Rozdział 7

490 46 8
                                    

Poranek nie należał do przyjemnych. Nie czułam się najlepiej i nie najlepiej wyglądałam. Do rana na mojej twarzy pojawił się siniec. Nie jakiś ogromny ale jednak. Kiedy w końcu wygramoliłam się z łóżka zrobiłam sobie porządny makijaż i ubrałam bluzę z długimi rękawami. Tak wyszykowana poszłam do kuchni zrobić sobie herbaty. Jak się okazało na kanapie w salonie spał Lokes. Wzdrygnęłam się na myśl o wczorajszej "rozmowie" z nim, ale mimo to zrobiłam też kawę dla niego i kanapki na śniadanie. Tony był całą noc w warsztacie, a Karen spała u Natashy, więc na piętrze byliśmy tylko my. Akurat kiedy skończyłam Loki był łaskaw wstać i przyjść do mnie do kuchni. Bez słowa podsunęłam mu pod nos kawę i talerz z kanapkami, a sama poszłam do pokoju.

Gdy skończyłam śniadanie chciałam pójść do Fury'ego, bo miał podobno jakieś dokumenty związane z moją matką. Uszykowałam się do wyjścia i zjechałam jeszcze do warsztatu żeby zgarnąć kluczyki od auta, które ostatnio tam zostawiłam. Tony był czymś zajęty, że praktycznie nie zauważył kiedy weszłam. Mojej zguby nie było tam gdzie zostawiłam.

-Szukasz kluczyków? - zapytał Stark znajdując się obok mnie

-Zgadłeś... - westchnęłam przerzucając papiery na biurku

-Proszę - powiedział podając mi kluczyki z kieszeni spodni

-Dzięki - wzięłam co moje i chciałam iść już do samochodu, ale Tony mnie zatrzymał

-O co chodzi Lokiemu? - zapytał

-W jakim sensie?

-Chodzi naburmuszony od kiedy tylko się zjawił.

-Jego zapytaj. Ja nie wiem. Ostatnio nie mamy czasu na rozmowy.

-Powiedziałaś mu? - dopytał

-Jeszcze nie - odpowiedziałam sprawdzając przy okazji czy wszystko spakowałam - Będzie jeszcze okazja

-Najpóźniej dowie się za kilka miesięcy - uśmiechnął się

-Może w ogóle się nie dowie - wzruszyłam ramionami

-Co? - zdziwił się

-Nie ważne... - westchnęłam - Jadę do Nicka

-Dlaczego nie chcesz mu powiedzieć? Przecież w końcu będziesz musiała

-To jak będę musiała to powiem - powiedziałam i poszłam do garażu

Kiedy dojechałam na miejsce miałam nagle ochotę wrócić do domu. Chciałam się dowiedzieć o co chodzi, ale nie miałam na to kompletnie nastroju. W dodatku musiałam mieć oczy dokoła głowy tak na wszelki wypadek, bo wątpię żeby po wczorajszej akcji mój "ochroniarz" był w pobliżu. Fury przekazał mi dokumentacje o wszystkich badaniach mojej mamy, które rzekomo miały otworzyć mi oczy. Zamieniłam z nim może dwa zdania i wracałam do wieży. Denerwowałam się powrotem do domu, ale już po kilku minutach siedziałam w pokoju. Od kiedy wróciłam nie widziałam Lokiego i wszędzie panowała przenikliwa cisza. Zaczęłam przeglądać papiery. Byłam jak zawsze zatracona w swoim zajęciu i nie zwracałam uwagi na nic dokoła.

-Wyjeżdżam - usłyszałam za sobą Lokesa

-Nie strasz mnie - odwróciłam się gwałtownie

-Nie zamierzałem - odpał

-Wiem, czemu wyjeżdżasz? - zapytałam wracając do papierów

-Muszę wrócić do Asgardu. Sprawy same się nie pozałatwiają

-Mogę wrócić i ci pomóc - zaoferowałam

-Lepiej zostań. Tak na wszelki wypadek. 

-No dobrze, jak wolisz - wzruszyłam ramionami - Kiedy wyjeżdżasz?

-Teraz - poinformował chłodno

-Rozumiem, miłej podróży - dodałam, a Lokes w moment znalazł się obok mnie i po prostu przytulił

-Przepraszam - wyszeptał i przejechał zimnym palcem po moim policzku i najzwyczajniej w świecie zniknął 

Jak zwykle wyparował. Zawsze tak robi kiedy jest jakiś problem lub jak coś mu nie leży. Po prostu się ulatnia. Postanowiłam coś zjeść i udałam się w tym celu do kuchni. Zdążyłam zrobić sobie tosty, kiedy na piętro wpadła Karen ciągnąc Tony'ego za sobą nie wiadomo dokąd. Uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam o siebie. Po skończonej uczcie zasnęłam na łóżku nawet tego nie kontrolując. Kiedy przebudziłam się i spojrzałam na zegarek był już środek nocy. Przespałam cały dzień i nadal byłam zmęczona. Z mojego pokoju zniknął talerz, a ja leżałam już pod kołdrą. Zrobiło mi się tak milusio że zasnęłam znowu.




*********

Taaaak wiem. Rozdziały ostatnio były bardzo rzadko jeśli w ogóle. Złapała mnie choroba, która nazywa się "Nie mam weny" lub "Przemęczenie materiału" .

Dlatego ten rozdział taki krótki, ale żeby nie rozwadniać się nad wszystkim przejdę chyba od razu do wątku głównego tej książki, więc szykujcie się na Time Skipa. Nie jakiegoś wielkiego ale znaczącego. Uważam że smęcenie o tym co teraz nie ma sensu, dlatego przejdziemy do meritum. Może dzięki temu będzie też trochę efektu "Wow" lub "WTF"

Mam nadzieję że nikt nie ma mi tego za złe. Właśnie zaczęłam ferie. Bierem się do roboty :)

𝑺𝒛𝒖𝒌𝒂𝒋 𝒅𝒂𝒍𝒆𝒋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz