aniele?
- Widzę cię w domu za dziesięć minut -Warknęłam i się rozłączyłam.
Cholera jasna, czy on w ogóle nie myślał?! Jak mógł doprowadzić się do takiego stanu? Od dwóch lat nie miał żadnego ataku serca. Doskonale wiedział, że każdy z nich może go zabić. Zacisnęłam dłoń w pięść i uderzyłam nią w ścianę. Kurwa! Ała! Złapałam się za obolałe palce.
- Dowal jej, zasłużyła sobie - Usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się na pięcie. W drzwiach stał Korneliusz. Dawno nie widziałam go tak zadowolonego z życia. Przynajmniej on był zrelaksowany i szczęśliwy. Uśmiechnęłam się do niego smutno i pokręciłam głową.
- Słyszałem waszą rozmowę, Ptyś się doigrał. Osobiście powiem mu jakim jest imbecylem. - Obiecał. - Ach, uprzedzam nie jestem sam.
Zdziwiłam się i wyszłam do salonu. Fabian bezceremonialnie zaglądał do naszej lodówki a na kanapie siedzieli Jacek i Natalia, nasze przyszłe małżeństwo.
- Natalko, może jesteś dziś w morderczym nastroju? - Spytałam z nadzieją.
- Cóż, wyjątkowo nie. Co się dzieje?
Usiadłam więc obok i opowiedziałam o ostatnim zachowaniu Patryka. Jacek kręcił z niedowierzaniem głową.
- Przecież to niedorzeczne, chodzimy z nim co noc ale my nie musimy pracować również w dzień. Myślałem, że wraca do domu i odsypia jak my. Głupiec. - Skwitował.
- Gdybyś to był ty, szybko wybiłabym ci to z głowy kochany.
- Wierzę ci Natalko.
Westchnęłam tylko i schowałam twarz w dłoniach. Było mi coraz ciężej wytrzymać z mężem. Jego zachowanie doprowadzało mnie do szewskiej pasji.
- Spokojnie Amelko, my się z nim zajmiemy - Korni położył mi dłoń na ramieniu.
Podniosłam wzrok. Na jego twarzy malowała się zaciętość. Po chwili podszedł do niego Fabian i objął go ramieniem. Kornel cmoknął chłopaka w policzek. Słodziutko.
Patryk pojawił się około pół godzinie. Był blady jak ściana a pod oczami miał ciemne sińce. Wyglądał koszmarnie. Nieogolony, rozczochrany. Kiedy ostatnio się porządnie wyspał? Nie, chyba nie chciałam znać odpowiedzi.
CZYTASZ
Należysz do mnie 2.
Hombres LoboUzupełnienie opowieści ,, Należysz do mnie '' - 2 miejsce w ,, O wilkach "" 26/06 https://www.wattpad.com/413436212-należysz-do-mnie-prolog (...)Poczułam dumę w sercu kiedy z jego ust padły te słowa. Uśmiechnęłam się do niego i przechylając się pr...