Rozdział 5: Świąteczna magia, czyli jak uniknąć śmierci

40 2 2
                                    

Złodziejaszek Terry siedział za kratami z kwaśną miną. Mordował wzrokiem dwójkę, która go tam wsadziła. Skąd mógł wiedzieć, że rudy jest speedsterem? Mimo to zapunktował  u niego ty, że kłócił się s elfimi policjantkami o to, że ich wymiar sprawiedliwości jest do bani i zabijanie każdego, kto dopuścił się przestępstwa, nawet najlżejszego jest głupie, bo można go zresocjalizować. Nie popierał jego idei resocjalizacji, ale poprze każdy argument, który uratuje mu życie.

- Nie możecie go zabić!

- Owszem możemy.

- I to zrobimy.

- Nie wtrącaj się, jeśli chcesz żyć.

Siedział i myślał, jak pomóc rudemu w uwolnieniu go. Nagle go olśniło.

- Dzisiaj 24 grudnia - powiedział. Rudy podchwycił temat. Poznał elfy na tyle, że doskonale zdawał sobie sprawę, jaki argument trafia do nich najlepiej.

- To wbrew świątecznej magii - rzucił rudy.

- Co to "świąteczna magia"? - uśmiechnęli się. Spór został wygrany z korzyścią dla chłopców.

- Toooo... bardzo potężna magia w wymiarze ludzi. Jest od 24 do 26 grudnia i nie wolno wtedy zabijać, a trzeba wybaczać.

- No właśnie - podjął Terry.

Trzy elfice zamyśliły się. Nie mogą się sprzeciwiać żadnemu rodzajowi magii.

- Zabijemy go 27 grudnia - znalazły rozwiązanie.

- A co z przebaczaniem? - upierał się Wally.

Jedna z nich podeszła do niego, położyła mu rękę na ramieniu i powiedziała:

- Przebaczamy ci.

- Ale i tak zginiesz - rzuciła druga.

Oboje strzelili facepalma. Jena popierała morderstwo złodzieja, który ją oszukał i porwał Antosia, o klejnocie nie wspominając, ale niemożna się przeciwstawiać żadnemu prawu magii. A zwłaszcza, jeśli jesteś córką arcymaga.

- Musimy go uwolnić - podjęła decyzję. Chłopcy już chcieli opijać zwycięstwo. - Ale dopiero wtedy, kiedy zaprezentują nam świąteczną magię.

Wymienili spanikowane spojrzenia. Elfice stwierdziły, że wyrok jest sprawiedliwy i uczciwy, a co najważniejsze, zgodne z prawem magii. Wypuściły Terry'ego, ale i tak szły za nim z bronią w formie łuku i strzał.

Wyszli na główny plac.

- Zaprezentujcie nam świąteczną magię.

- Ona działa tylko w naszym wymiarze - powiedział Wally, robiąc nieświadomy, ale poważny błąd.

- Prawdziwa magia działa w każdym wymiarze.

- Speedsterowi chodziło o to, że w naszym wymiarze ta magia jest najsilniejsza - sprostował Terry. Stały z wyczekiwaniem.

- Do użycia jej potrzebujemy... - zaczął Wally - choinki.

- Choinki?

- Choinki. Przyzwoity świerk na środku placu będzie idealny. Tylko musi byś ubrany w bombki, łańcuchy i lampki.

- No dokładnie - dopowiedział Terry. - I do tego jedzenie. Mnóstwo jedzenia. Ryby, najlepiej karpie, pierniki, pierogi. Nawet strażniczka wody je uwielbiała.

Elfy rozkazały sprowadzić żądane przedmioty, oczywiście z wyjaśnieniem, czym jest bombka. Po zgromadzeniu przedmiotów, oczywiście łańcuch został źle zrozumiany i zamiast świątecznego łańcucha, dostali łańcuch metalowy. Zażyczyli sobie papieru i kleju. Zamiast kleju, dostali miód. Wiele godzin przy pomocy zaciekawionych dzieci kleili świąteczny łańcuch. Kiedy posklejały im się palce śmiali się. Bombek tradycyjnych też nie mieli. Zamiast nich wieszali papierowe śnieżynki. Dzieciom bardzo się to spodobało. Jena i inne dzieci z wioski wycinały je z papieru nożem, ponieważ nie mieli nożyczek. Starsze dzieci zrobiły ze słomy figurki elfów i nasze, które z przyjemnością umieścili na choince. Żeby stała na środku placu i się nie przewróciła chłopcy z wioski, przy pomocy Wally'ego wykopali dołek, do którego włożyli pień świerka. Ubieranie dołu poszło szybko i sprawnie. Na górę starsze dziewczynki zrobiły gwiazdę, na prośbę Terry'ego. Jena użyła swojego daru, dzięki któremu poleciała do wierzchołka choinki i zawiesiła na szczycie gwiazdę. Lampiony zawieszono na niej bardzo delikatnie, żeby jej nie spalić. Do tego potrzebni byli starsi. Nawet policja z uśmiechem na twarzy przyłączyła się do tworzenia i ubierania choinki.

Bohaterowie zawsze wracająWhere stories live. Discover now