Rozdział 68. Krwawe walentynki.

2.7K 223 23
                                    



Amelia. 


Zostawiłam dzieci u rodziców, by móc przygotować na spokojnie romantyczną kolację. Przecież były walentynki. Postanowiłam przygotować spaghetti, do tego czerwone wino, świece a potem wspólna kąpiel. Gdy tylko weszłam do domu od razu zabrałam się do roboty. Byłam gdzieś w połowie przygotowywania kolacji, gdy usłyszałam trzask drzwi. Patryk? Nie, na bank nie o tej porze, więc kto? Odwróciłam się i ujrzałam Korneliusza. Był rozpromieniony na jego policzkach wystąpił soczysty rumieniec. 

- Idę na randkę - Prawie piszczał - Poznałem go na forum dla wampirzych gejów!

- Na jakim forum? 

- No, dla wampirów gejów kochana. Nazywa się Antoni i jest mega seksowny. Idziemy na lodowisko! Może będziemy jak Victor i Yuuri !

- Jak kto? 

- Kiedyś ci pokaże. Musze się zbierać, umówiliśmy się przy jeziorze, jest z okolicy więc je zna. Życz mi szczęścia! - Krzyknął i wybiegł. 

Coś mi tutaj mocno śmierdziało. Forum dla wampirów? I skąd ten cały Antoni? Patryk by wiedział, gdyby gdzieś w okolicy mieszkał jakiś wampir. I to dziwne miejsce. Zimą nikt tam nie chodził. Mocno podejrzane. Odcedziłam makaron i zarzuciłam na siebie płaszcz. Po prostu musiałam się upewnić, że z Korneliuszem wszystko w porządku. Dla świętego spokoju złapałam za mały składany nóż Patryka. Przezorny zawsze ubezpieczony. 


Kilka minut później jechałam przez las, dziękowała niebiosom że śnieg zdążył już stopnieć. Zaparkowałam kawałek od jeziora, nie chciałam aż tak oficjalnie wstryniać im się w tę randkę, jednak zanim zobaczyłam taflę wody moich uszu doszedł żałosny jęk przyjaciela. Odruchowo kucnęłam, dalej przemieszczałam się w taki sposób. Kiedy wychyliłam głowę zza krzaków ujrzałam okropny widok. Trzech rosłych facetów ubranych na czarno trzymało związanego Korneliusza. Chyba czekali na transport. Kim oni byli? Jacyś łowcy? Wyciągnęłam telefon i wysmarowałam szybkiego sms-a Patrykowi. 

Jezioro, jak najszybciej! 

Odpowiedział po kilku sekundach.

Daj mi dziesięć minut. 

Zaklęłam w myślach, ale czego mogłam się spodziewać? Osada była spory kawałek stąd. Gdyby Patryk biegł z domu dotarłby po jakiś trzech minutach. Przełknęłam nerwowo ślinę i zrobiłam niepewny kroczek na przód. Musiałam coś wymyślić i to szybko!

- Coś pani tutaj zgubiła? - Usłyszałam nad sobą gruby głos. 

Nim zdążyłam się odwrócić typek złapał mnie za włosy i zatargał na plażę. Próbowałam się opierać, ale było to bez sensu. 

- Człowiek, nie? - Zapytał facet, który trzymał Korneliusza. 

- Z tego co widzę tak. Szkoda. Mniejsza nagroda. 

- O czym wy bredzicie? - Warknęłam. 

- Jesteśmy samozwańczymi łowcami wampirów. Doszły nas słuchy, że mieszka tutaj jakiś wampir. Kiedy dowiedzieliśmy się, że jest gejem wiedzieliśmy jak go złapać. Chociaż nie spodziewałem się, że ktokolwiek nabierze się na forum dla wampirów gejów. - Zarechotał. 

- Korneliusz nie skrzywdzi muchy ! - Wrzasnęłam - Zostawcie go w spokoju! 

- Wampir to wampir, a wiesz co lubię najbardziej ślicznotko? Wbijanie w ich ciało kołków. Bardzo powoli. Adamie? 

Jak na rozkaz koleżka byka wyjął zza paska dwa kołki po czym jeden z nich wbił Korneliuszowi w rękę. Wampir krzyknął z bólu i się rozpłakał. Czułam jak buzuje we mnie wściekłość. 

- Dlaczego?! 

- Bo to zabawne. Dawaj kolejnego!

Adam zatopił kolejny kołek w ciele Korneliusza. Nie mogłam już słuchać jego żałosnego jęku. Chciało mi się ryczeć razem z nim. Zagryzłam wargę i wyjęłam z kieszeni płaszcza nóż. 

- I co? Wbijesz mi go w rękę? Zapomnij, jestem odporny na taki ból. 

- Skąd pewność co chcę zrobić z tym nożem? - Spytałam uśmiechając się cierpko. 

Zanim facet zajarzył co robię, zamachnęłam się. Ostrze przecięło moje włosy, ich kępka została w ręku zbira. Byłam wolna! Poderwałam się na nogi i dopiero wtedy spróbowałam przebić nim faceta, ale ten zareagował przytomnie i odskoczył w bok, potem złapał mnie za rękę. 

- Zły ruch malutka - Wyszczerzył zęby w okrutnym uśmiechu. 

Ścisnął moją rękę tak mocno, że upuściłam broń. Puścił mnie nagle, tylko po to by z impetem uderzyć mnie w twarz. Zakręciłam się i upadłam na ziemię. Z nosa pociekła mi krew a twarz wręcz eksplodowała bólem. 

- Zostaw ją! - Wrzasnął płaczliwie Korneliusz. 

Facet ani myślał go posłuchać. Podszedł powoli i kopnął mnie w brzuch z taką mocą, że przeturlałam się na plecy. Krzyknęłam z bólu, nie mogłam swobodnie zaczerpnąć tchu. 

- Już nie jesteś taka harda? 

Łowca usiadł na mnie w rozkroku i ponownie złapał mnie za o wiele krótsze teraz włosy. Patrzył na mnie przez chwilę, wyglądał na rozbawionego. Wyciągnęłam ręce i spróbowałam go odepchnąć, dostałam więc kolejny cios w twarz. Przez chwilę nic nie widziałam, uderzenie było na tyle mocne, że zaczęło mi piszczeć w uszach. Nagle poczułam się dużo lżej. Napastnik już na mnie nie siedział. Przekręciłam głowę na bok, przez mgłę widziałam wielkiego czarnego wilka, zaczęłam słyszeć przeraźliwy warkot. 

- Amelko?! Am! 

Ktoś bardzo delikatnie podniósł mnie z ziemi. Kuba? Zamknęłam na chwilę oczy. Musiałam dojść do siebie. Strasznie kręciło mi się w głowie. 

- Błagam! BŁAGAM! - Krzyczał mój niedoszły zabójca. 

Uchyliłam powieki, obraz w końcu się wyostrzył. Ujrzałam Patryka odgryzającego głowę mężczyzny. Krew polała się strumieniem i zbryzgała ziemię. 

- Nie patrz na to - Poprosił Kuba. 

Tyle, że nie mogłam. Widziałam mojego kochanego, zwykle spokojnego męża z głową między kłami. Ciało opadło na ziemię pod jego łapami. Nigdy nie byłam tak przerażona. Co mu odbiło?! Zabił człowieka! Odgryzł mu jebaną głowę!!! 

Patryk wypluł głowę i spojrzał na mnie. Miał dziki wzrok. Bałam się go, bałam się swojego ukochanego. Nawet, gdy przeobraził się w człowieka napawał mnie strachem. Z jego twarzy kapała krew... 

- Aniele? - Zaczął iść w naszym kierunku - Musimy zabrać cię do szpitala...

- Nie zbliżaj się do mnie - Szepnęłam. 

Stanął raptownie i otworzył szeroko oczy. Chyba nie dowierzał w moje słowa. 

- Amelko, proszę...

- Boje się ciebie - wydukałam.  - Proszę nie podchodź. 

- Nie skrzywdzę cię...

- Zamordowałeś go!

- Skatował cię! Chciał cię zabić!

- Ty go zabiłeś, czym się teraz od niego różnisz? 

Chłopak opuścił głowę i zrobił krok  w tył. 

- Kuba, zabierz Amelkę do szpitala.  - Powiedział i wskoczył między drzewa. 


Należysz do mnie 2.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz