Rozdział 9: Elf w opałach

20 1 2
                                    

- Coś ty narobiła! Przez ciebie ich porwali!

- Przeze mnie?! A kto mnie powstrzymał od zabrania ich w bezpieczne miejsce?! To ty się zachowałeś jak idiota!

- Proszę cię, Cheshire, nikt się nie nabierze na to udawanie dobrej. Lepiej odpuść! To ty zaaranżowałaś to porwanie, żeby zwabić mnie w pułapkę, zabić i zgarnąć kasę za moją głowę od wrogów Flasha! A ten pomnik Batmana? Przyznam wygląda przekonująco, ale mnie nie nabierzesz! Marna sztuczka z hologramem. A do tego świata pseudomagii pewnie mnie wysłałaś do spółki z tatusiem, co?

- A niby po co miałabym wkładać tyle wysiłku w ten głupi i przekombinowany plan?

- Żeby mnie skłócić z twoją siostrą! Wiedziałem!

Chłopak rzucił kamieniem w pomnik. Ku jego zaskoczeniu, kamień odbił się od statuy i wrócił do niego, trafiając w głowę.

Dziewczyna stała obok i przyglądała mu się z zażenowaniem, nie kryjąc przy tym rozbawienia z jego teorii spiskowych.

- Zainwestowałaś w prawdziwy pomnik, hę? - rzucił masując swoje czoło, na którym powstał siniak. - Przyznaj się, gdzie ukryłaś Jenę i Antosia?

- Chodź zanim nabijesz sobie jeszcze większego guza, albo zbiegną się gapie. W tym stroju rzucasz się w oczy na kilometr.

- Nigdzie z tobą nie idę!

Westchnęła, kręcąc przy tym głową z zażenowania.

- A tak w ogóle skąd wiesz, że mam siostrę? I skąd ją znasz?

- Nie udawaj, że nie wiesz, Cheshire. Masz szczęście, że głowa mnie boli, bo inaczej byś pożałowała! Nie dałabyś mi rady! Jak tylko znajdę Zespół to...

- Nie mam pojęcia o czym mówisz, człowieku! Nawet nie wiem kim jesteś!

- Jak to nie? Przecież spotykam się z Artemis od pięciu lat! I już nie wspomnę o tym, że walczymy z tobą od pięciu lat. Ilu ludzi zabiłaś w tym tygodniu, Cheshire? Przyznaj się.

- Artemis nie ma w kraju od pięciu lat. A ja nie jestem żadna Cheshire, tylko Jade N'guayer, komisarz policji w Gotham City. A Łowcy pożałują, że wkroczyli na mój teren! Znają umowę, żadnego polowania w Gotham! Wojna wojną, ale prawo ludzkie, muszą uszanować.

- O czym ty mówisz?

- Pięć lat temu doszło do zderzenia krain. Przypuszczam, że jeden z przywódców Celerii spowodował to, aby przejąć władzę nad krainą i wykorzystać do tego ludzi. Ludzie nie byli z tego powodu zachwyceni, uznali, że wszyscy są tacy i wybuchła Trzecia Wojna Światowa. Łowcy, czyli goście polujący na magicznych, wykorzystali tę sytuację do powiększenia swoich szeregów, a magiczni, delikatnie ujmując, nie są na Ziemi mile widziani.

- Co chcą zrobić z Jeną i Antosiem?

- Miejmy nadzieję, że w porę ich znajdziemy.

*******************************************

Jena i Antoś byli uwięzieni w klatce, powieszonej parę metrów nad ziemią i zamkniętej na trzy spusty. Było to wielkie i ciemne pomieszczenie z czarnymi ścianami. Gdzieniegdzie były zapalone ogniska, przy których stały dzieci. Kawałek dalej widzieli trenujących nastolatków i szkolących ich dorosłych. A jeszcze dalej, co magicznych bardzo niepokoiło, dało się zobaczyć kowali, szykujących broń. Jena obawiała się, że będą ją chcieli przetestować. A mają do dyspozycji dwa króliki doświadczalne.

Kawałek za klatką znajdowały się siedziby przywódców. Jednak więźniowie, nie mieli możliwości jej widzieć.

W siedzibie przywódców, zwanej przez Łowców dziuplą znajdował się jeden z nich. Ten najbardziej zawzięty. Wyżywał się na worku treningowym. Z gołą klatą, gdzieniegdzie okaleczoną bliznami. Rude włosy przylepiły się od potu do czoła.

- Panie... - do pokoju wszedł porywacz i jego sługus. - Złapaliśmy elfa, tak jak kazałeś.

- Jakiego konkretnie? Od tygodnia polujemy na elfy, a za każdym razem dostaję nie tego!

- Ddziewczynka, panie. Na oko 10 lat, choć w praktyce pewnie jakieś 40. Miała opiekuna, latającą fokę. Pewnie mag.

Mężczyzna z prędkością błyskawicy założył swój czarny kostium z szarą, odwróconą błyskawicą (względem Flasha) na piersi.

- Zaprowadź mnie do niej.

***************************************

Tymczasem Terry dostał swoje pierwsze zadanie jako Łowca! Był tym bardzo podekscytowany. Choć z drugiej strony, uważał że stać go na więcej, niż karmienie więźniów. W końcu trafił do świata magii i przetrwał! To, że musiał kraść, żeby żyć, to szczegół. Tak samo jak jego spotkanie z Wally'm i Antosiem, i Jeną. Niedługo o wszystkim zapomnę - myślał. Więźniowie muszą być silni na wieczornym przedstawieniu.

Kiedy dotarł na miejsce i opuścił klatkę, zatkało go.

- Antoś? Jena? Co wy tu robicie?

- Porwali nas. Co ty tutaj robisz?

- Pracuję?

Bohaterowie zawsze wracająWhere stories live. Discover now