Rozdział dwudziesty-piąty. Wieczór kawalerski? Co może pójść nie tak?

3.9K 237 29
                                    


Jesteś światłem, jesteś nocą
Jesteś kolorem mojej krwi
Jesteś lekiem, jesteś bólem
Jesteś jedyną rzeczą, której pragnę dotknąć
Nigdy nie sądziłam, że to może znaczyć dla mnie tak wiele  


Patryk

Kiedy do ślubu został równo tydzień, moi kumple zdecydowali zrobić mi wieczór kawalerski. Zgodziłem się, bo myślałem że posiedzimy po prostu u któregoś w domu, napijemy się piwka i pogramy w gry. Jakże się myliłem.

- Zwiążemy ci oczy i wywieziemy - uśmiechnął się tajemniczo Jacek.

- Jeśli do klubu ,, Go GO '', to tylko zmarnujecie pieniądze - burknąłem.

- Nie jesteśmy przecież idiotami koleżko.

Westchnąłem, ale dałem sobie zawiązać jakąś szmatą oczy. Zapakowali mnie na tylne siedzenie samochodu i ruszyliśmy. Czułem się cholernie niezręcznie. Nienawidziłem czuć się taki bezbronny, mimo że ufałem przyjaciołom bezgranicznie. Emil, który usiadł obok mnie położył mi nogę na kolanie i mruknął.

- Tak na serio, to jedziemy cię zgwałcić grupowo.

- Spierdalaj, kutasie obrzezany - warknąłem.

Koledzy ryknęli śmiechem. Sam się uśmiechnąłem. Może jednak powianiem się trochę rozluźnić?

Jechaliśmy już dobrą godzinę, i szczerze mówiąc zacząłem się nudzić. Nie mogłem nawet wyglądać przez okno. W końcu zaparkowaliśmy. Po odgłosach z zewnątrz mogłem wywnioskować, że jesteśmy w centrum miasta. Wszędzie ludzie i samochody. Zostałem wyprowadzony z auta.

- Już możesz patrzeć ! - krzyknął Kuba.

Zdjąłem szmatkę. Moim oczom ukazał się parking. Po środku niego stało piękne czerwone ferrari w cabrio. Aż ugięły mi się kolana. To auto...Nie. To cud na czterech kółkach. Boże.

- Masz dwie godzinki na przejażdżkę - uśmiechnął się do mnie Kuba

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Masz dwie godzinki na przejażdżkę - uśmiechnął się do mnie Kuba.

- Żartujecie...

- Wypożyczyliśmy sie. Trochę nas to kosztowało, ale halo! Nasz alfa się żeni. - zaśmiał się Paulin.

Przysięgam, miałem łzy w oczach. Wskoczyłem do samochodu, Jacek rzucił mi kluczyki. Odpaliłem. Ferrari zamruczało przepięknie, aż przeszły mnie ciarki. Wcisnąłem gaz w podłogę i wystrzeliłem na ulicę.


Wieczorem postanowiliśmy wpaść jeszcze do knajpki. Wiadomo, wieczór kawalerski - napić się trzeba. Usiedliśmy przy barze i zamówiliśmy kolejkę.

- Nie mogę uwierzyć, Patryczek się żeni - westchnął Emil.

- Kolejny stracony - mruknął Paulin.

Należysz do mnie 2.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz