Rozdział osiemnasty. Co ta ciąża ze mną robi?

3.8K 213 15
                                    


Amelia.

Gdy usłyszałam odgłos auta pod domem, od razu powtórzyłam sobie w pamięci moją mowę przeprosinową. Zamierzałam powiedzieć ją od razu, nie dając dość Patrykowi do słowa, jednak gdy wszedł do pokoju i zobaczyłam jego zmasakrowaną twarz... Zaniemówiłam. Miał rozciętą wargę, spuchnięte oko i wielkiego siniaka na policzku a jego ubrania były poszarpane.

- Co ci się stało?!

- Gadałem z Krzyśkiem. Nic wielkiego.

- Gadałeś?! Jesteś pobity!

Zerwałam się z miejsca i przyłożyłam dłoń do policzka chłopaka, w miejscu gdzie miał tego siniaka. Skrzywił się lekko, jednak nie odsunął. Chociaż tyle...

- To przeze mnie tak? Byleś zły i zaczęliście się kłócić?

- Nie schlebiaj tak sobie. To się w końcu musiało stać, a teraz przepraszam cię, ale idę się umyć a potem walę w kimę.

Ałć. Zabolało. Odwrócił się na pięcie i poszedł do łazienki, łapiąc po drodze spodenki. Nie zamierzałam się tak łatwo poddać. I tak go przeproszę. Czy tego chce czy nie! Mój plan był niezmiernie prosty. Kilka dni wcześniej kupiłam seksowną bieliznę. Miałam ją sobie zostawić na noc poślubną ale... Trudno. Założyłam na siebie czerwoną prześwitującą halkę. Niby coś na sobie miałam, a praktycznie byłam naga. W sumie, ładnie. Jakbym założyłam bardzo króciutka sukienkę. Wyglądałam jak bogini seksu. Potargałam lekko włosy, poprawiłam delikatny makijaż i stanęłam zaraz przy drzwiach. Po chwili wszedł przez nie Patryk. Spojrzał na mnie kątem oka i położył się do łóżka.... Olał mnie... Za moje serce złapał bolesny skurcz. Poczułam się jak idiotka. Złapałam bluzę chłopaka, która wisiała akurat obok mnie i wybiegłam z pokoju zarzucając ją na siebie. Zamknęłam się w łazience i rozpaczałam się. Pierwszy raz tak mnie potraktował. Miałam gdzieś, że mnie słyszał. Nie mogłam już powstrzymać łez. Aż się zanosiłam. Po sekundzie usłyszałam pukanie do drzwi.

- Am? Co ty odpierdalasz?

- Idź sobie! - zawyłam - nie chcę cię oglądać!

- Otwórz.

- Nie.

- Otwórz!

- Nie.

- Wywarzę drzwi..

- Pierdol się!

- Uprzedzałem.

Usłyszałam głośny huk, zamknęłam oczy. Kiedy je otworzyłam u moich stóp leżały połamane drzwi, a Patryk opierał się nonszalancko o framugę. Dziękowałam Bogu, że jesteśmy sami domu...

- Jesteś nienormalny!

- Ja? To ty wybiegasz z pokoju i zamakasz się w kiblu. O co ci chodzi?

Nie odpowiedziałam mu. Okryłam się szczelniej bluzą i odwróciłam głowę. Chłopak podszedł bliżej i uklęknął przede mną.

- Spójrz na mnie. - poprosił.

Niechętnie spełniłam jego prośbę. Miał smutne oczy.

- Dlaczego płaczesz?

- WYSTROIŁAM SIĘ TAK SEKSOWNIE, A TY TO OLAŁEŚ I PADŁEŚ NA ŁÓŻKO JAK PIEPRZONY CEZAR! - wrzasnęłam.

Od razu się opanowałam. Co ta ciąża ze mną zrobiła? Przecież zwykle byłam taka cichutka. Patryk również się zdziwił moim wybuchem, po chwili jednak uśmiechnął się blado.

- Głuptasie, chciałem się z tobą podroczyć. Miałem nadzieje, że będziesz próbowała mnie bardziej zachęcić. - puścił mi oczko.

A więc to tak? Cóż. Starłam łzy z policzków i wstałam, jednak udawałam, że nadal jestem obrażona. Stanęliśmy na przeciwko siebie. Zadarłam wysoko głowę, by spojrzeć mu prosto w oczy.

- Masz coś takiego na myśli?

Zrzuciłam z siebie bluzę. Jego oczy zrobiły się większe. Kiwnął głową i wyciągnął do mnie rękę.

- Nie dotykaj - warknęłam.

Zamiast tego zabrałam się za rozpinanie rozporka w jego spodniach. Potem zdjęłam mu koszulkę. Delikatnie przejechałam palcami od szyi do pępka. Zadrżał. No i o to chodzi. Potem po prostu obok niego przeszłam i wróciłam do pokoju. Podreptał za mną jak grzeczny piesek. Usiadłam na biurku i rozłożyłam lekko nogi. Stanął pomiędzy nimi, stykając się ze mną biodrami. Wtedy się zorientowałam, że jest podniecony. Cóż O to mi chodziło. Planowałam go rozgrzać do granic możliwości a potem iść spać. Taka mała kara, zamiast przeprosin. Dałam mu się pocałować. Kochałam te ciepłe, miękkie wargi. Westchnęłam. Już miałam kazać mu się odsunąć, gdy poczułam jego dłonie na moich piersiach.

Nosz kurka wodna! I z mojego planu nici. Dałam się zbałamucić....


Patryk.

Eh... A miałem być na nią obrażony. Czemu nie umiem ? Jeden jej dotyk i robię co zechce. Uśmiechnąłem się widząc, jak leży obok mnie wymęczona. Zerwałem z niej tą halkę. Mam nadzieje, że nie była zbyt droga. Wstałem i założyłem na siebie spodenki.

- Gdzie idziesz? - spytała sennie.

- Muszę naprawić te drzwi, twoi rodzice zaraz będą w domu....

Usłyszałem parkujące auto na dole. Cholera. Za późno. Będę im to musiał jakoś wytłumaczyć. Amelka szybko ubrała się w piżamę i zarzuciła na siebie szlafrok. Zeszliśmy na dół. Mama Amelii śpiewała coś pod nosem wypakowując zakupy.

- Uprzedzam, w łazience na górze ja... Wyłamałem drzwi.

- Dlaczego? - spytała.

- Zobaczyłam pająka i narobiłam krzyku. Patryk ruszył mi na pomoc - zaśmiała się Amelka.

- Faceci - mruknęła jej matka, ale uśmiechnęła się.

- Czemu zrobiłaś tak duze zakupy?

- Cóż, jutro przyjeżdżają twoje dwie kuzynki i ich koleżanka. Pomieszają u nas do waszego wesela.

- No tak, są na poddaszu wolne łóżka - przypomniała sobie Amelka.

- Toteż właśnie. A teraz zmykać stąd. Chce zrobić w spokoju kolację. 


:D 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

:D 

Należysz do mnie 2.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz